Hmm, a więc bohater pierwszej części jednak nam przemknie kilka razy przed nosem, podczas zabawy. Zastanawiające, przecież do niedawna jeszcze twórcy odcinali się całkowicie od fabuły pierwszej części, jednocześnie twierdząc, że fabuła kontynuacji (która to kontenuacją nie jest ;D ) rozgrywa się w tym samym czasie co wydarzenia z jedynki. Jeszcze lepsze jest to, że w pierszej części dowiadujemy się iż statek obcych, jest biomechnicznym żywym tworem, nadzorowanym przez "Matkę", o którą to z koleii dbają opiekunowie (The Keeper's), zaś ludzie i inne formy życia to tylko "bydło" przeznaczone na pokarm dla rozrastającego się statku i na eksperymenty genetyczne opiekunów (tworzenie łowców, wojowników i innych potworów na usługach matki). Natomiast w dwójce dowiadujemy się o setach jak nie tysiącach obcych inteligentnych istot różnych ras, żyjących sobie jak gdyby nic w kosmicznym miieście znajdujacym się w centrum sfery. Opiekunowie latają swoim "światostatkiem" po galaktyce w poszukiwaniu dla niego "papu", a tymczasem tuż pod nosem mają całkiem spory zapas protein, i nie przerabiają go na "mielone dla mamy". Fabularne pomieszanie z poplątaniem ?
Prey 2 to coś jak "Crysis Warhead", tyle że tam trzymano się fabuły pierwowzoru. Coś mi się wydaje że Tommy został tu wklejony na ostatnią chwile, po tym jak fani jedynki zaczeli wieszać psy na twórcach gry za całkowite olanie wydarzeń z pierwszej części.