BlackSite: Area 51 (XBOX 360)

ObserwujMam (2)Gram (1)Ukończone (1)Kupię (3)

BlackSite: Area 51 (XBOX 360) - recenzja gry


@ 29.12.2007, 00:00
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Kiedy słyszymy określenie Strefa 51 natychmiast do głowy przychodzi amerykański rząd oraz wszelkiego rodzaju spiski związane z ukrywaniem kosmitów. Deweloperzy gier komputerowych oraz producenci filmów od dawna starają się w swoich produkcjach wykorzystywać legendę otaczającą wspomniane miejsce, niestety nie zawsze finalny produkt jest równie wspaniały co pierwotne założenia.

Kiedy słyszymy określenie Strefa 51 natychmiast do głowy przychodzi amerykański rząd oraz wszelkiego rodzaju spiski związane z ukrywaniem kosmitów. Deweloperzy gier komputerowych oraz producenci filmów od dawna starają się w swoich produkcjach wykorzystywać legendę otaczającą wspomniane miejsce, niestety nie zawsze finalny produkt jest równie wspaniały co pierwotne założenia. Gra zatytułowana Area 51 zyskała sobie przed kilkoma laty całkiem spore grono fanów, nikogo nie powinien więc dziwić fakt, że firma Midway zdecydowała się na zlecenie kontynuacji. Po wielu miesiącach ciężkiej pracy deweloperów i setkach tysięcy dolarów wydawcy, na światło dzienne wydostał się program ochrzczony BlackSite: Area 51.

Jak sama nazwa wskazuje kontynuacja po raz drugi przenosi gracza do świata pełnego kosmitów, tajemnic oraz konspiracji. Fabuła wrzuca nas w ciało żołnierza o imieniu Aeran Pierce. Koleś należy do elitarnej jednostki wojskowej, której zadaniem jest radzenie sobie z najtrudniejszymi, najbardziej zamotanymi zadaniami. Pierwszym zleceniem, które mamy okazję zobaczyć jest akcja w Iraku, podczas której Pierce wraz z kompanami ma za zadanie odnaleźć broń masowego rażenia i w miarę możliwości wyeliminować ją zanim zostanie wykorzystana przez terrorystów. W trakcie realizacji misji natrafiamy na bardzo dziwnie wyglądające stworzenia, które nie zawsze przypominają organizmy buszujące po ziemskim padole. Oczywiście rząd ściemnia, że są to jedynie osoby zarażone groźnym wirusem i sprawa odchodzi w niepamięć. Niestety nie dzieje się tak na zbyt długo, bowiem szybko po wypełnieniu Irackiego zadania na terenie Stanów Zjednoczonych zaczynają się dziać bardzo dziwne rzeczy. Pierce, nie zdając sobie sprawy z powagi zagrożenia, po raz kolejny wyrusza ze swoją ekipą do boju.

Wątek fabularny w BlackSite: Area 51 jest całkiem przyjemnie zrealizowany i cały czas się rozwija. Akcja prowadzi gracza przez wiele dobrze przygotowanych i zróżnicowanych lokacji, w których natrafiamy na setki, a może nawet tysiące przeciwników. Niestety z jakiegoś dziwnego powodu, wielka ukryta konspiracja związana z dziwnymi wydarzeniami nigdy nie zostaje w pełni wyjaśniona. Odnajdujemy odpowiedzi na sporo nurtujących pytań, nie udaje nam się jednak dowiedzieć w jaki sposób powstał cały ten bajzel i skąd na pustyni w Newadzie pojawiła się rasa obcych stworzeń. Być może więcej, konkretniejszych szczegółów wyjawionych zostanie w kolejnej części gry, jeśli oczywiście takowa powstanie.

BlackSite: Area 51 (XBOX 360)

Mechanika rozgrywki w najnowszym dziele studia Midway Games nie odbiega znacząco od kanonów gatunku, do którego należy program. Mamy tutaj do czynienia z typową strzelanką FPP, do której dorzucono elementy zarządzania drużyną. Niestety totalnie olano aspekt taktyczny, a co za tym idzie ilość wydawanych przez Aerana poleceń jest niezwykle skromna. Nasi podopieczni są jedynie w stanie przejść w określone miejsce, otworzyć wskazane drzwi, zaatakować przeciwnika lub skorzystać z dostępnej na mapie pukawki stacjonarnej. Wszystkie wymienione komendy są raczej jasne i zrozumiałe, jednej z nich natomiast nie jestem w stanie ogarnąć. Otóż Pierce jest jednym z najlepszych żołnierzy w armii USA, nie potrafi jednak otworzyć drzwi, pociągnąć za dźwignię czy też wcisnąć kilku przycisków na panelu cyfrowym. Wszystkie te rzeczy realizują za niego ludzie wchodzący w skład jego osobistego oddziału. Pieniądze podatników nie mogą być marnowane na coś takiego jak obsługa klamki, a Pierce widać nie nauczył się tego od rodziców!

Pozostałe elementy, stanowiące szkielet strzelanek są zdecydowanie lepiej przygotowane. Broń zachowuje się bardzo dobrze, akcja jest szybka, przeciwnicy choć nie szczególnie inteligentni potrafią postawić na swoje, a modele obcych posiadają wystarczająco groteskowy wygląd aby nadać grze właściwego klimatu. Muszę przyznać, że w BlackSite: Area 51 grało mi się bardzo dobrze i za jakiś czas prawdopodobnie wrócę do Strefy 51, aby ponownie zatłuc kilka tysięcy kosmicznych pokrak. Tym razem jednak podkręcę poziom trudności na najwyższy i sprawdzę jak wymagający będą wówczas pozaziemscy najeźdźcy.


Screeny z BlackSite: Area 51 (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?