Owe dzieło jest prawowitym i pełnomocnym sequelem najlepszej strzelaniny roku 2005 jaką okazał się tytuł F.E.A.R. twórców także kultowej strzelaniny/horroru z dawnych lat - Blood.
Akcja F.E.A.R. 2: Project Origin rozgrywa się niemal równolegle z wydarzeniami opowiedzianymi w 2005 roku. Najważniejszą różnicą jest fakt, iż gracz wciela się w członka oddziału Delta, który w czasie infiltracji drużyny F.E.A.R. (First Encounter Assault Recon) miał (ma) za zadanie pojmanie kierowniczki tajemniczej korporacji Armacham, na terenie kompleksu której mają miejsce owe zdarzenia i paranormalne wypadki.
Nowe dzieło Monolith Productions jest horrorem przedstawionym w konwencji pierwszoosobowej. Klimat dreszczowców przychodzi tu na myśl azjatyckie kino, czego nieodłącznym elementem jest mała dziewczynka - w tym wypadku wspomniana Alma, także zamieszana w spisek mający za ambicję stworzenie niezniszczalnej armii mutantów. W celu rozwiązania jej zagadki gracz będzie przemierzał (w pojedynkę bądź czasami z ekipą) kompleks wzdłuż i wszerz - zarówno szpitalne pomieszczenia oraz miejsca badań jak i opuszczone korytarze, hangary, zbrojownie. Wszędzie tam jest on niemile widziany, co zechcą udowodnić żołnierze armii klonów - główny przeciwnik podobnie jak miało to miejsce w F.E.A.R..
Do dyspozycji, oprócz pokaźnego arsenału broni, na który składają się karabiny, sprzęt ciężki czy broń energetyczna, protegowany może spowalniać czas, co wymiernie przechyli szale zwycięstwa na jego stronę. Podobnie na wzór części pierwszej, tak i tutaj walki są niezwykle emocjonujące, a także niesamowicie efekciarskie. Obłędną oprawą nie sposób się nie zachwycać, kiedy wokoło fruwają łuski, potłuczone szkło, tynk.
F.E.A.R. 2: Project Origin śmiga na tym samym silniku co starszy brat, jednakże został odpowiednio zoptymalizowany i podrasowany na potrzeby konsol nowej generacji oraz podzespołów PeCeta zdolnych do generowania wysokiej jakości szaty graficznej.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler