Dzięki dodaniu gry do abonamentu playstation miałem w końcu okazje zagrać w GreeFall i powiem szczerze, że żałuje iż nie kupiłem gry wcześniej. Gra wciągnęła mnie na ponad 50 godzin przy których bawiłem się świetnie. Owszem gra trąci lekko drewnem wszak deweloper jest już trochę z tego znany, ale i tak uważam, że jest to ich najlepsza gra.
Sama rozgrywka faktycznie rozkręca się powoli, ale po dotarciu na wyspę szybko nabiera rumieńców i co chwilę czymś nas zaskakuje czy to fabularnie czy lokacjami, które są dość duże i każda jest inna. Nie ma tu kopiuj i wklej nawet w lasach. Jest to natomiast w domach gubernatorów miast, dziwnym trafem każdy ma ten sam wystrój mimo należenia do innych frakcji. Walka jest świetnie zrobiona, po za walką mieczem czy toporem możemy używać magi, pistoletów, pułapek, granatów czy smarowidła do broni. Można dowolnie mieszać style o ile mamy wykupione odpowiednie umiejętności. Mnie udało się dojść do 40 levela przed finałową walką, po finałowej wbiłem 41, ale wtedy gra się kończy, nie ma niestety new game +. Cała gra upchana jest niewidocznymi mechanikami zwykle związanymi z reputacją lub wpływającymi na zakończenie, a tych jest kilka. Zwykła rozmowa może wpłynąć na reputacje u frakcji czy towarzyszy, praktycznie każde zadanie można wykonać na kilka sposobów. Można sobie wyrąbać przejście tracąc reputacje choć nie zawsze lub przebrać się i prześlizgnąć się po cichu, można też się zakraść i nie dać się zauważyć. Rożne stroje zapewniają nam nie tylko wejście na strzeżony teren, ale również bonusy do umiejętności jak otwieranie zamków czy intuicja.