Ktoś tu chyba nie wie, że w ten sposób to można imponować co najwyżej innym gamoniom w przedszkolu. ;)
I właśnie dlatego unikam gier multiplayer, a jak ognia f2p. Im niższy próg wejścia, tym większa hołota, która pragnie uprzykrzyć życie reszcie. A dzisiaj dla odmiany czytałem o pewnej frakcji graczy w Elite Dangerous, która zajmuje się m. in. ratowaniem nieszczęśników, którzy zapuścili się w odmęty kosmosu i źle oszacowali zapasy paliwa na powrót. A już nie wspomnę o społeczności EVE Online, gdzie dzieją się rzeczy niesamowite. Tam jednostki, które pomyliły serwer z rynsztokiem, raczej się nie zdarzają.