Bioshock Infinite (PC)
Seria BioShock, nomen omen, zszokowała graczy zaraz po premierze pierwszej części. Genialny klimat, klaustrofobiczne lokacje i niezgorszy gameplay zaowocowały dużą popularnością tytułu. 2K Games postanowiło kuć żelazo póki gorące, wydając równie znakomity sequel, który na dobre podbił serca graczy. Czy zastanawialiście się, co też takiego stało się ze studiem Irrational Games, odpowiedzialnym za pierwszą część serii? Nieobecność przy developingu sequela można wytłumaczyć dwoma słowami – Project Icarus. Najważniejsze, że ten ściśle strzeżony splot wyrazów w końcu przeobraził się w konkretną nazwę. Panie i panowie – nadchodzi BioShock Infinite, najnowsza odsłona tej znakomitej serii, która poprzewraca niebo z ziemią, i to dosłownie!
Pierwszą i najważniejszą zmianą w stosunku do poprzedniczek jest zupełnie odmienna lokacja. Tak, zapomnijmy raz na zawsze o klaustrofobicznych korytarzach podwodnego Rapture i tajemnicach, które z pewnością miejscówka dobrze skrywa. Gdzie zatem przeniesiemy się tym razem? Nasze wojaże rozpoczniemy oraz zapewne zakończymy w podniebnym mieście – Columbii. Ta wielka, dość specyficznie ulokowana metropolia powstawała przez kilkadziesiąt lat. Amerykanie przez ten czas nie omieszkali przechwalać się na lewo i prawo, jakież to oni wspaniałe konstrukcje budują. Trzeba przyznać – mieszkać w apartamentowcu buszującym wśród chmur to całkiem przyjemna okoliczność. Szybko się jednak okazało, iż miasto jest czymś więcej, niż tylko sferą mieszkalną. Zaistniały konflikt o skali globalnej przeprowadził dogłębną weryfikację – Columbia znakomicie sprawdza się w roli latającej fortecy, prującej do wszystkiego, co się rusza, i to z zaskakującą skutecznością. Po dość nieoczekiwanym incydencie z udziałem Columbii, forteca rozpłynęła się w chmurach. Od piętnastu lat nikt jej nie widział, nikt też nic nie słyszał na jej temat. Wiadomo jedynie, że gdzieś tam jest.
Abstrahując od streszczania kontekstów fabularnych, warto przytoczyć, w kogo tak naprawdę w BioShock Infinite przyjdzie nam się wcielić. Owym szczęściarzem (?) jest niejaki Booker DeWitt – detektyw znany z dość specyficznych metod rozwiązywania problemów. Został on wydalony z agencji Pinkertona, zapewne ze względów etycznych. Życie zweryfikowało jego sytuację, a poza tropieniem i rozwiązywaniem kolejnych spraw, nie potrafi zająć się niczym szczególnym. Polegając na swoich umiejętnościach, postanowił pracować na własną rękę, przyjmując jedynie dobrze płatne zlecenia. W świecie BioShocka dobrze płatne zawsze idzie w parze z szalenie niebezpiecznym – pamiętajmy o tym. Tym oto sposobem w jego agencji pojawia się tajemniczy jegomość, proszący o odnalezienie młodej Elizabeth, która notabene została porwana przez mieszkańców zaginionej Columbii. Absurdalne zlecenie zostaje szybko rozwiane – człowiek posiada wiedzę o aktualnej lokacji podniebnej fortecy. Wie również, jak do niej się dostać.
Tak oto trafiamy do specyficznego miejsca, unoszącego się wysoko nad ziemią. Osoby borykające się z lękiem przestrzeni strzeżcie się! Otwarte, zapierające dech w piersiach lokacje, to motyw przewodni nowej produkcji ze stajni Irrational Games. Zmieniona została również kolorystyka – brudne, szarobure lokacje będące motywem przewodnim Rapture City ustępują miejsca wręcz wyidealizowanym barwom, tryskającym życiem i wprowadzającym sielski nastrój. Oczywiście owy klimat to tylko złudne wrażenie – mieszkający w Columbii wyalienowani nacjonaliści szybko dadzą nam do zrozumienia, że nie jesteśmy tam mile widziani.
Jak zapewnia Ken Levine, jeden z ludzi pracujących nad BioShock Infinite, nie każdy mieszkaniec będzie miał ochotę do walki. Miejscowi po prostu czują zaszczucie. Takie samo, jakie występowało na Dzikim Zachodzie. Wchodząc do knajpy każdy obserwował nowego przybysza, trzymając rękę na wyrobionym Colcie. Podobnie jest w Columbii – podejrzliwość i niepewność to wiodące nastroje. Nastroje, które często przerodzą się w nienawiść, prowadzącą do rozlewu krwi.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler