Strona główna » Kącik RPG » Podgląd tematu
Lords of the Fallen PC - komentarze

Offline
Guilder //grupa Mieszczanie » [ Wojownik (exp. 2584 / 3000) lvl 11 ]0 kudos
Uff, skończyłem. A może raczej: przemęczyłem. I nie jest to specjalnie zarzut w stronę LotF, raczej w moją. Wydaje mi się, że gatunek Souls-like nie jest dla mnie.
Gra należy do tych, w których nawet na koniec gry może nam zrobić krzywdę najsłabszy potwór. Wymaga to od graczy utrzymywania wysokiego poziomu koncentracji, co na dłuższą metę jest dla mnie męczące. Z drugiej jednak strony, mało która produkcja wzbudza we mnie ten poziom satysfakcji i radości po pokonaniu trudniejszego fragmentu, co wzbudziło Lords of the Fallen.
Sama gra jest w gruncie rzeczy całkiem porządna. Grafika jest ok, dźwięk nastrojowy, sterowanie padem daje radę (myszką już gorzej, patrz poprzedni post). Na osobne zdanie na pewno zasługuje zmyślny projekt poziomów. Cała praktycznie gra rozgrywa się wewnątrz klasztoru. Nie jest on wcale mały, a swoją podróż kontynuujemy co rusz odkrywając nowe przejście, nowy skrót, nowe drzwi. Kreatywna głowa to sobie obmyśliła.
Fabuła jest dosyć szczątkowa, ale wpasowuje się. Generalnie jest na bocznym torze, ale np. kowal jest świetnie obmyślony.
Co można by było w niej zrobić lepiej, bez znacznego podnoszenia kosztów? Nie powiem o poprawce bugów, bo tych aż tak dużo nie było i nie były denerwujące. Podrasowałbym bossów. Pierwszy z nich robi kapitalne wrażenie (pasek życia podzielony na cztery segmenty, po wyczyszczeniu każdego boss zmienia styl walki - miodzio), ale reszta sprawia wrażenie pracy domowej odpisanej od kolegi. Wszystko jakieś takie podobne, zarówno pod względem wyglądu jak i rozgrywki.
Ale koniec końców jestem zadowolony. Wydałem kilkanaście złotych, a te 26 godzin pograłem. I poza paroma momentami frustracji, generalnie dobrze się bawiłem.



Offline
IgI123 //grupa Growi Bohaterowie » [ Tommy Vercetti (exp. 18747 / 24300) lvl 15 ]2 kudos
Ostatnio bardziej zacząłem interesować się soulsami (może w duchu stwierdziłem że czas przestać być chłopcem, a stać się mężczyzną), więc na start postanowiłem spróbować z naszym rodzimym odpowiednikiem.
Początek zapowiadał się obiecująco - walka przyjemnie wymagająca i satysfakckonująca, lore i historia wzbudzały ciekawość, świat bardzo ładny i fajnie skonstruowany, bo niby korytarzowy, ale jednak z masą skrótów i tajemnych przejść.
Z każdą kolejną godziną czar zaczął niestety gdzieś umykać. Walka zaczęła bardziej irytować swoją topornością niż cokolwiek innego. W buildzie pod siłę i hp w ciężkim pancerzu i wielką pulą życia naprawdę ciężko było zginąć, więc taktyka obecna na początku ustępowała z godziny na godzinę przyjmowaniu ciosów na klatę, zwłaszcza że mikstur leczniczych jest dostatek. Jeszcze większość gry przelatałem z bronią jednoręczną, bo była najszybsza - choć i tak powolna - ale gdy odkryłem że łatwo można sobie grę wycheesować używając czaru na nieskończoność wytrzymałości i prując z zadającej wysokie obrażenia broni dwuręcznej, to ostatnie dwie godziny wyglądały właśnie tak. Zero taktyki, zero pomyślunku, tylko czar i wiatraki młotem jednym przyciskiem. Jedyne co mi towarzyszyło pod koniec to frustracja, że nim bohater machnął młotem zdążyłbym zaparzyć se herbatę. Dodam jeszcze że praktycznie bossowie zrobieni na jedno kopyto. Duży koleś z tarczą, może poza paroma wyjątkami.
Początkowy zachwyt nad wyglądem świata ustąpił temu że całą grę ogladamy tylko monotonną ośnieżoną twierdzę, plus wnętrza budynków. Mamy też świat demonów, który gdyby nikt nie powiedział że jest światem demonów, to pomyślałbym że to po prostu inny rejon, bo też jest zaśnieżony i niczym specjalnym się nie wyróżnia. Jeszcze nawigacja, Boże. Tak jak napisałem, świat mimo że korytarzowy jest w miarę rozległy. To jak nie daliście mapy, to chociaż lirycznie mi trasę opiszcie. Dostaję questa pobocznego, oczyść wieżę z potworów. Albo idź do piwniczki z winem w podziemiach i znajdź kogośtam. Fajnie, tylko gdzie to jest? Wyguglowałem sobie, i okazało się że rzeczona piwniczka znajduje się w okolicach lokacji startowej. No dramat.
Dobrze zapowiadająca się historia dobrze się tylko zapowiadała. Ok, przyznam że zarys lore świata gry ma potencjał. Ale fabuła jako taka nie porywa. Główny bohater zdawał się skrywać jakąś tajemnicę i ciekawą historię, jednak jedyne co o nim się gracz dowiaduje to to że był groźnym przestępcą. Na dodatek jest skrajnie apatyczny, nie wzbudza żadnej sympatii. Zresztą, żadna z postaci tego nie robi. No i ,,twist'' fabularny na koniec, kompletnie z dupy.
Generalnie można zagrać i przeklikać te 8 godzin, zwłaszcza że kluczyk łatwo za 2 dychy można dorwać. Mimo wszystko zrobiłbym nawet NG+, ale toporności systemu walki nie wybaczę - skutecznie mnie zniechęca żeby kiedykolwiek znowu LotF odpalić.

Offline
Barbarella. //grupa Akademia Morderców » [ Szef Akademii (exp. 3717 / 4800) lvl 11 ]0 kudos
Cytat: IgI123
czas przestać być chłopcem, a stać się mężczyzną
Łał !!! Szczęśliwy
Szczęśliwy Szczęśliwy Szczęśliwy
No a poważnie to jak to jest z tym poziomem trudności ? Poprzednicy piszą że jest morderczy a Ty piszesz że nie jest tak źle. Mięśniakiem w ciężkim pancerzu ciężko zginąć ? Z tego co piszesz to nie jesteś soulsowym wyjadaczem więc nie muszę brać na Twoją opinię poprawki .Zaciekawiło mnie to bo omijałam tę grę szerokim łukiem , może niepotrzebnie. Gry w których ciężko zginąć są w sam raz dla mnie. Szczęśliwy

Offline
IgI123 //grupa Growi Bohaterowie » [ Tommy Vercetti (exp. 18747 / 24300) lvl 15 ]0 kudos
Znaczy no nie przechodzi się sama, jak większość Nowoczesnych Gier, ale teraz już pogrywam sobie w Dark Souls to w ciągu trzech godzin zginąłem więcej razy niż przez całość LotF. Na bossie najwięcej zezgonowałem chyba 4 razy, ale średnio to około dwa razy na jednego. Generalnie potrzeba troszkę taktyki na początku - chociaż też bez przesady - ale potem, przynajmniej buildem jakim grałem, przez wszystko można było się na pałę przeklikać. Zwłaszcza że punkty kontrolne są rozmieszone bardzo hojnie.

Offline
IgI123 //grupa Growi Bohaterowie » [ Tommy Vercetti (exp. 18747 / 24300) lvl 15 ]0 kudos
Wydaje mi się że słowa ,,przystępne'' i ,,Soulsy'' nie powinny iść w parze, bo to właśnie brak litości decyduje o sile tych gier.
Na początku LotF odznaczał się surowością i to było fajne - nie jakoś mega trudno ale na tyle wymagająco by do starć podchodzić taktycznie. Niestety cieńka linia poziomu trudności została przekroczona i od koniec był to już tylko generyczny slasher w generycznym świecie fantasy.

Offline
Dirian //grupa MiastoGier.pl » [ Redaktor ]0 kudos
Cytat: IgI123
Niestety cieńka linia poziomu trudności została przekroczona i od koniec był to już tylko generyczny slasher w generycznym świecie fantasy.


Zasadniczo to Soulsy poza pojedynczymi bossami też w pewnym momencie robią się raczej proste. Może nie jest to jeszcze samograj, ale pamiętam, że w pierwszych Soulsach czy w Trójce gdzieś tak po 50-60% gry mało co było mnie w stanie ruszyć, prócz jakichś pojedynczych upierdliwych szefów Puszcza oko

Trochę inaczej to wyglądało w Elden Ring, które wg mnie jest trudniejsze, pewnie dlatego, że jest więcej dość wymagających mini-bossów (niestety bardzo powtarzalnych).

Liczba czytelników: 475799, z czego dziś dołączyło: 0.
Czytelnicy założyli 53764 wątków oraz napisali 675759 postów.