Offline
Uff, skończyłem. A może raczej: przemęczyłem. I nie jest to specjalnie zarzut w stronę LotF, raczej w moją. Wydaje mi się, że gatunek Souls-like nie jest dla mnie.
Gra należy do tych, w których nawet na koniec gry może nam zrobić krzywdę najsłabszy potwór. Wymaga to od graczy utrzymywania wysokiego poziomu koncentracji, co na dłuższą metę jest dla mnie męczące. Z drugiej jednak strony, mało która produkcja wzbudza we mnie ten poziom satysfakcji i radości po pokonaniu trudniejszego fragmentu, co wzbudziło Lords of the Fallen.
Sama gra jest w gruncie rzeczy całkiem porządna. Grafika jest ok, dźwięk nastrojowy, sterowanie padem daje radę (myszką już gorzej, patrz poprzedni post). Na osobne zdanie na pewno zasługuje zmyślny projekt poziomów. Cała praktycznie gra rozgrywa się wewnątrz klasztoru. Nie jest on wcale mały, a swoją podróż kontynuujemy co rusz odkrywając nowe przejście, nowy skrót, nowe drzwi. Kreatywna głowa to sobie obmyśliła.
Fabuła jest dosyć szczątkowa, ale wpasowuje się. Generalnie jest na bocznym torze, ale np. kowal jest świetnie obmyślony.
Co można by było w niej zrobić lepiej, bez znacznego podnoszenia kosztów? Nie powiem o poprawce bugów, bo tych aż tak dużo nie było i nie były denerwujące. Podrasowałbym bossów. Pierwszy z nich robi kapitalne wrażenie (pasek życia podzielony na cztery segmenty, po wyczyszczeniu każdego boss zmienia styl walki - miodzio), ale reszta sprawia wrażenie pracy domowej odpisanej od kolegi. Wszystko jakieś takie podobne, zarówno pod względem wyglądu jak i rozgrywki.
Ale koniec końców jestem zadowolony. Wydałem kilkanaście złotych, a te 26 godzin pograłem. I poza paroma momentami frustracji, generalnie dobrze się bawiłem.
Gra należy do tych, w których nawet na koniec gry może nam zrobić krzywdę najsłabszy potwór. Wymaga to od graczy utrzymywania wysokiego poziomu koncentracji, co na dłuższą metę jest dla mnie męczące. Z drugiej jednak strony, mało która produkcja wzbudza we mnie ten poziom satysfakcji i radości po pokonaniu trudniejszego fragmentu, co wzbudziło Lords of the Fallen.
Sama gra jest w gruncie rzeczy całkiem porządna. Grafika jest ok, dźwięk nastrojowy, sterowanie padem daje radę (myszką już gorzej, patrz poprzedni post). Na osobne zdanie na pewno zasługuje zmyślny projekt poziomów. Cała praktycznie gra rozgrywa się wewnątrz klasztoru. Nie jest on wcale mały, a swoją podróż kontynuujemy co rusz odkrywając nowe przejście, nowy skrót, nowe drzwi. Kreatywna głowa to sobie obmyśliła.
Fabuła jest dosyć szczątkowa, ale wpasowuje się. Generalnie jest na bocznym torze, ale np. kowal jest świetnie obmyślony.
Co można by było w niej zrobić lepiej, bez znacznego podnoszenia kosztów? Nie powiem o poprawce bugów, bo tych aż tak dużo nie było i nie były denerwujące. Podrasowałbym bossów. Pierwszy z nich robi kapitalne wrażenie (pasek życia podzielony na cztery segmenty, po wyczyszczeniu każdego boss zmienia styl walki - miodzio), ale reszta sprawia wrażenie pracy domowej odpisanej od kolegi. Wszystko jakieś takie podobne, zarówno pod względem wyglądu jak i rozgrywki.
Ale koniec końców jestem zadowolony. Wydałem kilkanaście złotych, a te 26 godzin pograłem. I poza paroma momentami frustracji, generalnie dobrze się bawiłem.