Zapowiedź gry Medal of Honor: Warfighter (PC)
Dwa lata temu doświadczyliśmy restartu jednej z najsłynniejszych serii w historii gier. Szumnie zapowiadany i gorąco wyczekiwany Medal of Honor przyniósł jednak różne opinie. Możliwe, że spowodowane to było nadziejami, jakie w tytule pokładano - intensywna kampania reklamowa Electronic Arts sprawiła, że nowy Medal wyglądał na zbliżającego się wielkimi krokami pogromcę Call of Duty. Być może to wspomnienia z wcześniejszych wersji wywarły spory wpływ i nowy MoH po prostu nie dorównał pierwowzorom, w końcu Medal of Honor: Allied Assault to gra niemal legendarna. Najpewniej jednak to średniej jakości oprawa wizualna i spora ilość bugów spowodowały niejednolite opinie. Tak naprawdę grze można było wiele zarzucić. Oprócz wyżej wymienionych, kulała kampania dla pojedynczego gracza, którą można ukończyć w 4 godziny, przeciwnicy i towarzysze nie grzeszyli inteligencją, niewidzialne ściany czyniły produkt wybitnie liniowym, a do tego rozgrywkę w singlu i multiplayerze stworzyły dwa studia deweloperskie, wykorzystując różne silniki graficzne. Tym razem Electronic Arts produkcję zleciło jednej firmie, odpowiedzialnej za tryb dla pojedynczego gracza w ostatnim MoH-u. Danger Close Games w 2010 roku nie zachwyciło – ich Unreal Engine 3 wyglądał mizernie – lecz tworząc Medal of Honor: Warfighter do dyspozycji producentów oddano silnik Frostbite 2, znany z Battlefielda 3.
W Warfighter ponownie poprowadzimy specjalny oddział Tier 1 przeciwko terrorystom. Twórcy postanowili pozostać przy rozwiązaniu, które zdecydowanie wyróżniało ich produkcję oraz stanowiło jeden z jej największych plusów. Już podczas tworzenia poprzedniej części producenci wiedzieli, że muszą pokazać coś nowego. Istnieje wiele tytułów osadzonych w czasie II Wojny Światowej, Call of Duty aktualnie eksploruje niedaleką przyszłość, dlatego konflikt w Afganistanie okazał się strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu zawartość gry jest znacznie bliższa dzisiejszemu graczowi, przecież nie tak dawno mógł o tych wydarzeniach poczytać w gazetach. Tym razem głównym problemem będzie PETN – niebezpieczna substancja, za pomocą której terroryści chcą tworzyć ładunki wybuchowe. Gracze wcielą się w znanych z poprzedniej części bohaterów, m.in. Voodoo i Preacher’a (Klechę). Akcja skupi się wokół tego drugiego, który poświęci życie rodzinne dla ratowania światowego pokoju. Brzmi górnolotnie, lecz przynajmniej będzie nam dane bliżej poznać naszych żołnierzy. Twórcy zapowiedzieli bowiem, że historia zostanie opowiedziana w sposób bardziej osobisty i stonowany.
Tym razem akcja nie będzie toczyć się w Afganistanie i zostanie rozrzucona do Jemenu, Bośni, Pakistanu, Somalii i na Filipiny. Twórcy z dumą przyznają, że każda zawarta w Medal of Honor: Warfighter misja znajdzie jakieś odniesienia do historycznych wydarzeń. Electronic Arts zawsze chełpiło się wykorzystaniem wspomnień i konsultacjami z byłymi lub obecnymi członkami oddziałów specjalnych. To poniekąd charakterystyczne dla serii i faktycznie, grając w Medal of Honor czuło się, że gdzieś na świecie podobne bitwy miały miejsce. Doświadczenia prawdziwych żołnierzy czyniły grę wiarygodną, w przeciwieństwie do Modern Warfare. Dodatkowo wykorzystanie silnika Frostbite 2 daje możliwość stworzenia całkiem dużych map, a te już zaprezentowane wyglądają całkiem ciekawie. Szczególnie walka w zburzonym budynku, który wcześniej sami zniszczyliśmy przy pomocy wsparcia powietrznego, daje miły dla oka efekt różnorodności poziomów
Polskich graczy niewątpliwie najbardziej ucieszy obecność rodzimej jednostki GROM, która będzie jednym z 12 specjalnych oddziałów dostępnych w trybie multiplayer. W nasze ręce dostaniemy zatem amerykańskie U.S. Navy SEALs i SFOD-D, kanadyjskie Join Task Force 2, rosyjskie Gruppa Alfa oraz brytyjskie SAS – pierwszą tego typu jednostkę będącą wzorem dla wszystkich późniejszych. Każda z tych grup będzie różniła się wyglądem i uzbrojeniem. Także styl walki zmieni się w zależności od kierowanego oddziału. Producenci ze studia Danger Close zapowiadają oddanie wszystkich sił specjalnych z największą dbałością o detale i przypominają, że z przedstawicielami każdej grupy prowadzone są konsultacje. Na tych słynnych oddziałach zbudowana zostanie rozgrywka dla wielu graczy. Zrezygnowano zatem z walki z Talibami, których nazewnictwo, z przyczyn politycznych, zmieniono na Opposing Force. W samej formule multiplayera nie przewiduje się większych zmian. Powrócą zatem tryby znane z poprzedniej części, z hardcorem na czele. Niewątpliwie zabiegi Electronic Arts mają solidne podłoże marketingowe. Dzięki wykorzystaniu takiego rozwiązania twórcy przyciągną uwagę graczy z krajów pochodzenia jednostek specjalnych.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler