Pierwsza gra z otwartym światem, jaka przychodzi mi do głowy jest zarówno pierwszą grą z otwartym światem, w jaką grałem - nieśmiertelny, kultowy Gothic i jego Górnicza Dolina.
Gra, w której problem ograniczonej wielkości świata został rozwiązany w sposób idealny już w zarodku - magiczna bariera, która jest podstawą fabuły gry. Żadnych niewidzialnych ścian, żadnych przepaści, z których spaść się nie da. Z jednej strony strome szczyty, z drugiej orkowy mur, z kolejnej magiczna bariera, a gdzie indziej znowu morze.
Ponadto to, co dla jednych było największym plusem świata Gothica, a dla innych mankamentem - mimo na pozór pełnej swobody w poruszaniu się po świecie, pewne obszary z początku przygody dla niedoświadczonego gracza były niedostępne ze względu na nieskalowane poziomy przeciwników. I pomijam fakt, że niektórym (w tym mi) z początku potrzeba było 3 podejść do zabicia pierwszego ścierwojada na swojej drodze, ale już zabłądzenie do lasu w drodze do Starego Obozu, to było samobójstwo. To sprawiało, że przez całą grę, nawet kiedy już byłem przekonany, że moja postać to istny Terminator, trafiałem na przeciwnika, który szybko poddawał w wątpliwość umiejętności i wartość ekwipunku mojej postaci.
Poza tym, mimo stosunkowo niewielkich rozmiarów świata, twórcom udało się pomieścić w nim trzy różnorodne obozy ludzi, teren orków wraz z obozem głównym i pomniejszymi obozowiskami, kopalnie oraz obszary o różnorodnej roślinności w tym bagna, plaże, lasy, pustkowia i puszcze. Różnorodność w Górniczej Dolinie jest oszałamiająca, tym bardziej biorąc pod uwagę, ile gra ma już lat.
Gothic był grą, która rozbudziła we mnie uwielbienie do gier z otwartymi światami i jej brak w tym zestawieniu jest dla mnie niemal osobistą zniewagą! ; )