Zapowiedź gry State of Decay (XBOX 360)
Materdea @ 23:34 23.04.2013
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨💻
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Człowiek człowiekowi wilkiem, a zombie zombie zombie, jak mawia stare, chińskie przysłowie. W przypadku State of Decay może tak dobitnie się nie sprawdzi, lecz pozwoli w nieco szerszym stopniu spojrzeć na fakt, że tuż za zabitym dyktą oknem czai się cała zgraja tych bezmózgich pokrak, a każde stuknięcie w kolejne klawisze powoduje, że ze słowa na słowo, z litery na literę, czują tutaj moją obecność.
Człowiek człowiekowi wilkiem, a zombie zombie zombie, jak mawia stare, chińskie przysłowie. W przypadku State of Decay może tak dobitnie się nie sprawdzi, lecz pozwoli w nieco szerszym stopniu spojrzeć na fakt, że tuż za zabitym dyktą oknem czai się cała zgraja tych bezmózgich pokrak, a każde stuknięcie w kolejne klawisze powoduje, że ze słowa na słowo, z litery na literę, czują tutaj moją obecność. Na szczęście pod ręką mam lekko zardzewiałego, lecz ciągle na „chodzie”, wysłużonego Colta 1911, więc jestem bezpieczny. Zaraz, jak to się zaciął?
To fatalnie. Nie tylko dla mnie, ale również i dla całej mojej ekipy, albowiem starając się przetrwać, co jakiś czas spotykałem innych śmiałków. Niestety, przekonanie ich, by przyłączyli się do mnie nie było łatwym zadaniem. Najsampierw – zbałamucić, tudzież udobruchać, by pozytywnie myśleli o naszej personie. Dopiero potem padało pytanie o stworzenie jakiejś szerszej grupy i decyzja o zawiązaniu współpracy. Kiedy już prowadziłem ogródek wspólnie z kilkoma towarzyszami, zdradzili mi, że po okolicy i w centrum kręci się około pięćdziesięciu takich samych, odważnych i niebojących się przygód chojraków. Tylko dwudziestka to ludzie po pewnych przeżyciach, z indywidualną osobowością i umiejętnościami, lecz nie bez rys na osobowości. Zapewne domyślasz się, jaki wynik będzie miało sprowadzenie kilku samców alfa do zespołu. Pierwsze chwile to całkiem przyjemna faza – później jeden drugiemu udowodni, kto jest bardziej alfa. Wybuchnie nieunikniony konflikt. Reszta to typowe wyrzutki sztucznej inteligencji, można powiedzieć, iż wygenerowani losowo. Mimo to każdy z kompanów podczas swojej wędrówki posiadł kilka przydatnych i odmiennych zarazem umiejętności. Jeden, który przeszłość spędził w warsztacie samochodowym, doskonale sprawdza się przy wszelkich naprawach, zaś sanitariusz to wyśmienity medyk, leczący te mniejsze, jak i większe obrażenia zadane przez nieprzyjaciół.
Abstrahując już od tej nietypowej formy tekstu: startując w świecie opanowanym przez przebrzydłe zombie, co prawda pokierujemy jednym bohaterem (losowym, bez tworzenia go w edytorze), lecz im dalej, tym więcej przyjaciół do nas dołączy. Wtedy koniecznym wręcz będzie przełączanie się pomiędzy nimi, gdyż jak wspomniałem, każdy uraczy protagonistę uniwersalnymi skillami. Wszystkie postaci określone zostaną dwoma współczynnikami: klasycznym życiem oraz wytrzymałością. Drugi atrybut z czasem będzie maleć, a koniec końców kierując wirtualną osobistością, zmuszeni będziemy do odpoczynku. To między innymi w tym momencie przeniesiemy się w skórę innego towarzysza. Śmierć jednoznacznie oznacza pożegnanie się z człowiekiem i zasileniem armii zombie. Ponadto, kiedy zbierzemy team złożony z kilku członków, program odblokuje funkcję wydawania im poleceń. Jeden może uprawiać ogródek (bardzo ważna część wyposażenia bazy), a drugi zbierać się do obadania wybranego przez nas obszaru w poszukiwaniu niezbędnych zapasów. A to tylko wierzchołek góry lodowej, bowiem świat stanie przed nami otworem już od samego początku. Wystarczy odrobina odwagi i samozaparcia. Jednak pamiętajmy, iż granica pomiędzy odwagą a brawurą jest niezwykle cienka.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler