Wolfenstein II: The New Colossus (Xbox One)

ObserwujMam (4)Gram (1)Ukończone (0)Kupię (1)

Wolfenstein II: The New Colossus (XBOXONE) - komentarze

Offline
guy_fawkes //grupa Stara Gwardia » [ Hamster\'s Creed (exp. 8866 / 10800) lvl 13 ]1 kudos

25h - na tyle szacuję czas przejścia New Colossus wraz ze znalezieniem wszystkich pierdółek (a jest tego trochę) oraz odblokowaniem niemal całej listy perków. To bardzo przyzwoicie jak na całkowicie singlowy tytuł, który wzorem New Order, przenosi oldskulową rozpierduchę na grunt współczesnych gier. Oczywiście można się także skradać, ale nie jest to szczególnie udana mechanika w kontekście przeciwników, którzy błyskawicznie podnoszą alarm - i to nawet nie bardzo wiadomo, jak. Zostawmy jednak ten aspekt - Blazkowicz zdecydowanie lepiej czuje się aplikując ołów albo toporek prosto w wystraszone twarze nazistów.

III Rzesza wygrała wojnę, wciąż panoszy się po USA mimo starań herosa w New Order - Blazkowicz ledwo uchodzi z życiem i początkowo nawet jest przykuty do wózka, co ogranicza mobilność, w zamian wprowadzając na dzień dobry przyjemną świeżość, ale też spowalniając gameplay na tyle, by w tutorialowym etapie wszystko sobie przypomnieć. Scenarzyści odpłynęli tak mocno, że w pewnym momencie zaliczyłem srogiego WTF-a. Ja, gracz z długoletnim stażem, który ukończył multum gier i lubi rozkminiać, czy kto jest mordercą i dlaczego we wnętrzu czarnej dziury ktoś umieścił dziecięcy pokój. Nie będę zdradzać szczegółów, ale mi się ten dość szalony kierunek całkiem podoba, a utwierdził mnie w tym finał: dawno tętno mi tak nie skoczyło. Wow. Oczywiście to w dużej części zasługa głównego czarnego charakteru, generał Engel - osoby tak okrutnej, tak fałszywej i odpychającej, że aż ma się ochotę rzucić czymś w telewizor. Big w swojej recenzji narzekał na samego Blazkowicza - rzeczywiście, narracja przedstawia go jako ledwo funkcjonującego, zmęczonego nadludzkim wysiłkiem wojaka, Pana Marudę, Niszczyciela Dobrej Zabawy i Pogromcę Uśmiechów Dzieci. To się zmienia za półmetkiem, ale nie sposób pozbyć się wrażenia, że dzięki temu trochę łatwiej się z nim zidentyfikować.

Po średnio urodziwym Old Blood w końcu doczekałem się ładniejszej oprawy - New Colossus prezentuje się zdecydowanie lepiej od swoich poprzedników, ale fun płynący z rozgrywki pozostaje niezmiennie na ultrawysokim poziomie. Po raz kolejny dostajemy ciekawe pukawki, możliwość używania 2 i to nawet różnych jednocześnie, a jedyny zgryz stanowią granaty - nieliczne i kiepskie, przeto akurat tego perka nie udało mi się wymaksować. Tym niemniej zrobiłem praktycznie wszystko inne łącznie z misjami pobocznymi, opcjonalną eliminacją kilkunastu uberdowódców i znalezieniem poukrywanych na poziomach szkiców koncepcyjnych, utworów czy kart gwiazd. Tym razem zrezygnowano z etapów Koszmaru - zamiast nich w bazie czeka automat z Wolfstone 3D i chyba każdy się domyśli, co w sobie skrywa.

Teraz, w kontekście obecności na rynku Youngblooda, nie jest tajemnicą pójście Blazkowicza na zasłużoną emeryturę. Co się jednak wraz z graczami nasiekał w swoim życiu nazistów, tego nikt nam i jemu nie odbierze.


Liczba czytelników: 475797, z czego dziś dołączyło: 0.
Czytelnicy założyli 53758 wątków oraz napisali 675733 postów.