Lepiej poświęcić więcej czasu jednej dobrej grze niż marnować czas na gry średnie. Nie lubię przechodzić gier po łebkach, szczególnie jeśli są to naprawdę dobre gry. Zazwyczaj staram się wymaksować dany tytuł, ale tylko wysoko oceniane hity i tylko to, co jest sensowne i nie jest jakimś grindem. I tak, 100% w God of War było przyjemnością, bo aktywności są przemyślane i ciekawe, ale w nowym Tomb Raiderze to odpuszczę, bo szukanie bezsensownej tony znajdźek (mogli zostawić kilka w grobowcach) to strata czasu. 100% w RDR 2 będzie oczywiście obowiązkiem.
Też olewam tryb online, ale w The Last of Us zrobiłem wyjątek, bo gra ma miodny multiplayer, od którego ciężko się oderwać. Przy singlu również spędziłem masę czasu, najpierw przechodząc na hardzie, a potem na Survivalu - dopiero wyedy doświadcza się prawdziwe The Last of Us, a jako że gra jest genialna to było to przyjemnością, a nie wymuszeniem dla zdobycia trofeum.