Miałem, ze względu na brak czasu, przestać przechodzić ponownie gry. Efekt jest taki, że w ciągu ostatniego miesiąca, oprócz Nioh, grałem (po raz trzeci) w Crysisa i po raz nie wiem który gram w Mass Effect. -.-'
Nie jest to nic niezwykłego, ale do zostawienia postu skłoniły mnie pewnie niuanse, które zauważyłem dopiero teraz, a które nigdy dotąd mnie nie gryzły. Otóż z perspektywy czasu (i tego, że znam fabułę) nie do końca kupuję tego, jak zawiązała się akcja w jedynce.
Spoiler alert, aczkolwiek ciężko mi sobie wyobrazić, by ktoś do tej pory nawet nie słyszał o tych grach i tego, wokół czego kręci się fabuła.
Zaczynamy na Eden Prime. Tam dzieją się trzy ważne rzeczy:
1) Saren zdradza Nihlusa, jest świadek na to.
2) Przekaźnik Protean wywołuje "wizję" u Sheparda.
3) Podczas misji widzimy Reapera, nawet nasi kompani zwracają uwagę na to, że "to coś" (bo jeszcze wtedy nie mają na to nazwy) jest wielkie i nigdy czegoś takiego nie widzieli.
Po odnalezieniu Liary, Shepard łączy kropki i kuma, że w wizji widział Żniwiarzy zabijających Protean, choć wziąwszy pod uwagę te chaotyczne obrazy z wizji, trochę za szybko do tego doszedł, tu jest pójście na skróty.
Za to kompletnie nie kumam pozostałych w tej sytuacji. Rada w Cytadeli nie wierzy w zagrożenie - ok, nie mają dowodów. Nawet Udina jest sceptyczny. Ale czemu nikt z naszych towarzyszy z Eden Prime nie wspomni o tym ogromnym statku? Zapomnieli o tym wspomnieć? A przecież to nie jedyny raz, we wspomnianej misji odszukiwania Liary, Żniwiarz niejednokrotnie się pojawia, zrzucając Gethy. Nikt nie pomyślał, żeby to nagrać i przedstawić jako dowód w sprawie?
Tak że z jednej strony nie sądzę, by ktokolwiek na miejscu naszego protagonisty doszedł do tak, jak się później okazuje, trafnych wniosków, a z drugiej reszta jest zbyt opieszała i pomija ważne elementy układanki.
Nie jest to coś, co psuje grę, ale mówimy o trylogii, która wśród graczy zbiera oceny rzędu 9-10/10, to wrzucam taki mały kamyczek do ogródka.