Koniec mojej przygody z trylogią Metro. A w zasadzie z dwiema trylogiami, bo książki z grami się zazębiają, tworząc z grubsza pewną tylko nieznacznie niespójną całość. To był kawał niezłej historii, podanej w bardzo dobry sposób i przez Głuchowskiego i 4A Games. Mam też w sobie to wyjątkowe uczucie, że historia kończy się dokładnie w takim momencie, jak trzeba. Nie tyle chodzi mi o rodzaj zakończenia, ale że cała epopeja Artema nie jest ani zbyt krótka, ani też przesadnie rozwleczona. Jest właśnie w sam raz. Będę dobrze wspominał to uniwersum.
Jak wypada ostatnia część cyklu? No cóż, bardzo dobrze, choć chyba nie tak dobrze, jak jej poprzedniczki. Wyjście z klaustrofobicznych przestrzeni jednak mocno wpływa na klimat, niezależnie od tego, jak bardzo by się twórcy nie starali. A starali się bardzo.
Większość gry toczy się na otwartych mapach średniego rozmiaru, co jest pewną nowością, dającą jakieś tam poczucie swobody (ale też bez przesady, szczególnie w Tajdze). Dostajemy zdawkowe (nie zawsze wystarczające, tu mały minus) instrukcje co robić, a także czasem jakieś zadania opcjonalne. Sęk w tym, że nie czułem się jakoś specjalnie zachęcony do tej nadprogramowej eksploracji. Niebezpieczeństwa czyhają na nas wszędzie, kosztuje nas to amunicję/apteczki/filtry, a nagrodami są co najwyżej surowce i itemy, których nie potrzebowalibyśmy, gdybyśmy nie zboczyli z drogi w pierwszej kolejności. Mnie osobiście też nie pomagało to, że jestem tchórzem, więc wolałem robić swoje i spylać w podskokach.
Same mapy moim zdaniem zasługują na pochwałę. Są bardzo zróżnicowane i na każdej spędzamy akurat tyle, żeby nas za bardzo nie znużyła. Mamy bagna, pustynie, tajgę, nawet bunkier. No i ostatnia mapa, moim zdaniem najlepsza, która jest wyraźnie inspirowana tym, co w poprzednich częściach było najbardziej klimatyczne. Twórcy wyraźnie chcieli skończyć w stylu i klimacie poprzedniczek, myślę że grający będą wiedzieli o co chodzi.
Sama rozgrywka jest ok, z jednym jednak zastrzeżeniem. Jest najeżona skryptami, nie zawsze potrzebnymi. Taka schematyczność, aż kłująca w oczy, gdy musimy z jakiegoś powodu powtórzyć fragment, miała służyć większej filmowości. Często rzeczywiście tak to działa, ale mogło być tego nieco mniej.
Coś, co mnie zawiodło, to system moralności. Nie pierwszy raz zresztą w tej serii, bo jest on tyleż enigmatyczny, co wręcz niesprawiedliwy. Będąc w gruncie rzeczy dobrym gościem, zawsze łapię negatywne zakończenie. Nie inaczej tutaj.
A przecież1) Wołga:
- pierwsze zetknięcie z sektą: dojrzeli mnie, zaczęli do mnie strzelać. Ubiłem czterech. Reszta się poddała, to ich ogłuszyłem. Potem podczas eksploracji wręcz gra zapodała mi dialog pomiędzy NPC-ami "przynajmniej nie zabił tych, co się poddali".
- znalazłem misia
- znalazłem gitarę
- bandyci mieli być osobnym "ludem" od sekciarzy, to nie patyczkowałem się z nimi, odbijając wagon, zginęli wszyscy
- nie udało mi się obronić jednego z porwanych ludzi, zanim został zabity. Musiałbym zabić tych, co go przetrzymywali, a wolałem ogłuszyć
- nie zabiłem żadnego sekciarza więcej, także żadnego na ostatnim poziomie tej mapy
Efekt? Kniaź nie żyje.
2) Morze Kaspijskie
- odbiłem jeden ze statków z niewolnikami
- uwolniłem gościa, który uciekał przed bandytami Barona, sam sobie strzelił w głowę potem
- zabiłem Saula. Nawet nie wiedziałem, że to będzie ważna postać. Najpierw mnie zaatakował, to zdołałem go ubić. Potem się okazało, że spory zawijas fabularny mnie przez to ominął. No ale i tak miał być złolem.
- znalazłem zdjęcie
- oprócz wspomnianego Saula, nie zabiłem nikogo w sekwencjach skradankowych. Tylko idąc po snajpera musiałem, bo tamci od razu mnie widzieli i strzelali. W ostatniej mapie nie tylko nie zabiłem żadnego niewolnika, ale też nikogo z rasy panów. Wyjątkiem ostatnia walka, bo tam nie ma wyboru.
Efekt? Damir opuszcza grupę. Noż kur....
3) Tajga
- nie zabiłem
nikogo, tutaj się dało.
- obroniłem bandytę na samym początku
Tutaj się jakoś udało, Alosza przeżył bez szwanku.
Niemniej 2-1 na rzecz strat i negatywne zakończenie. No trochę lipa.
Koniec końców, myślę że taka ósemka to adekwatna ocena dla tej gry. Polecam, zwłaszcza jak ktoś trafi na przecenę. Mnie się udało za jakieś 27zł.