Ups. Prawie 10 miesięcy zajęła mi ta gra a i tak nie zrobiłam wszystkiego co było do zrobienia. No ale jak się gra w tyle gier jednocześnie co ja to nie dziwota. Trochę mnie zaskoczyło że po napisach końcowych koniec gry, spory epilog i nie można było nic więcej zrobić. Chciałam wątek Biała Marchia II dokończyć później bo mi tam trochę ciężko szło z tymi mnichami. Co ciekawe konsekwencja tego co tam nie dokończyłam pokazała mi się w epilogu gry. W ogóle miałam wrażenie że ten epilog czyli dalsze losy Jelenioborza, moich towarzyszy i warowni Caed Nua był bardzo zależny od moich poczynań a także tego że czegoś tam nie zrobiłam. Na pewno było dużo opcji tego zakończenia. No i w ogóle nie było to coś w rodzaju "a potem wszyscy żyli długo i szczęśliwie", moje niektóre decyzje albo ich brak miały dość drastycznie przykre konsekwencje. Wczoraj przed zaśnięciem miałam kociokwik w głowie, zastanawiałam się czy aby nie cofnąć się do zapisu przed zakończeniem, nie zawrócić i spróbować to i owo naprostować. Po małej burzy w mojej głowie zrezygnowałam z tego pomysłu, jednak w tego typu grach trzymam się tego pierwotnego zakończenia jakie by nie było. Moje zakończenie, moje decyzje i moje konsekwencje.
A tak czy owak gra świetna. Historia opowiadana dość staroszkolnie, bez efektownych filmików jednak potrafiła wciągnąć, towarzyszy można było polubić. System walki bardzo mi odpowiadał. Na średnim poziomie nie miałam większych problemów, no poza tym klasztorem w Białej Marchii II gdzie uzdrawiający się co chwila braciszkowie dawali mi się we znaki.
W Dwójkę na pewno zagram....kiedyś.