Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Gothic jaki był wszyscy pamiętają. Arcania nie była w stanie nawet w jednym procencie dorównać swemu zacnemu pierwowzorowi, zostawiając niesmak i niedosyt.
Gothic jaki był wszyscy pamiętają. Arcania nie była w stanie nawet w jednym procencie dorównać swemu zacnemu pierwowzorowi, zostawiając niesmak i niedosyt. Na szczęście fani RPG od Piranha Bytes nie zostali całkowicie na lodzie. W chwilę po rozstaniu z Jowood ekipa zmontowała bowiem bardzo udane Risen, a wszystko wskazuje na to, że Risen 2, którego premierę zaplanowano na przyszły rok będzie jeszcze lepszy.
Tytuł mieliśmy przyjemność zobaczyć podczas targów GamesCom. Produkcja, podobnie jak pierwowzór należy do gatunku RPG, przy czym deweloper zaznaczył dumnie, iż mamy do czynienia z pirackim RPG. Co to oznacza? W sumie to, że podczas zabawy ciągle maczamy nogi w morzu, a w trakcie przechodzenia wątku fabularnego staramy się też skompletować załogę. Wygląda to mniej więcej tak, jak w przypadku drugiej części Mass Effect. Nasza łajba stanowi bazę wypadową, a prócz tego, że służy nam za środek transportu, znajdziemy na niej także sporo postaci niezależnych, będących członkami załogi. Każdy marynarz ma swoją kwaterę oraz idące z nią zadanie. Nie wiadomo natomiast jak konkretnie poszczególne osoby wpływają (jeśli w ogóle) na fabułę, ani czy skład załogi znajduje odzwierciedlenie w strukturze i działaniu samego statku. W Mass Effect 2 nasz oddział oraz jego nastawienie wobec komandora były ważne, w Risen 2 nie wiadomo jak to zostało rozwiązane. Osobiście wydaje mi się, że będzie to raczej jakiś tam kosmetyczny zabieg, aniżeli funkcjonalne, zmieniające rozgrywkę rozwiązanie.
Fabuła ponownie stawia nas w butach Bezimiennego bohatera. Od wydarzeń ukazanych w pierwowzorze minęło 10 lat, a w tym czasie protagonista zdążył się dość konkretnie rozpić (chyba z Anglii pochodzi). Nie ma jednak czasu na AA, gdyż morze wzywa. Inkwizycja daje mu robotę. Wysyłają go na wyspę Puerto Sacarico, z której w ostatnim czasie przybywa coraz mniej hodowanej i przetwarzanej tam trzciny cukrowej. Naszym zadaniem jest infiltracja tamtejszej frakcji piratów i wybadanie sytuacji. Po dotarciu na miejsce przekonujemy się, że zlecenie nie będzie łatwe do wykonania. Wyspa podzielona jest pomiędzy dwie najważniejsze grupy: piratów oraz inkwizycję, a dodatkowo, jest też wiele pomniejszych frakcji, próbujących zgarnąć choć kawałek tortu dla siebie. Jakby tego było mało, Patty, córka Stalowobrodego prosi nas o pomoc w znalezieniu starożytnego artefaktu – jedynej broni, mogącej zniszczyć tytanów. Jak widać, fabuła będzie ostro zakręcona, a w związku z tym, gra pochłonie dość sporo naszego wolnego czasu. Wedle zapowiedzi ekipy Piranha Bytes, do przejścia wymagany będzie czas mniej więcej 40, a nawet 60 godzin, w zależności od tego ilu zadań pobocznych się podejmiemy. Jako ciekawostkę podam, że na potrzeby scenariusza napisano ponad 250 tyś wyrazów.
A ja jak zwykle będę tęsknił za szlachetnym rycerzem . Ta walka z sypaniem piachu po oczach przeciwnika lub tresowana papuga rzucająca się na twarz oponenta Na pewno będzie wiele zabawy , ale czy to jest jeszcze "Risen" Śmiem wątpić . Jak ja byłbym szczęśliwy gdyby dali tą grę pod innym tytułem to nie macie pojęcia . Szkoda
Ja w sumie nie mam nic przeciw pirackiej konwencji, a ona właśnie do wyspiarskiego świata Risena pasuje. Szkoda klasycznego fantasy, ale to nie jest zły wybór.
@sebo
Problemem jest obecnie to, że w grach łączy się za dużo różnych gatunków. Mass Effect to TPP/RPG/TPS i jeszcze kilka, a nie typowe RPG. Nie chcę aby ME3 był następcą Skyrima w ramach tego chwalebnego gatunku.
Ale dobrze wiesz, jak teraz jest z branżą. Szkoda, że nie wiedzą już, co to jest prawdziwe RPG. Zwykły space shooter, a oni cieszą się, że mogą sobie nabijać punkciki w dwóch statystykach... Niedługo każdą grę z choćby szczątkowym rozwojem postaci będą RPG nazywać.
I no błagam... reklamować grę tekstem "Posiada 30 godzin dialogów więcej!". Może i dialogi w RPG są ważne, no ale bez przesady. Niedługo cała gra będzie się składać z 100-godzinnej dialogowej sekwencji... Kolejnym problemem jest właśnie to o czym wspominasz. Skoro są dwa jakieś tam atrybuty, to nie sprawia, że gra jest RPG. Dragon Age tak naprawdę jest RPG, który wraca do korzeni RPG.
Too będzie gra nie ma co 5 wysp i własny statek ciekawe czy będziemy nim sami kierowali czy tylko widzieli jak sam płynie a my będziemy wydawać jakieś tam rozkazy.
Na pewno będzie wiele zabawy , ale czy to jest jeszcze "Risen" 
Śmiem wątpić . Jak ja byłbym szczęśliwy gdyby dali tą grę pod innym tytułem to nie macie pojęcia . 
Szkoda 
A białe mundurki inkwizycji, za bardzo do rycerzy też nie pasują.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler