Wreszcie zabrałem się za The Darkness II - jak się okazuje, gameplayowo lepszą od jedynki, dynamiczniejszą, o zdecydowanej, komiksowej stylistyce. Powraca Jackie Estacado, który teraz jest już prawdziwym mafijnym bossem i choć wydawało mu się, że wygrał swoją wewnętrzną walkę, przychodzi moment ponownego zdecydowania się na pomoc demonicznej Ciemności.
W batalii z nowym wrogiem przewija się znowu Jenny, jego tragicznie zmarła w oryginale ukochana. Jackie balansuje na granicy szaleństwa, choć z pewnością nie jest mu łatwo pozostać przy zdrowych zmysłach - nikt się z nim nie cacka, a po drodze znajdzie się sporo kontrowersyjnych scen przeznaczonych zdecydowanie dla dojrzałego odbiorcy. Zabrakło mi w tym wszystkim surrealistycznych wręcz etapów oraz większej ekspozycji z części pierwszej, ale sequel idzie w trochę innym kierunku, przybierając dużo bardziej komiksowe szaty, głównie w kwestii oprawy, która w końcu ma jakiś zdecydowany kierunek artystyczny.
Sama rozgrywka stała się dynamiczniejsza dzięki większemu postawieniu na wartką akcję - demoniczne macki ciskają elementami otoczenia oraz rozszarpują przeciwników, dając przy tym prowizoryczną tarczę czy też dodatkową amunicję. Źródeł światła jest zdecydowanie mniej, wiec kolejne poziomy pokonuje się znacznie szybciej, niż niegdyś. Znalazły się także wtręty RPG-owe związane z rozwojem samych zdolności, dzięki czemu Ciemność potrafi np. zastąpić amunicję w broni czy zająć przeciwnika rojem much. Rozgrywka dzięki temu smakuje zdecydowanie lepiej, niż w oryginale od Starbreeze. Jest też potencjał na część trzecią, choć póki co nikt nie wspomniał o pracach. Szkoda, bo to całkiem przyjemne strzeladełko.