Nastolatka grała w Pokemon Go i znalazła... martwego człowieka
Dziewczyna szukała Pokemona i przypadkowo natrafiła na zwłoki człowieka.
Niezbyt ciekawe wydarzenia spotkały 19-letnią dziewczynę o imieniu Shayla Wiggins, pochodzącą z małego miasteczka Rivertron w stanie Wyoming. Nastolatka podczas grania w Pokemon Go natrafiła na dryfujące w wodzie zwłoki człowieka.
Pokemon Go to gra oparta na popularnym uniwersum, jednak mająca niewiele wspólnego z jej odpowiednikami, znanymi głównie z konsol Nintendo Gameboy czy Nintendo DS. Aplikacja przeznaczona jest na smartfony i polega - w skrócie - na łapaniu Pokemonów. Aby to uczynić, musimy jednak wyjść z domu i rozpocząć poszukiwania w "naturalnym" środowisku stworów, tj. wodzie, trawiastym rejonie czy pośród skalnych pagórków. Całość działa na zasadzie lokalizacji GPS i przy wykorzystaniu wbudowanych w urządzenia mobilne kamer wideo.
Wspomniana wcześniej Shayla udała się więc nad rzekę Wind River w celu złapania wodnego Pokemona, ale w trakcie poszukiwań stworka natknęła się na pływające w wodzie zwłoki. Szybko zawiadomiła policję, która - z wstępnych ustaleń - stwierdziła, że mężczyzna zmarł najprawdopodobniej w skutek wypadku, a jego ciało popłynęło z nurtem rzeki.
Pokemon Go debiutowało kilka dni temu, 6 lipca, na systemach iOS i Android, ale tylko w wybranych krajach. W Polsce aplikacji nie da się oficjalnie pobrać (ma być dostępna od końca lipca), chociaż dla największych maniaków nie jest to żadna przeszkoda - wystarczy nieco pokombinować i ściągnąć grę z np. amerykańskiej wersji App Store czy Google Play. Gra jest darmowa (z mikropłatnościami).
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler