Saints Row (PS5)

Jako fan serii, który długo czekał na nową część oraz spełnienie obietnic o powrocie do korzeni, muszę powiedzieć, że jestem rozczarowany. Przede wszystkim tym, że fabuła jest króciutka i to naprawdę, gdyby nie to, że musimy budować i rozwijać interesy fabuła nie starczyła by nawet na dziesięć godzin. Kiedy myślisz, że gra się rozkręca okazuje się, że stajesz przed ostatnią misją. Po za tym główni źli są bezbarwni i w ogóle nie poświęca się im czasu oraz bardzo szybko giną. Nie ma też żadnego bliższego poznania czy rozpracowywania tych gangów, dwie trzy misje i po temacie. To samo tyczy się naszych przyjaciół, są bezbarwni i niczym nie przypominają ekipy z poprzednich odsłon. Małym plusem jest to, że cut-scenki i dialogi są całkiem nieźle napisane i idzie się pośmiać. Zdziwiło mnie też to, że pierwszy raz w serii misje dzieją się po za mapą gry, w poprzednich odsłonach wszystkie misje działy się na mapie i było można zawsze te miejsca odwiedzić, a tu nie. Ważniejsze misje dla fabuły są na oddzielnych terenach. Ogólnie niby mamy nową generacje, niby reboot serii, a względem poprzednich odsłon dostajemy całą masę kroków w tył. Warto też nadmienić, że mimo iż grałem na PS5 gra jest strasznie zbugowana, kamera potrafi się zaciąć w trakcie chodzenia, przeglądania mapy czy w trakcie misji nagle znika znacznik do otwarcia drzwi. Zdarzyło mi się też wylecieć po za tekstury mapy, ale przynajmniej zaliczyłem jedno wyzwanie. Gra posiada też strasznie dużo ekranów wczytywania choć logika wskazuje, że powinno ich być mało lub wcale.