Aion: The Tower of Eternity (PC)

ObserwujMam (29)Gram (11)Ukończone (4)Kupię (15)

Zapowiedź gry Aion: The Tower of Eternity (PC)


Redmeer @ 22:57 29.07.2009
"Redmeer"

Na początek chciałbym Wam, drodzy czytelnicy, wyznać, iż co najmniej dziwnie pisze się zapowiedź gry, która swą światową premierę miała już dość dawno temu, a konkretnie pod koniec roku 2008. Stało się to w Korei Południowej (ich Północni bracia wolą inne rozrywki, np.

Na początek chciałbym Wam, drodzy czytelnicy, wyznać, iż co najmniej dziwnie pisze się zapowiedź gry, która swą światową premierę miała już dość dawno temu, a konkretnie pod koniec roku 2008. Stało się to w Korei Południowej (ich Północni bracia wolą inne rozrywki, np. rzut bombą atomową na odległość), za sprawą wschodniego oddziału giganta branży, firmy NCSoft, twórcy takich grubachnych rybek, jak Lineage 2 czy Guild Wars. Niełatwo jest też sączyć słowa o tytule, który na wschodzie odległym ugruntował już sobie pozycję na rynku. Ale do rzeczy.



Dziś na mój pisarski stół operacyjny (pomijając to, że bardziej przypomina on katownię pijanego rzeźnika, ślepego na jedno oko i używającego do szatkowania serc do gulaszu dwumetrowej halabardy) biorę Aion: The Tower of Eternity. Patrząc ogólnie, jest to MMORPG, na pierwszy rzut oka wyróżniające się grafiką, nie prezentujące niczego nadzwyczajnego na innym polu. Jak jest w rzeczywistości i dogłębnym badaniu organoleptycznym?

Wszystko zaczęło się od czasu, gdy bóg Aion, zapewne z nudów i niezmiernie wolno płynącego, szczególnie gdy jest się nieśmiertelnym, czasu, postanowił stworzyć świat. I tak się stało, a Aion myślał, że zrobił wszystko dobrze. Świat Atrei, bo tak się zwie ów twór, jest dość mocno zróżnicowany. Część północna uniwersum, to zniszczone i nieprzyjazne niczym spojrzenie posła LPR obszary, nazwane Asmodae. Południe to sielankowe lokacje, ciepłe, zielone i wygodne, zwą je Elysea. Łatwo wywnioskować, iż ludność podzieliła się na dwa obozy, które raczej nie żywią pokojowych zamiarów. Rasa Asmodean przypomina nieco Hordę z Sami-Wiecie-Jakiego MMO, zaś wydelikacone niczym francuska żandarmeria Elyos to tak jakby Przymierze. Co by jednak nie było jak u innych, wrzucono trzecią stronę konfliktu. O ile dwie poprzednie są ze sobą dość silnie spowinowacone, to ta nie ma z nimi wiele wspólnego. Ród Balaur to demoniczny gatunek stworzony kiedyś przez Aiona. Niestety, dobry bóg dał im zapewne zbyt dużo komórek szarych, przez co poddani zbuntowali się przeciwko stwórcy. Z braku niszy, Balaur zamieszkali w The Abyss, obszarze, który dzieli cały kontynent na wspomniane wcześniej Asmodae i Elysea. Zapewne dobrze grałoby się takim demonem, ale niefortunnie developerzy nie zdecydowali się uczynić tej rasy grywalną.



Klasycznie dla MMO mamy podział postaci na klasy. Podstawowych mamy cztery, a są to: wojownik, mag, kapłan i zwiadowca. Zdecydowanie nie trendy, moglibyście pomyśleć, teraz na topie są 44 klasy do wyboru. W Aion skrzydła rozwijamy po przekroczeniu 10 poziomu, gdyż uzyskujemy wtedy specjalizację. Dla przykładu, kapłan może wybrać ścieżkę tzw. healera, czyli jego pryncypialnym celem będzie utrzymanie kompanów w jako takim stanie fizycznym. Jeśli nie ma chęci urabiać sobie rąk, ratując z opresji osiłków o małych mózgach, może wybrać sobie specjalizację buffera. Wtedy jego rola ograniczy się do wzmacniania czarami umiejętności kompanów, co zwykle czyni się przed walką. W jej trakcie taki buffer zwyczajowo się ukrywa, co by go jaki zabłąkany bełt w czerep nie utrafił. Poziomy, tradycyjnie, zdobędziemy poprzez wykonywanie zadań i zabijanie poczwar wszelakich. Ciekawie rozwiązano system nabywania questów. Zsyła je nam sam Aion, przemawiając do nas z niebios (lub skąd on tam mieszka), co prezentuje nam cut-scenka w kinowym stylu.



Co do samej walki, ta nieco przypomina mnie Guild Wars. Developer chełpi się, iż mamy tu do czynienia z PvPvE, na polski przekładając: Człek człeka leje potworem zagryzając. Chodzi w tym o to, że obie frakcje kruszą kopie na terenie The Abyss, a tak się składa, że mieszkają tam Balaur, którym najwyraźniej nie w smak jak ktoś hałasuje za oknem. Dodajmy, że boje toczą się na ziemi, raz ubitej raz nie, oraz w przestworzach (liczę na easter egg i opcję zrzucenia północnokoreańskiej atomówki), zależnie od tego gdzie nas rzucą koleje wojennego losu. Batalie, to już wiemy na pewno, zrealizowane pod względem wykonania grafiki, prezentują się na najwyższym poziomie. Nie ma się jednak co dziwić, wszak za engine graficzny odpowiadają arcymistrzowie fachu, studio Crytek. Mimo iż jest to stara generacja kodu, to została odpowiednio obrobiona, toteż najlepszym shooterom nawet pola w tej kwestii nie oddaje (azaliż, piękno wizualne to nie wszystko, vide WoW i jego komiksowe dość ujęcie animacji). Miejmy nadzieję, że takie zabiegi upiększające nie wpłyną zbytnio na wymagania sprzętowe. Nie od dziś wiadomo, że tego typu gry mają trafiać do szerokiego grona odbiorców, przez co muszą być w jakiś sposób zbalansowane pod względem wymogów sprzętu. Także płynność generowania klatek ma kluczowe znaczenie, szczególnie w walkach Gracz vs Gracz, gdyż sekundowe ścięcie się gry to praktycznie pewna śmierć z ręki adwersarza. No i nie wszystkim do gustu przypadnie mangowy sznyt widoczny doskonale dosłownie wszędzie. Ja, dla przykładu, mam na wielkie oczy alergię, a i na cukierkowe barwy tak samo. Z drugiej strony screeny nie wyglądają wcale źle, więc wstrzymuje się z jakąkolwiek opinią.



Wspominałem o walce, pomijając do tej pory inny, aczkolwiek również dość istotny, aspekt każdego szanującego się MMORPG, chodzi mianowicie o tzw. crafting, czyli wszelkie działania mające na celu stworzenie czegoś z niczego, ewentualnie czegoś z czegoś i późniejszą dystrybucję lub użycie praktyczne. System spedycji dóbr jest archaiczny, stoi gdzieś po prostu handlarz w uczęszczanym przez potencjalnych klientów miejscu i, za przeproszeniem, drze japę WTS Francuski Kapelusz z 1940! Prosto z Paryża!, czy też inaczej – nie jest to istotne. Takie zachowania świetnie prowokują lagi, czyli zwolnienia komunikacji na linii pecet gracz - serwer, na co wszyscy reagują dość żywiołowo. Barter prowadzony metodą na gębę uwzględni dobra kilku rodzajów rzemiosła. Tworzyć można wszelaki oręż, opancerzenie i jadło, o ile tylko posiedliśmy daną umiejętność i podbiliśmy jej wartość na odpowiedni poziom.

Podsumowanie:
Kończąc ten bełkot późnonocny napomknę jeszcze, iż w Europie tytuł pojawi się dnia 25 września tego roku, a bety trwają cały czas (właśnie wielkimi krokami zbliża się otwarta część testów, a wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż wysłannik MiastaGier weźmie w nich udział i zda obszerną relacje). Myślę, że gra osiągnie pewien sukces, jest jednak na tyle inna od WoW, że raczej nie ma szans mu zagrozić i dzieło Blizzarda ze spokojem może płaszczyć się na tronie króla MMO. Niemniej (do września) poczekamy, zobaczymy.
Zapowiada się genialnie!

Screeny z Aion: The Tower of Eternity (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):