Wiedźmin 2: Zabójcy Królów - już graliśmy! (PC)
Wiedźmin 2: Zabójcy Królów zapowiadany jest jako największe wydarzenie w polskim przemyśle rozrywkowym. Nie chodzi tylko i wyłącznie o gry, lecz również filmy, a także muzykę. Po prostu w naszym kraju nie było jeszcze tak unikatowego zjawiska, jakim jest najnowsza produkcja firmy CD Projekt. Ekipa poświęciła mnóstwo czasu na stworzenie niewiarygodnie wciągającej, dynamicznej i rozbudowanej rozgrywki, a rezultat ich prac jest imponujący. W związku z tym wierzą, że gracze z chęcią ruszą do sklepów by wydać na drugiego Wiedźmina swoje ciężko zarobione/wyłudzone pieniądze. Premierę tytułu wesprze potężna kampania marketingowa, na którą wydane zostanie bagatela 6 milionów złotych. Cel jest dość prosty, a jednocześnie skomplikowany i niełatwy do osiągnięcia. CD Projekt zamierza w krótkim czasie od premiery sprzedać przynajmniej 210 tysięcy egzemplarzy swojego dzieła w naszym kraju. Czy się to uda? Po około godzinie obcowania z grą, jestem dobrej myśli.
Już na początku zabawy trafiamy na kilka wyborów. Nie są to wybory natury moralnej, a bardziej organizacyjnej. Z ich pomocą decydujemy w jaki sposób i w jakiej kolejności przebiega prolog. Ja opiszę jak to mniej więcej było w moim przypadku. Otóż, przygodę zaczynamy w więzieniu. Jesteśmy skuci w kajdanki i dostajemy cięgi. W pewnym momencie przychodzi Vernon Roche i zabiera nas do pomieszczenia przesłuchań. Tam zadaje kilka pytań dotyczących tego, co wydarzyło się wcześniej. Ja prolog rozpocząłem od rozmowy z królem, a następnie walki ze smokiem. Później znowu wróciłem na pole bitwy i sieknąłem kilku oponentów. W sumie trzeba przyznać, że rozwiązanie jest całkiem w porządku, niemniej jednak ciężko jest mi określić w tym momencie jak nasze decyzje we wstępie wpływają na dalsze przygody Geralta. Podczas godziny szarpania nie byłem w stanie wybadać tak odległych fragmentów zabawy. Mimo to, naprawdę warto było zagrać.
W chwilę po odpaleniu gry w oczy rzuca się ogrom świata oraz wyśmienita oprawa. Obóz króla wypełniony jest namiotami, gdzie nie spojrzeć widać rozmawiających żołdaków, a na horyzoncie czeka armia przeciwnika. Sama pobudka w naszym namiocie to czta dla zmysłów, wszak otwieramy swe ślepia i pierwsze na co spoglądamy to naga Triss Merigold. Rudowłosa czarodziejka z jedynki powraca i jest piękniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Te krągłości, te oczy… ehem... gdzie ja to byłem? A, tak… spacer po obozowisku przekonał mnie szybko, że deweloper dużą uwagę przywiązał do detali (namioty, żołnierze, kamienie, krzaki, drzewa – jest tego mnóstwo, więcej w tej jednej małej lokacji, niż w całym Dragon Age II). Kolejne kawałki zabawy tylko utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Gdy Geralta i króla zaatakował potężny smok, dookoła zaczął płonąć ogień, a nasi protagoniści ukryli się pod niskim drewnianym dachem. Ten po chwili także stanął w płomieniach, a następnie zaczął się powoli rozpadać na kawałki. Ostatecznie byliśmy zmuszeni ruszyć dalej, przedzierając się przez fale przeciwników i unikając żaru z paszczy skrzydlatej bestii…
Jak dalej potoczyły się losy Geralta nie będę zdradzał. Sami bowiem już wkrótce będziecie mogli sprawdzić to na własnej skórze. Ja natomiast podzielę się wrażeniami z rozgrywki. Po pierwsze gra leciała płynnie niczym rozgrzany nóż przez masło. Polecenia Geraltowi wydałem bez najmniejszych kłopotów, a on wszystkie rozkazy bez zgrzytów wykonywał. Widać od razu, że CD Projekt dużo czasu poświęcił na dopieszczenie animacji. Są one płynne, naturalne i jest ich naprawdę bardzo dużo. Wedle jednego z deweloperów, z którym miałem przyjemność porozmawiać, na potrzeby drugiego Wiedźmina nagrano kilkakrotnie więcej sekwencji MoCap, niż miało to miejsce w pierwowzorze. Jedyne do czego miałbym drobne zarzuty to synchronizacja ust podczas rozmów oraz gestykulacja. Niektóre konwersacje wyglądały bardzo dobrze. Ale zdarzały się też takie, w których rozmówcy zachowywali się jak roboty. Ruchy ust nieco odstawały od tego, co rzeczywiście wypowiadali, a ich ciało mało płynnie zmieniało położenie. Wiadomo, że nie ma za bardzo na co marudzić, ale po oglądnięciu filmików prezentujących dialogi w L.A. Noire, chciałoby się taką samą technologię widzieć w najlepszym polskim RPG. A być może też najlepszej polskiej grze. Niestety nie można mieć wszystkiego, ale mimo tych drobniutkich szmerów, Wiedźmin 2 robi wyśmienite wrażenie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler