Offline
Far Cry 3 swego czasu wzbudził niemal powszechny zachwyt - rozpływano się nad swobodą rozgrywki, ale przede wszystkim Vaasem, psychopatą, który zasłynął wywodem o definicji szaleństwa. Czwórka miała przez to trudniejszy start - sam się obawiałem reskina, ale finalnie gra mi siadła znacznie lepiej od poprzednika i w zasadzie do samego końca grałem z przyjemnością.
Pagan Min, czyli tutejszy główny zły, mocno się różni od Vaasa - niby też jest na swój sposób „społecznie upośledzony”, ale odbiera się go całkowicie inaczej, zwłaszcza w kontekście towarzyszy protagonisty z ruchu oporu oraz finałów, których przygotowano kilka. Zaryzykowałbym nawet, że ekscentrycznego Pagana da się lubić, w odróżnieniu od paru innych postaci.
Tak samo o wiele bardziej podobały mi się gameplay i eksploracj. Położony na skraju Himalajów fikcyjny Kyrat jest naturalnie górzysty, ale w jego przemierzaniu pomaga linka z hakiem (chociaż wielka szkoda, że nie można jej używać wszędzie, tylko w specjalnie przygotowanych miejscach), a przede wszystkim prowizoryczne, niewielkie śmigłowe latadełka. Te są szczególnie cenne w dalszej fazie gry, kiedy napotykane dzikie zwierzęta i patrole tylko i wyłącznie przeszkadzają w dotarciu do kolejnego znacznika na mapie.
Trochę się bałem o ilość czasu, jaki mi FC4 pochłonie, ale zamknąłem całość w nieco ponad 30h - i to jest optymalna wielkość, by nie zmęczyć. A jak sobie przypomnę, że AC to już obecnie ponad 100h, trochę odechciewa mi się grać. Jakieś 90% przeszedłem na podstawowym Xboksie One - FC4 wyglądało na nim nienajgorzej i w miarę trzymało te 30 klatek, choć przy szybkim przemieszczaniu się albo dużej zadymie potrafiło odczuwalnie zgubić parę ramek. Na koniec przesiadłem się na Series X, kontynuując progres (synchronizacja danych z poprzednią konsolą przy aktywnej chmurze to w zasadzie niemalże poziom Apple) i od razu spotkała mnie niespodzianka: gra działa na nim w stałych 60 klatkach dzięki trybowi FPS Boost, gdzie nawet One X generował jedynie połowę tego. Wyższa rozdzielczość, auto HDR, a przede wszystkim płynność sprawiły, że grało mi się jeszcze przyjemniej i to są rzeczywiście zauważalne, wpływające na odczucia różnice. Niemniej nawet na starym sprzęcie FC4 smakowało mi lepiej od trójki.
Pagan Min, czyli tutejszy główny zły, mocno się różni od Vaasa - niby też jest na swój sposób „społecznie upośledzony”, ale odbiera się go całkowicie inaczej, zwłaszcza w kontekście towarzyszy protagonisty z ruchu oporu oraz finałów, których przygotowano kilka. Zaryzykowałbym nawet, że ekscentrycznego Pagana da się lubić, w odróżnieniu od paru innych postaci.
Tak samo o wiele bardziej podobały mi się gameplay i eksploracj. Położony na skraju Himalajów fikcyjny Kyrat jest naturalnie górzysty, ale w jego przemierzaniu pomaga linka z hakiem (chociaż wielka szkoda, że nie można jej używać wszędzie, tylko w specjalnie przygotowanych miejscach), a przede wszystkim prowizoryczne, niewielkie śmigłowe latadełka. Te są szczególnie cenne w dalszej fazie gry, kiedy napotykane dzikie zwierzęta i patrole tylko i wyłącznie przeszkadzają w dotarciu do kolejnego znacznika na mapie.
Trochę się bałem o ilość czasu, jaki mi FC4 pochłonie, ale zamknąłem całość w nieco ponad 30h - i to jest optymalna wielkość, by nie zmęczyć. A jak sobie przypomnę, że AC to już obecnie ponad 100h, trochę odechciewa mi się grać. Jakieś 90% przeszedłem na podstawowym Xboksie One - FC4 wyglądało na nim nienajgorzej i w miarę trzymało te 30 klatek, choć przy szybkim przemieszczaniu się albo dużej zadymie potrafiło odczuwalnie zgubić parę ramek. Na koniec przesiadłem się na Series X, kontynuując progres (synchronizacja danych z poprzednią konsolą przy aktywnej chmurze to w zasadzie niemalże poziom Apple) i od razu spotkała mnie niespodzianka: gra działa na nim w stałych 60 klatkach dzięki trybowi FPS Boost, gdzie nawet One X generował jedynie połowę tego. Wyższa rozdzielczość, auto HDR, a przede wszystkim płynność sprawiły, że grało mi się jeszcze przyjemniej i to są rzeczywiście zauważalne, wpływające na odczucia różnice. Niemniej nawet na starym sprzęcie FC4 smakowało mi lepiej od trójki.