Przykro, że Warner Bros po hejcie na grind w Cień Mordoru niczego się nie nauczył i znów mamy to samo. Krypta w najnowszym Mortal Kombat jest teraz zalana różnymi śmieciami w postaci skórek i modyfikatorów do wież. By zdobyć coś cennego trzeba tracić walutę na te właśnie pierdoły. Pamiętam jak przyjemnie się odblokowywało przedmioty choćby w Mortal Kombat: Deadly Alliance, bo tam krypta zawierała tylko ciekawe rzeczy, jak filmiki z produkcji gry, concept arty wszystkich części serii, nowe fatality, areny, kostiumy czy zdjęcia starych automatów do gier.
W grze możemy ulepszać naszą postać poprzez wzmacnianie danych przedmiotów. Co się jednak okazuje, jeżeli masz jedną maskę, ale zdobędziesz inną i ją założysz, to już punkty do tej pierwszej, które mozolnie zdobywałeś naliczane nie będą. Więc albo coś zdobywasz i cieszysz się z nowych rzeczy, albo zdobywasz, ale i tak musisz grać jednym przedmiotem, ponieważ inaczej szans w wieżach nie masz.
Wieże są ciężkie. Na wyższych piętrach przeciwnik ma do pomocy Sektora albo Frost (albo kogoś innego), arenę przeszywa nieblokowany laser, a wróg ma 4 paski energii. Można oczywiście grać na easy, ale zmiana poziomu trudności zmienia liczbę przyznawanej waluty. Wyjściem jest wzmacnianie postaci, które też idzie mozolnie i trzeba grać jedną. Farmienie może być więc najprzyjemniejsze w trybie online, ale nie każdy lubi grać z kimś i trudniej jest o wygraną, szczególnie na PS4, gdzie jest najwięcej wymiataczy robiących juggle na 1/3 paska zdrowia.
Trzeba jednak przyznac. ze sama gra jako gra jest bardzo dobra. Jesli chodzi o system walki, mechanikę i miód to nie ma mowy o równi pochyłej. Tu się twórcy postarali.