A mnie jakoś po 90 godzinach odeszła chęć do grania.
Te klimaty - otoczenie, kolory, itp. - jednak zbyt ponure dla mnie, jak się to łączy z szarością za oknem, robi się nie do wytrzymania.
Może wrócę do Skyrim wiosną. ;)
Zresztą, ja właściwie w to nie gram - fabułę omijam bardzo szerokim łukiem, chodzę sobie po świecie, rozwijam rzemiosło, do żadnych jaskiń i lochów nosa nie wtykam.
Rozwijam alchemię i kowalstwo, władania bronią trochę się nauczyć musiałam, żeby mnie pierwszy lepszy krab nad rzeką nie ubił - ale odkąd mam towarzysza i psa, to już mi to nie grozi.
Gdyby to było online, gdyby można było drużyną chodzić, a nie tak samej... ech, pomarzyć..