Pamiętam z jakim napięciem wyczekiwano kontynuacji Deus Exa. Pierwsza część zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko, doskoczenie do niej było trudne, przeskoczenie zdawało się niemożliwe.
Pamiętam z jakim napięciem wyczekiwano kontynuacji Deus Exa. Pierwsza część zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko, doskoczenie do niej było trudne, przeskoczenie zdawało się niemożliwe. Mimo to Ion Storm obiecało fanom bardzo dużo, wmawiali nam, że Deus Ex: Invisible War to nowa jakość, nowa generacja, postacie będą ze sobą rozmawiać, a nie tylko odgrywać swoje kwestie. Mówiąc krótko, mieliśmy otrzymać grę, która przeskoczyłaby swój pierwowzór.
Nic więc dziwnego, że fani poczuli się zawiedzeni, gdy otrzymali uproszczoną wersję oryginału, miast czegoś co najmniej tak samo dobrego. Chyba tylko obietnica lepszej grafiki została spełniona. Czy jednak Deus Ex 2 było naprawdę złą grą? Ależ nie – moim zdaniem mieściła się w pierwszej dziesiątce najlepszych gier 2003 roku, zwłaszcza dzięki ciekawemu rozwinięciu oryginalnej fabuły. Po prostu twórcy za dużo nam obiecali.
A jak jest tym razem?
Trzecia część jest produkowana przez Eidos, wydawcę pierwszych dwóch odsłon. Stroną techniczną zajmuje się ich filia w Montrealu. Za scenariusz wciąż odpowiada Sheldon Pacotti, a do współpracy zaproszono Harvey'a Smitha i Warrena Spectora, zatem zmiana producenta nie jest tak gwałtowna, jakby się wydawało.
Tym razem mamy do czynienia z prequelem pierwszej części. Akcja Deus Ex: Human Revolution ma miejce dwadzieścia pięć lat przed Deus Ex’em, w 2027 roku, w Szanghaju. Adam Jensen, bo tak nazywa się nasz bohater, jest ochroniarzem w laboratorium zajmującym się wszczepami. Niestety, laboratorium zostaje zaatakowane, tajne plany wykradzione, a Adam zapada w śpiączkę... Dalszy ciąg jest łatwy do przewidzenia – Jensen zostaje zmechanizowany i będzie się mścił. Przynajmniej na początku, bo znakiem rozpoznawczym tej serii są niespodziewane zwroty akcji. Nie zdziwiłbym się, gdyby zaczął pracować dla tych, przeciw którym na początku walczył.
Deus Ex 3 ma być lepszy od Invisible War pod niemalże każdym względem. Podobno zatrudniono specjalną firmę, by przeanalizowała punkt po punkcie część pierwszą. Dzięki temu znów przejdziemy misję na wiele sposobów, niekoniecznie uciekając się do przemocy, zgładzić będziemy musieli tylko bossów. Swoboda ma być priorytetem twórców (w jednym z wywiadów Jean-Francois Dugas żali się – „Zwykło się myśleć, że gracz musi zobaczyć każdą rzecz, którą stworzymy, bo robienie gier kosztuje mnóstwo pieniędzy. Spędzę nad czymś trzy miesiące, ale jeśli gracz tego potem nie zobaczy to będą mówić - o mój Boże! Nie możemy tak zrobić, nie stać nas na to! Do tej wypowiedzi wrócę na końcu”). Takie podejście wpłynęło na rozwój elementów skradankowych, co zostało bardzo dobrze pokazane w pierwszym filmiku z rozgrywki ujawnionym na EG Expo. Będziemy się chować za przeszkodami, znikać, przenosić ciała wrogów i ogłuszać.
Mam nadzieję, że twórcy zapomnieli o Invisible War i zrobią coś na wzór pierwszego Deus Exa... Pierwsze zobaczone przeze mnie screeny z Human Revolution wyglądały jak z FPS-a, oby gra nie poszłą tą drogą.
już się zakochałem w tej grze 
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler