Strona główna » Gry strategiczne » Podgląd tematu

Halo Wars: Definitive Edition (Xbox One)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

Halo Wars: Definitive Edition (XBOXONE) - komentarze

Offline
guy_fawkes //grupa Stara Gwardia » [ Hamster\'s Creed (exp. 8866 / 10800) lvl 13 ]0 kudos

Generalnie nie gram w strategie - kompletnie nie mój gatunek, choć co jakiś czas czuję dziwny pociąg do obserwacji, jak małe ludziki na ekranie posłusznie podążają tam, gdzie postawię kursor. Pragnienie to z nawiązką zaspokoiło Halo Wars spełniając je tam, gdzie najmniej się można było tego spodziewać - na konsoli.

Zabrałem się za tę odsłonę nie tyle z ciekawości, co z poczucia obowiązku - poznaję wszystkie części sagi Halo po kolei. Lore tego uniwersum zaczęło mnie wciągać, więc tym bardziej nie mogłem przejść obojętnie wobec innego podejścia do formuły serii. Trzeba przyznać, że developerom udało się zręcznie przetłumaczyć na konsolowe realia założenia RTS-ów i sterowanie. Nie jest to bynajmniej pierwsza strategia na konsolach, ale jedna z niewielu, która rzeczywiście tu pasuje. Co prawda jednostkami manewrujemy w bardziej tradycyjny sposób, niż np. w R.U.S.E., ale i tak nie wymaga to dokładności co do piksela. Miejsce na bazę jest zawsze z góry wyznaczone, a poszczególne budynki stawiamy w jej wolnych „slotach”, co eliminuje konieczność obracania i dopasowywania do ukształtowania mapy. Brak swobody myszki trochę doskwiera, ale w zamian dostajemy wygodne skróty do zaznaczania wszystkich jednostek bądź tylko tych widocznych na ekranie. W praktyce sprawdza się to dobrze poza sytuacjami, w których trzeba lawirować tylko kilkoma z nich pośród całej reszty. Szkoda, że nie można sobie zdefiniować pododdziału złożonego z konkretnych żołnierzy piechoty czy pojazdów.

Rozgrywka to trochę papier-nożyce-kamień, czyli sztuka odpowiadania na zagrożenie w optymalny sposób. Czasem przeciwnik pozwala na spokojne zbudowanie armii, od czasu do czasu kąsając, innym razem trzeba kontrolować sytuację w kilku miejscach naraz, ochraniając pojazdy ewakuacyjne, a gdzieś indziej przetrwać przy ściśle ograniczonych zasobach. Są też głupoty, jak np. zaliczenie misji tylko w momencie, gdy sojusznicy dobiegną do danego piksela punktu zbornego i nie ma znaczenia, że zabrakło dosłownie 50 cm.

Pomimo takich kiepskich pomysłów gra się całkiem dobrze - nawet mnie, strategicznemu nuworyszowi, jakoś tam szło i kampanię ukończyłem. Scenariusz nie przewiduje misji po stronie Przymierza, więc tamtejsze jednostki można poznać w multi, a i tak wszystkie w zasadzie kojarzymy z reszty serii. Ludzkie to także przekrój wszystkich Halo, od szeregowych żołdaków przez ODST po Spartan. Ci ostatni są szczególnie przydatni, ponieważ mają zdolność przejmowania pojazdów wroga.

Kilkanaście misji minęło dosyć szybko, choć różnią się niekiedy mocno długością - jedne są króciutkie, w innych końca nie widać. Autorzy mocno się przyłożyli do scenek przerywnikowych - imponują swoją jakością, choć nie wiem, na ile to zasługa szlifów Definitive Edition na XO. Te około 10h smutnego mi w całkiem przyjemnej atmosferze, bo choć za RTS-ami nie przepadam, ten okazał się wyjątkowo strawny. Z pewnością spora w tym zasługa jego „ukonsolowienia”.


Liczba czytelników: 475797, z czego dziś dołączyło: 0.
Czytelnicy założyli 53758 wątków oraz napisali 675733 postów.