Offline
Więc tak… wczoraj, grubo po północy przeszedłem cały wątek fabularny. I co? I właśnie na mojej twarzy, jako gracza pojawił się niesmaczny grymas i pożałowanie dla deweloperów tej świetnej serii (?). O co chodzi? Już mówię.
To dlaczego zagrałem w drugą część oraz po co czekałem na kontynuację, wynikało rzecz jasna z ogrania poprzednika, jakieś 5-6 lat temu. No i co Panowie i Panie, dlaczego nie podoba mi się dwójka?
Pod względem technologicznym i oprawy audio-wizualnej - jest rewelacyjna. Jest to bez wątpienia top obecnych konsol. Mechanizmy z jedynki zostały dopieszczone, rozbudowany system walki, fajnie zaplanowane lokacje i przejścia. Ale co z tego.
Fabuła tej gry… to jak mela w paszczę fanów, którzy czekali… niemal jak na Half Lifa 3.Czekali rzecz jasna na kontynuację losów BOHATERÓW. Ta gra była jak sezon serialu. I mam gdzieś co robi Ellie z swoją koleżanką i cały ten wydźwięk o LGBT. Nie męczył mnie on, ale już Dina jako postać drugoplanowa - oj tak. Chodzi o to, że przez większość czasu grania Ellie, dosłownie nic się między nimi nie dzieje, nie ma żadnej okazji, by związać się z tą postacią (tak jak w części pierwszej z np. Joelem, czy coś).
Drugi case wrzuciłem w spoiler, dzięki koleżko za prezent, oby nikt się nie nadział - Materdea.
Spoiler
Swoją drogą po połowie fabuły , brakuje tam treści w rozgrywce. Widać, że powoli kończyły im się pomysły. Moim zdaniem – pierwsza gra, w której Naughty Dog nie do końca wiedział co i gdzie ugryźć. Skończyły im się tam pomysły. Aa.. co tam, dodajmy z d**y wątek zagubionej blizny, który dosłownie NIC nie dodaje do gry, jest niepotrzebny, nudny, męczący.
Nie jest oczywiście tak, że gra nie jest kompletnie związana z jedynką. Od czasu do czasu nawiązania były. Na przykład świetliki, flashbacki itp. chyba tylko po to, by gracz nie zapomniał, że te gry są w jakiś sposób powiązane.
Koniec gry porównałbym do układania domku z kart, gdzie na sam koniec, kiedy się wszystko chwieje i ledwo trzyma całości, producenci myślą sobie "te… dajmy jeszcze jedną kartę ".
To tyle odemnie. Resztę sprawdźcie i dopowiedzcie sami.
To dlaczego zagrałem w drugą część oraz po co czekałem na kontynuację, wynikało rzecz jasna z ogrania poprzednika, jakieś 5-6 lat temu. No i co Panowie i Panie, dlaczego nie podoba mi się dwójka?
Pod względem technologicznym i oprawy audio-wizualnej - jest rewelacyjna. Jest to bez wątpienia top obecnych konsol. Mechanizmy z jedynki zostały dopieszczone, rozbudowany system walki, fajnie zaplanowane lokacje i przejścia. Ale co z tego.
Fabuła tej gry… to jak mela w paszczę fanów, którzy czekali… niemal jak na Half Lifa 3.Czekali rzecz jasna na kontynuację losów BOHATERÓW. Ta gra była jak sezon serialu. I mam gdzieś co robi Ellie z swoją koleżanką i cały ten wydźwięk o LGBT. Nie męczył mnie on, ale już Dina jako postać drugoplanowa - oj tak. Chodzi o to, że przez większość czasu grania Ellie, dosłownie nic się między nimi nie dzieje, nie ma żadnej okazji, by związać się z tą postacią (tak jak w części pierwszej z np. Joelem, czy coś).
Drugi case wrzuciłem w spoiler, dzięki koleżko za prezent, oby nikt się nie nadział - Materdea.
Spoiler
Swoją drogą po połowie fabuły , brakuje tam treści w rozgrywce. Widać, że powoli kończyły im się pomysły. Moim zdaniem – pierwsza gra, w której Naughty Dog nie do końca wiedział co i gdzie ugryźć. Skończyły im się tam pomysły. Aa.. co tam, dodajmy z d**y wątek zagubionej blizny, który dosłownie NIC nie dodaje do gry, jest niepotrzebny, nudny, męczący.
Nie jest oczywiście tak, że gra nie jest kompletnie związana z jedynką. Od czasu do czasu nawiązania były. Na przykład świetliki, flashbacki itp. chyba tylko po to, by gracz nie zapomniał, że te gry są w jakiś sposób powiązane.
Koniec gry porównałbym do układania domku z kart, gdzie na sam koniec, kiedy się wszystko chwieje i ledwo trzyma całości, producenci myślą sobie "te… dajmy jeszcze jedną kartę ".
To tyle odemnie. Resztę sprawdźcie i dopowiedzcie sami.