Moje wrażenia, już na chłodno po zagraniu w ten teaser. Pierwszą myślą gdy usłyszałem o tym odświeżeniu Gothica i zobaczyłem pierwsze gameplaye było: eee, nie. Za tego Gothica odpowiada jakieś anonimowe studio z Barcelony. Sądziłem, że jeśli kiedykolwiek powstanie odświeżony Gothic to tworzyć go będą Piranie, a zwłaszcza weterani tego studia. Nie czuć tutaj za grosz klimatu oryginału. Graficznie wygląda trochę jak lekko zmodowany Skyrim, za sprawą silnika zalatuje też nieco Hellblade, stylistyką przypomina też For Honor. Animacje nie są najlepsze i gorsze niż w ostatnich grach Piranii. Lokacje też przedobrzono odbierając im dużo z pierwotnej surowości. Jest ładnie, niekiedy monumentalnie wręcz, Unreal Engine 4 robi swoje, choć sporo gra zawdzięcza to przeróżnym efektom, których jest zbyt dużo. Wilki w ruchu są jakieś rozmazane. Często też leżą niczym nieżywe zamiast żerować po dostępnym terenie. Gra o wiele bardziej niż z Piranha Bytes skojarzyła mi się z produkcjami Spiders takimi jak Mars: War Logs czy Bound By Flame.
To już nie jest ten surowy klimat wczesnego średniowiecza. Diego z finezyjną szabelką, ubrany jakby wyrwany z Assassin's Creed II. Główny bohater też mocno zmanierowany, irytująca niekiedy jest ta jego gestykulacja, zwłaszcza w początkowej sekwencji: "o, tu powieszę pochodnię, teraz wyciągnę mieczyk". Rozmowa z Diego jest strasznie męcząca, tutejszy Diego wygląda jakby się jarał samym faktem, że wciela się w postać z kultowej gry.
Rozmowa zrealizowana została w pierwszej osobie, czyżby to tym twórcy chcieli stworzyć słynną gothicową immersję? Fakt Gothic sporo czerpał z LARPów, ale rozmawiając z Diego miałem wrażenie jakbym słuchał jakiegoś aktora w teatrze. Gesty i mimika całkiem ok, jak na tak wczesną wersję, choć miejscami rozmowy są mocno przeaktorzone. Późniejsze rozmowy zrealizowane są podobnie jak w innych trzecioosobowych erpegach, widzimy już swoją postać.
Siłą Gothica było nietraktowanie gracza jak idioty, co stanowiło integralną część gry i jeden z jej głównych atutów. Tutaj w pakiecie dostajemy znaczniki, obwódki, strzałeczki, rozbudowane samouczki z filmikami instruktażowymi, przedmioty, które możemy podnieść widać z daleka i wszystko to co uświadamia ci, że twórcy danej gry uważają ciebie za imbecyla, który nie trafiłby do własnego mieszkania bez GPSa. Jesteśmy bombardowani co chwila wręcz informacjami o wpisach do dziennika, glosariusza, miejscami zbyt dużo tego jest.
Jeszcze kilka lat temu marzył mi się taki remake z olśniewającą, ale wciąż mroczną, brudną, ponurą, oprawą graficzną, z systemem walki będącym mieszanką Soulsów i For Honor, z jeszcze większym nastawieniem na żyjący świat i zachowaniem wszystkiego tego co było dobre w oryginale: brak casualizacji, rozwój postaci, surowy klimat. To nie jest remake na jakiego czekałem te kilka lat temu. Od kilku lat nie czekam, wciąż bawię się świetnie przy oryginalnym Gothicu, który pod kilkoma względami o lata świetlne wyprzedza współczesne tytuły AAA. Jednak sami twórcy piszą, iż nie chcieli stworzyć stuprocentowego remake'u tylko własną wizję jednej z gier swojej młodości i w sumie jestem jej ciekaw.
Ale żeby nie było, że ciągle tak psioczę to czarno-białe intro zostało całkiem fajnie zrealizowane, system walki prezentuje się intrygująco, sporo czerpie z wcześniej wspomnianego For Honor. Po kilku walkach na razie nie czuję tego modelu walki, niekiedy mam wrażenie, że blokuję w dobrym kierunku a obrywam. Sam kierunek jaki obrali twórcy projektując walkę jest ok. Interfejs zrealizowany na współczesną modłę niekiedy jest zbyt rozbuchany, sporo tutaj różnych zakładek wśród których można się pogubić. Gothic z 2001 roku stawiał na prostotę, choć zauważyłem, że karta postaci wygląda bardzo podobnie do oryginału. Ładne są natomiast wszelkie obrazki 2D przeróżnych przedmiotów. Spodobał mi się też jeden z questów w którym mieliśmy odzyskać jakiś naszyjnik, ale jeśli dobrze przyjrzeliśmy się mu w ekranie ekwipunku można było się domyślić, że to klucz prowadzący do jakiejś kryjówki, którą można było znaleźć i obrabować, a potem jakby nigdy nic wręczyć zleceniodawcy naszyjnik.
Sporo wad można zrzucić na karb tego, że jest to wczesna, testowa wersja. Ciekawie prezentuje się np. przywabianie drapieżników zepsutym mięsem, choć nie zauważyłem by to jakoś działało. Dziwnie działają też zapisy, niczym checkpointy nie zawsze zaczynamy w miejscu w którym zapisaliśmy i nie zawsze mamy wszystkie przedmioty, które mieliśmy. Niekiedy ponownie musiałem się wracać i ponownie otwierać jakąś skrzynię. Po wczytaniu gry odradzają się także przeciwnicy. Rozwój postaci na razie nie funkcjonuje. Na karcie postaci widzimy, że potrzebne jest 500 PD by zdobyć kolejny poziom, natomiast w okienku, które pojawia się każdorazowo po zdobyciu doświadczenia wymaganych jest 2000 PD, nawet po ich zgromadzeniu nie zdobyłem 1 poziomu. Otwieranie zamków jest w pełni zautomatyzowane, pozbawione minigierki. Wszystko to są rzeczy, które z pewnością w ostatecznej wersji funkcjonowałyby inaczej.
Mimo, że pierwsze wrażenia są dość mieszane to chciałbym by ten projekt powstał. Trzeba brać pod uwagę, że jest to bardzo wczesny prototyp i mam nadzieję, że twórcy otrzymując solidny feedback od fanów będą wiedzieli w jakim kierunku podążać. Ostatecznie oryginału nam nie odbiorą, a tak może dostaniemy kolejnego przyzwoitego action RPG, póki co, bardziej w stylu Spiders niż Piranha Bytes. Jeśli twórcy wielu rzeczy nie poprawią to nie wróżę grze większego sukcesu. Powtórzy casus Arcanii: starych wyjadaczy odstraszy, nowych graczy nie przyciągnie. Skoro THQ Nordic wykupiło Piranha Bytes to powinni dopuścić by Niemcy współtworzyli ten projekt i pomagali Hiszpanom.