Materdea @ 11.10.2015, 18:50
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨💻
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
W piersi mej bije radość, gdy co raz dowiaduję się, że polskie produkcje trafiają na coraz szersze wody dystrybucji – nie tylko fizycznej, lecz także cyfrowej. Z początkiem września ukazała się na Xboksa One produkcja z gatunku ukryte obiekty, które powstała w rodzimym studiu Artifex Mundi – Nightmares from the Deep: The Cursed Heart! A w tym miesiącu horror .
W piersi mej bije radość, gdy co raz dowiaduję się, że polskie produkcje trafiają na coraz szersze wody dystrybucji – nie tylko fizycznej, lecz także cyfrowej. Z początkiem września ukazała się na Xboksa One produkcja z gatunku ukryte obiekty, które powstała w rodzimym studiu Artifex Mundi – Nightmares from the Deep: The Cursed Heart! A w tym miesiącu horror Layers of Fear, dzieło polskiego Bloober Team, również wyjdzie w ramach programu Preview na najnowszej konsoli Microsoftu!
Mimo iż zawsze cieszymy się z tego typu informacji, to dziś skupię się wyłącznie na omówieniu tego pierwszego tytułu – Koszmarach z Głębin. To kolejna część pewnej serii, wykreowanej przez katowickiego dewelopera, ponieważ w przeszłości już ukazały się dwie odsłony, które również w tytule miała podaną frazę. Były to Pieśń Syreny z 2013 i Davy Jones z 2014 roku.
Nie zważając na to, Artifex Mundi postanowiło w pierwszej kolejności zatroszczyć się o swoje „najstarsze dziecko” w tym temacie. Tak oto Wyspa Czaszki, jak możemy przetłumaczyć podtytuł tej gry, wylądowała w Sklepie Xbox. My przetestowaliśmy finalny rezultat przerzucenia się z kontrolowania postaci myszką na pada – efekt jest zadowalający! Niemniej jednak nie bierzcie wydźwięku tego przymiotnika, jako coś zbyt dosłownego – dzieła Artifex Mundi są w swojej kategorii swoistymi perełkami!
Nightmares from the Deep: The Cursed Heart jest reprezentantem gatunku HOPA, czyli Hidden Object Puzzle Adventure, co stanowi pewną część ogólnie pojętych „gier z ukrytymi obiektami”. Wcielamy się w postać właścicielki muzeum, która przygotowuje właśnie wielką wystawę dotyczącą – podobno – paktującego z diabłem pirata. Jego szczątki, po blisko 300 latach, zostały odnalezione wraz z całym inwentarzem, co jest w tym przypadku kluczowe dla całej opowieści. Koniec końców nikczemnik budzi się z długiego snu i porywa naszą córkę – ruszamy jej z odsieczą.
Historia w przypadku Wyspy Czaszki oraz ogólnie pojętych ukrytych obiektów nie jest jednak na tyle istotna, by czepiać się jej infantylności lub jakości. Choć w istocie, na tle podobnych scenariuszy, ten z Nightmares from the Deep nie grzeszy przewrotnością, trzymającą w napięciu akcją lub dynamicznymi sekwencjami.
W dzieła pokroju omawianej produkcji studia Artifex Mundi liczą się zagadki, otoczenie oraz ów ukryte obiekty. Ze wszystkimi wymienionymi elementami jest naprawdę dobrze, na co wskazuje poniższa tabelka z odpowiednimi cyferkami. Pośród naprawdę ślicznie przygotowanych, dwuwymiarowych teł, poszukujemy przedmiotów odpowiednich dla rozwoju historii, rozwiązujemy łamigłówki (swoją drogą niekiedy dość szablonowe) i poruszamy się od lokacji do lokacji. Jeśli razi Was tzw. backtracking, czyli celowe wracanie do odwiedzonych miejsc, do The Cursed Heart nawet nie podchodźcie.
Skoro wspomniałem już o grafice, nie mogę pominąć oprawy audio. Ścieżka dźwiękowa świetnie wpasowuje się w klimat gry, aczkolwiek do pełnowymiarowych soundtracków gier klasy AAA jeszcze daleka droga. Mimo wszystko chciałoby się posłuchać większej ilości utworów nawiązujących do mrocznego nastroju zmartwychwstałego pirata, który paktował z belzebubem i ma swoją własną wyspę!
Koniec końców Nightmares from the Deep: The Cursed Heart reprezentuje naprawdę imponujący poziom – zgodnie z kategoriami, którymi rządzi się HOPA. Raz jeszcze przypomnę, ponieważ robiłem to wielokrotnie w niejednym miejscu, że „siódemka” dla rodzimego produktu od Artifex Mundi nie jest równa „siódemce” dla kolejnego Call of Duty! Przeczuwam atak niezaznajomionych z tym faktem osób, więc uczciwie, na końcu tekstu – bo i tak przeczytacie tylko tę część – uprzedzam.
Dobra |
Grafika: Wciąż kolorowa, choć klimatyczna i świetnie wykonana! |
Dobry |
Dźwięk: Wpasowuje się w klimat, ale chciałoby się pełnowymiarowego soundtracku jak w grach klasy AAA! |
Dobra |
Grywalność: "Otwarte umysły" będą miały łatwiej, choć HOPA jest na tyle przystępna, że każdy odnajdzie się tutaj - szybciej lub nieco wolniej. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Stary, brutalny pirat paktujący z diabłem, wstaje z martwych i wznawia działalność - brzmi niecodziennie. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Jak to w przygodówce bywa - mnogość interaktywnych elementów. Dużo klikania. |
Słowo na koniec: Nightmares from the Deep: The Cursed Heart to czołówka w swojej kategorii wagowej! |
Werdykt - Dobra gra!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler