Offline
Gra ukończona. 36h. Uff, miejscami było ciężko, tym bardziej, że to moje pierwsze soulsy (choć mam niemałe doświadczenie w Nioh). Grę przeszedłem rycerzem, ale gdzieś tak w polowie gry zdjąłem ciężki pancerz by być bardziej zwinnym. I to polecam, bo bez szybkich uników nie da rady. Miejscami było ciężko bez ataków dystansowych maga - to fakt - i trzeba było nieźle kombinować. Pokonanie słynnego pająka wydawało mi się wręcz nierealne podchodząc do niego z mieczem. Powiedzenie, że granie w Demon’s Souls magiem to easy mode nie wzięło się znikąd.
Absolutnie wciągająca rozgrywka, a przy 60fps robi mega robotę. Do platynki chyba nie podejdę, bo widzę, że na dwóch przejściach się nie skonczy. Masa sekretów wciąż do odblokowania. Można przejść drugi raz magiem dla innego doświadczenia, można odblokować czarną i białą tendencję poszczególnych światów, jest nowa Gra Plus... spokojnie kolejne 30h można z tej gry wycisnąć. Niemniej, i tak czuje, że po jednym przejściu wycisnąłem z tej gry bardzo duzo i czuję się usatysfakcjonowany.
Co do bossów, kilku łatwiejszych (padli nawet za 2-3 razem), ale kilku zalazło za skórę. Najbardziej zirytował mnie Ludojad, bo jest ich dwóch i spychają w przepaść. Wrocilem do nich dopiero mega skoksowany, a i tak był hardcore.
36h - chyba idealna długość, bo gra nie zdążyła zmęczyć. Graficznie robi wrażenie. W wielu miejscach ilość detali poraża. Najbardziej w pamięci zapadła mi Boletaria i tamtejsze zamczyska. Design miejscówek to pierwsza klasa. W dodatku te ciemne lokacje na oledzie potęgują wrażenie.
Teraz mam ochotę na coś lużniejszego, może jakiś cinematic. Dobrze, że zaraz Ratchet, a do tego czasu jeszcze ogra się zaległe Super Mario Oddyssey.
Absolutnie wciągająca rozgrywka, a przy 60fps robi mega robotę. Do platynki chyba nie podejdę, bo widzę, że na dwóch przejściach się nie skonczy. Masa sekretów wciąż do odblokowania. Można przejść drugi raz magiem dla innego doświadczenia, można odblokować czarną i białą tendencję poszczególnych światów, jest nowa Gra Plus... spokojnie kolejne 30h można z tej gry wycisnąć. Niemniej, i tak czuje, że po jednym przejściu wycisnąłem z tej gry bardzo duzo i czuję się usatysfakcjonowany.
Co do bossów, kilku łatwiejszych (padli nawet za 2-3 razem), ale kilku zalazło za skórę. Najbardziej zirytował mnie Ludojad, bo jest ich dwóch i spychają w przepaść. Wrocilem do nich dopiero mega skoksowany, a i tak był hardcore.
36h - chyba idealna długość, bo gra nie zdążyła zmęczyć. Graficznie robi wrażenie. W wielu miejscach ilość detali poraża. Najbardziej w pamięci zapadła mi Boletaria i tamtejsze zamczyska. Design miejscówek to pierwsza klasa. W dodatku te ciemne lokacje na oledzie potęgują wrażenie.
Teraz mam ochotę na coś lużniejszego, może jakiś cinematic. Dobrze, że zaraz Ratchet, a do tego czasu jeszcze ogra się zaległe Super Mario Oddyssey.