Offline
Niedawno zapowiedziany remake pierwszego Dead Space przypomniał mi, jak świetny był to horror - może nie jakiś super oryginalny, ale zrobiony tak dobrze, że tego zbilansowanego miksu zaszczucia i akcji już się nie udało w ramach serii powtórzyć. O istnieniu Ignition dowiedziałem się dobrych kilka lat po ograniu jedynki i aż do odpalenia nie wiedziałem czego się spodziewać poza komiksową stylistyką.
I w sumie nie zgadłbym, że rozgrywka zostanie oparta na hakerskich minigierkach w 3 wariantach, z których żaden mi nie przypadnie do gustu, bo albo ma denerwujące sterowanie, albo tak sobie przemyślany koncept. Współczesne Deus Exy ogarnęły temat dużo lepiej, a przecież tam łamanie zabezpieczeń było dodatkiem, a nie clue gameplaya.
Stylizowana na komiks oprawa też nie zdobyła mojego serca - jak dla mnie kreska jest niedbała, a kadrów ilustrujących wydarzenia mogłoby być więcej. Trudno jednak mieć do autorów większe pretensje, skoro faktyczne komiksy z uniwersum też nie powalają. Ekspertem w tej dziedzinie nie jestem, ale po prostu mi się nie podoba.
Przy pierwszej fali frustracji spowodowanej jedną z minigierek (w moim odczuciu najtrudniejszy etap tego rodzaju był stosunkowo wcześnie) miałem ochotę dać sobie spokój z Ignition, ale jakoś wytrzymałem do końca, bo to jednak niecałe 2h - no chyba, że komuś chce się bawić w poznanie alternatywnych ścieżek, bo historia w kilku miejscach ulega rozgałęzieniu. Czy jednak uważam to wszystko za warte zachodu, by poznać początek wydarzeń na stacji Sprawl, przed obudzeniem Isaaca? Moim zdaniem niekoniecznie.
I w sumie nie zgadłbym, że rozgrywka zostanie oparta na hakerskich minigierkach w 3 wariantach, z których żaden mi nie przypadnie do gustu, bo albo ma denerwujące sterowanie, albo tak sobie przemyślany koncept. Współczesne Deus Exy ogarnęły temat dużo lepiej, a przecież tam łamanie zabezpieczeń było dodatkiem, a nie clue gameplaya.
Stylizowana na komiks oprawa też nie zdobyła mojego serca - jak dla mnie kreska jest niedbała, a kadrów ilustrujących wydarzenia mogłoby być więcej. Trudno jednak mieć do autorów większe pretensje, skoro faktyczne komiksy z uniwersum też nie powalają. Ekspertem w tej dziedzinie nie jestem, ale po prostu mi się nie podoba.
Przy pierwszej fali frustracji spowodowanej jedną z minigierek (w moim odczuciu najtrudniejszy etap tego rodzaju był stosunkowo wcześnie) miałem ochotę dać sobie spokój z Ignition, ale jakoś wytrzymałem do końca, bo to jednak niecałe 2h - no chyba, że komuś chce się bawić w poznanie alternatywnych ścieżek, bo historia w kilku miejscach ulega rozgałęzieniu. Czy jednak uważam to wszystko za warte zachodu, by poznać początek wydarzeń na stacji Sprawl, przed obudzeniem Isaaca? Moim zdaniem niekoniecznie.