Offline
Kolejna wspaniała, skłaniająca do przemyśleń produkcja, którymi przyszło mi ostatnimi czasy ogrywać. Po Deadlight, bardzo fajnej platformówce, przypominającej nieco LIMBO z zombiakami w roli głównej, studio Tequila Works prezentuje nam tym razem coś zgoła innego. Rime przypomina takie gry jak Ico, The Last Guardian czy Zeldę. Podobnie jak w tamtych tytułach wcielamy się w chłopca, a akcję obserwujemy z trzeciej osoby. Bohatera Rime morze wyrzuciło na brzeg tajemniczej wyspy. Wkrótce po tym zyskujemy liska jako przewodnika i tak zaczyna się nasza przygoda w której rozwiązujemy proste zagadki i pokonujemy przeszkody w elementach platformowo-wspinaczkowych. Rime ma półotwartą strukturę świata, więc jest też miejsce na eksplorację w poszukiwaniu kilku rodzajów znajdziek. Podobnie jak historia i przesłanie gry urzeka również oprawa audiowizualna, szczególnie muzyka, która momentami wybija się na pierwszy plan idealnie ilustrując to co widzimy na ekranie. Podczas ogrywania miałem podobne pierwotne uczucie jak wówczas, gdy rozpoczynałem swoją przygodę z grami. Tak samo jak wtedy, gdy wszystko było nowe i świeże, jest w Rime pewna tajemniczość, nie wiadomo do końca czego się spodziewać. Jeśli chodzi o wady to można wytknąć nie najlepszą optymalizację i elementy wspinaczkowe, które mogłyby być bardziej dopracowane. Mimo wszystko Rime jest tytułem godnym polecenia szczególnie dla tych, którzy lubią tego typu gry z przesłaniem, których ostatnio jest dość sporo: Inside, Unravel, Brothers, Valiant Hearts, czy wspomniane już Ico oraz The Last Guardian.