FIFA 13 - demo test (PC)
FIFA 13 jest lepsza od swojej poprzedniczki. Nie mam ku temu wątpliwości. Problem w tym, że jednak nie jest na tyle fajna, żebym z czystym sumieniem mógł napisać, abyście rozwalili swoje skarbonki i w dniu premiery lecieli jak szaleni do sklepu, tudzież zamawiali gorące pre-ordery.
Zmiany w gameplayu nie są tak widoczne, jak po przesiadce z "jedenastki" na "dwunastkę". Mecze, na pierwszy rzut oka, sprawiają wrażenie niemalże identycznych, co w poprzedniczce, ale diabeł przecież tkwi w szczegółach. I rzeczywiście, już po kilku wymienionych podaniach z tłumu wyróżnia się nowy system przyjmowania piłek, który jak dla mnie jest największą zmianą w tegorocznej FIFIE.
Od teraz na przyjęcie kuli przez piłkarzy wpływa garść różnych elementów. W głównej mierze jest to kąt i sposób w jaki leci do nas łaciata, ale nie mniejsze znaczenie ma siła podania. Gdy jest ono zbyt mocne, dany zawodnik zwyczajnie nie opanuje piłki, a ta odskoczy mu od nogi, czy to na aut, czy w kierunku przeciwnika. Dodaje to do zabawy szczyptę adrenaliny, ale też potrafi wnerwić. Rozumiem, że mniej sprawni technicznie piłkarze mają problemy z przyjęciem, ale gdy przeciętne podanie kilkukrotnie w jednym, krótkim spotkaniu (demo oferuje dwie połowy po 3 minuty) odskoczy od nogi Pirlo czy Gervinho, to coś tu jest nie tak. Jeszcze gorzej jest z górnymi piłkami, które już w ogóle rządzą się własnymi prawami. Aż strach podawać do bramkarzy, bo jeszcze któryś zabawi się w Victora Valdesa... W każdym bądź razie pozostaje trzymać kciuki, żeby EA w finalnej wersji produktu zmieniło zapędy szalejącej piłki. Wtedy będzie to miało jak najbardziej sens i sprawi, że kolejne spotkania będą różnić się od siebie, a my kilka razy zastanowimy się przed podaniem, czy długa przerzutka na drugie skrzydło to dobry pomysł, czy też może lepiej rozegrać akcję na mniejszej powierzchni boiska.
Celowo nawiązałem do konstruowania akcyjek, bo i tutaj zapowiedziano zmiany. Te są mniej widoczne, ale ze spotkania na spotkanie stają się coraz bardziej wyczuwalne. Obiecano poprawienie sztucznej inteligencji współzawodników, w efekcie czego mieliby oni lepiej wystawiać się na pozycje czy częściej i skuteczniej, niż do tej pory, szukać dziur w obronie rywala. I faktycznie, działa to całkiem sprawnie, co pozwala na większe pole manewru w ofensywnie, niż miało to miejsce w FIFA 12. Niestety, o ile poprawiono atak, to obrona dalej potrafi popełniać błędy, jakich zawstydziliby się nawet trampkarze. Szczególnie widoczne jest to przy rzutach rożnych czy w szybkich kontratakach, gdzie stoperzy potrafią zatrzymać się jak wbite w murawę słupki od bramek, nie robiąc sobie totalnie nic z tego, że tuż przed nimi stoi zupełnie niekryty przeciwnik, a obok kolejny zrywa się do przejęcia długiego podania na dobieg. Może Electronic Arts poprawki w defensywie postanowiło zachować sobie na przyszły rok, żeby mieć czym pochwalić się na pudełku?
Kwestie obrony pozostawmy w tyle i wróćmy na chwilę do ataku. Budowanie akcji już pochwaliłem, a teraz pochlebię jeszcze strzelanie. FIFA 13 nagradza nas za bardzo lubiane przeze mnie strzały z dystansu, co przekłada się na naprawdę efektowne bomby lecące zza pola karnego. Momentami to poezja i uczta dla oka, nawet gdy bramkarz wyciągnie się jak struna i wyjmie piłkę lecącą tuż między spojenie. Jakie było jednak moje zdziwienie, gdy sterowany przez komputer James Milner posłał z około 40 metrów łaciatą na moją bramkę, a bezradny Abbiatti, stojący nieco na wykroku, nie mógł zrobić nic innego, niż tylko rozpaczliwie rzucić się i patrzeć jak piłka ląduje mu za plecami w bramce. To kolejna zmiana na plus, a ja już nie mogę się doczekać, gdy puszczę kilka precyzyjnych "atomów"< sterując Ronaldo czy Hulkiem.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler