Niedoceniona, a może i trochę niezauważona pozycja. Przyjemna gra "w stylu Indy'ego", choć jak wiadomo dziadek głównego bohatera, czyli Allan Quatermain, był prekursorem dla tego typu przygód.
Zagadki wciągają, niektóre banalne, nad innymi trzeba troszkę pomyśleć. Jest trochę strzelania do oponentów ludzkich, nie-ludzkich, czyt. mumii, które traktujemy najpierw światłem z latarki (panie Wake?), unikania pułapek oraz wykorzystywania ich do unicestwiania niemilców, a także eksploracji w poszukiwaniu skarbów, które znajdujemy przy pomocy kompasu i map, a mają wpływ na umiejętności Jamesa. Niestety interakcji jest tu bardzo mało, nawet takich akcji jak skoku czy kucania używa się stosunkowo rzadko. Widać, że budżet nie był szczególnie duży, jednak największym plusem (oprócz wspomnianych łamigłówek) są lokacje, pięknie i przemyślanie wykonane. No i muzyka, prócz nie do końca dobrze wykonanych dialogów (zwłaszcza w procesie postprodukcji) - tu czuć typowego ducha kina przygodowo-archeologicznego z awanturniczym bohaterem w roli głównej.
Słowem - dobra. Ale tylko tyle. Nie zgadzam się ze słabymi ocenami, bo to porządny tytuł. Gdyby Farm 51 miało jeszcze rok i większy budżet, gra jednak zasłużyłaby zapewne na oceny zdecydowanie wyższe.