Offline
Myślę, że to jest dobre podejście. Ja zawsze będę przytaczał przykład Mass Effect 1-3. Tam nie było otwartego świata, dzięki czemu fabuła była bardzo zgrabnie prowadzona. Mimo wszystko nie czułem "klaustrofobii". Zamiast tego czułem swobodę, bo przemieszczałem się w takiej kolejności, jak chciałem między planetami i miejscami, decydując które zadanie teraz podjąć.
Rzeczywiście świat na siłę idzie w jednym kierunku, co wcale nie musi być tym słusznym. To samo jest z ogrywanym przeze mnie Greedfallu. Tu nie ma open world'u, jest wiele niezależnych lokacji, po których poruszam się swobodnie. I tu znów, działa to na plus jeśli chodzi o fabułę.
Rzeczywiście świat na siłę idzie w jednym kierunku, co wcale nie musi być tym słusznym. To samo jest z ogrywanym przeze mnie Greedfallu. Tu nie ma open world'u, jest wiele niezależnych lokacji, po których poruszam się swobodnie. I tu znów, działa to na plus jeśli chodzi o fabułę.