Ghostrunner (PC) - okladka

Ghostrunner (PC)

Premiera:
27 października 2020
Premiera PL:
27 października 2020
Platformy:
Gatunek:
Akcja / Zręcznościowa
Język:
- napisy
Producent:
Wydawca:
Dystrybutor:
brak danych
Strona:

ObserwujMam (15)Gram (1)Ukończone (4)Kupię (0)

Opis Ghostrunner (PC)
Kawira @ 10:57 12.05.2020
Maciej "Kawira" Domański

Śr. długość gry: 7h 48min

+ czaswięcej

Ghostrunner to przygodowa gra akcji stawiająca na bardzo trudną i dynamiczną rozgrywkę w mrocznej, cyberpunkowej przyszłości. Za projekt odpowiada polskie niezależne studio One More Level.

Ghostrunner osadza akcję w brudnym, cyberpunkowej metropolii, w której ludzie są w odwrocie po tajemniczej katastrofie. Wcielamy się w postać buntownika, który po śmierci niejakiego Architekta - budowniczego miasta - władzę nad miastem przejął niejaki Klucznik, który trzyma rządy żelazną pięścią. Naszym zadaniem jest wyeliminowanie tyrana.

Rozgrywka w Ghostunnerze opiera się na pokonywaniu kolejnych poziomów przy okazjonalnych szybkich starciach z żołnierzami rozstawionymi na kolejnych platformach. Tytuł osadza akcję w perspektywie pierwszoosobowej i czerpie inspirację z serii Dark Souls, mocno śrubując poziom trudności, wymuszając szybką, precyzyjną walkę, gdzie łatwo o pomyłkę, a jedno trafienie zabija bohatera i zmusza nas do powtórzenia części lokacji. Sytuacji nie ułatwia fakt, że przeciw karabinom stajemy z mieczem, a naszą jedyną obroną jest zwinność. Protagonista może też korzystać z drobnych udogodnień, takich jak bicz powietrzny pozwalający skakać dalej czy spowalnianie czasu.

PEGI: Od 18 latZawiera przemocZawiera mocny język
Screeny z Ghostrunner (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosGuilder   @   21:18, 05.06.2022
Oryginalna produkcja dla masochistów. Mniej więcej tak sobie wyobrażałem ten tytuł. Nie wiedziałbym nawet o jego istnieniu, gdyby nie YouTube i pewien gość, który twierdził, że wcale nie odczuwał frustracji z powodu 230 zgonów na pierwszym bossie. Już teraz mogę napisać, ze miał rację. Ja padłem na nim 389 razy. Puszcza oko
Ten polski indyk jest pierwszoosobową platformową grą akcji. Przemierzamy poziomy ulokowane w dystopijnym świecie - wielopoziomowej wieży, poza którą życie jest niemożliwe. Jesteśmy kimś w rodzaju cybernetycznej hybrydy, która dbała o porządek w starym ustroju. Był zamach stanu, wieża pogrążyła się w chaosie, a my próbujemy to odkręcić. Fabuła jest szczątkowa, ale poza tym jest całkiem ok.
Liniowe poziomy składają się z, nazwijmy to roboczo, "aren", na których czeka na nas albo wyzwanie platformowe, albo wrogowie do zabicia. Jeden i drugi typ jest wymagający. To gra niewątpliwie skillowa, która zmusi Was do podobnego wysiłku i koncentracji jak platformówki pokroju Ori czy Cuphead lub gry From Software.
Wyzwania platformowe przywołują skojarzenia z Mirror's Edge, choć grało mi się niewątpliwie przyjemniej niż zapamiętałem grę studia DICE. Są bardzo dobrze zrobione i stanowią zdrowy balans pomiędzy wyzwaniem a frustracją.
Walka zaś opiera się o jedną kluczową mechanikę: wszyscy są na jeden strzał. Wszyscy, więc my niestety też. Wymaga to od nas przemyślenia sprawy, zaplanowania danej areny, no i kupy zręczności i timingu. I choć niemało się nakląłem, to uczciwie przyznaję, że na dwanaście typów wrogów tylko jednego do końca gry nie zrozumiałem w pełni w kwestii mechanik ich działania. Cała reszta też mnie zabijała dziesiątki razy, ale gdy jeden przeciwnik zrobił to kilka razy z rzędu, to wystarczyło spauzować grę, odetchnąć, przemyśleć podejście i zawsze kończyło się to sukcesem. Było więc wymagająco, ale uczciwie.
To wszystko jednak i tak mogłoby doprowadzić do frustracji, gdyby nie szybki restart. Prosta w implementacji, ale absolutnie genialna sprawa, która zapobiega ragequitom. Po każdym zgonie wciskamy przycisk i jesteśmy z powrotem na początku areny od razu. Nie ma absolutnie żadnego loadingu, wszystko jest już wczytane, a my od razu wchodzimy do akcji. Bardzo istotna sprawa w grze, w której giniemy nawet średnio co pół minuty (a miałem poziomy, gdzie padałem nawet dwa razy częściej, serio).
Ta kameralna produkcja ma jedną wadę, ale poważną i w zasadzie trudną do wytłumaczenia. System zapisu gry. Quicksave-y, które wyznaczają nam miejsce zmartwychwstania po zgonie są usiane wystarczająco gęsto, ale...nie zachowują się po wyłączeniu gry! Serio, twardy zapis robi się wyłącznie pomiędzy całymi poziomami, na który składa się tych "aren" kilkanaście. Trzeba więc przygotować sobie trochę czasu, żeby zdążyć ukończyć poziom. A te są różnej długości, niektóre zajmą kilkadziesiąt minut. Coś Ci wypadnie pod koniec i musisz wyłączyć? Następnym razem zaczynasz od nowa. Niezrozumiała decyzja deweloperów.
Oprawa audiowizualna jest raczej minimalistyczna. Poziomy różnią się od siebie bardzo nieznacznie, a muzyka przez całą grę jest taką typową futurystyczną łupaninką. Niemniej, spina to się to wszystko w spójną całość. Wziąwszy pod uwagę, że gra na pewno nie ma dużego budżetu, poradzono sobie przyzwoicie.
Długość gry jest mocno uzależniona od umiejętności gracza, natomiast nie powinna przekroczyć dziesięciu godzin. Dziesięć godzin, w które zginiecie nawet tysiąc razy. I uwierzcie, będziecie się przy tym nieźle bawić.