Cytat: shuwarNo i masz babo placek... potwierdziły się obawy.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. No Man Sky ma szanse zostać pierwszą grą, do której można dokupić fabułę jako DLC ... i najlepiej za 200 złotych
żeby dociągnąć do ceny gry
Kurcze, może faktycznie jak Bethesda zabrałaby się za kosmiczny temat i dołożyła swoje doświadczenie dot. craftingu wyszłoby coś świetnego?
Może lepiej Obsidian?
Bethesde ogólnie lubię, nie będę ukrywać, że kocham Skyrima, ale... mam wrażenie, że oni ostatnio się opuścili. Przypominają mi trochę Blizzarda i to, co się stało przez lata z WoWem. Jest w języku angielskim taki fajny termin, który nazywa się "streamline". Teoretycznie niby oznacza to usprawnienie czegoś, jednak w praktyce ja to odbieram inaczej. Jest to proces usuwania rzeczy, które na pozór wydają się upierdliwe i czasochłonne, tylko po to, aby "usprawnić" rozgrywkę, jednak w efekcie się ją ogłupia. Gry stają się przez to jakieś takie przewidywalne, mają bardzo widocznie zakrojone cele i nie trzeba w nic wkładać wysiłku, żeby znaleźć sobie coś do roboty.
Starsze gry Bethesdy były bardziej otwarte, było dużo więcej elementów RPG i zróżnicowania. Podobnie u Blizzarda w WoW - podstawka i pierwszy dodatek były ciekawe, gra nie miała takich jasno zakrojonych celów, nie była "streamlined". Questy były trudne, trzeba było latać dookoła mapy, bo nie ograniczały się do jednej lokacji. Zbieranie przedmiotów również było takie... upierdliwe, mało klarowne, mało jasne. To wszystko jednak sprawiało, że wszystko miało większą wartość i było ciekawsze. A teraz człowiek dochodzi do tego max levela i od razu dokładnie wie, co będzie robił przez następne miesiące. Daily questy w specjalnie do tego przygotowanej lokacji, dungeony i raidy super-fajnie dostosowane do ilości graczy itp. I u Blizzarda i u Bethesdy jakoś wszystko stało się takie przewidywalne i ZA BARDZO usprawnione. Nie umiem tego dokładnie opisać, ale identyczne wrażenie miałem podczas gry w Fallout 4 jak po powrocie do WoWa po latach. Niby to samo, a jednak wszystko jakieś takie prostsze, pozbawione głębi. Mam wrażenie, że na pewnym etapie gry pojawiają się takie niewidoczne ścieżki, po których można iść. Kiedyś tego nie było - gracz był pozostawiony sam sobie i musiał szukać sensu gry samemu.