Call of Juarez: Gunslinger (XBOX 360)

ObserwujMam (7)Gram (0)Ukończone (4)Kupię (1)

Call of Juarez: Gunslinger (XBOX 360) - recenzja gry


@ 30.05.2013, 23:16
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Call of Juarez: Gunslinger to czwarta z kolei część serii, niemniej nie traktowałbym jej w taki sposób. Nie jest kontynuacją wątków fabularnych, znanych z pierwszych dwóch odsłon, ani nie nawiązuje do kiepskiej „trójki”, mimo to oferuje sporo przyjemności, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż nie jest to produkcja wysokobudżetowa.

Call of Juarez: Gunslinger to czwarta z kolei część serii, niemniej nie traktowałbym jej w taki sposób. Nie jest kontynuacją wątków fabularnych, znanych z pierwszych dwóch odsłon, ani nie nawiązuje do kiepskiej „trójki”, mimo to oferuje sporo przyjemności, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż nie jest to produkcja wysokobudżetowa. Przeszła niejako bez większego echa i gdyby nie fakt, że stworzył ją wrocławski Techland, w Polsce także nie byłoby o niej zbyt głośno. Cieszy zatem fakt, że tak się nie stało.



Głównym bohaterem gry jest podstarzały łowca nagród imieniem Silas Greaves. Facet wpada do baru żeby się czegoś w spokoju napić, kiedy, ku jego zaskoczeniu, zaczyna opowiadać o swoich osiągnięciach. O tym jak łapał największych złoczyńców dzikiego zachodu, jak oko w oko stawał z najszybszymi rewolwerowcami i jak bez problemu był w stanie ich zlikwidować. Historia opowiadana jest w taki sposób, że cały czas słyszymy naszego narratora, jak również osoby mu towarzyszące. Zadają one pytania, komentują wydarzenia i rozmawiają. Co ciekawe, Techland wplótł w grę nutkę humoru, albowiem od czasu do czasu pojawiają się różne dziwne sytuacje. Opowiadający nagle zmienia zdanie, albo okazuje się, że wcale nie postąpił tak, jak pierwotnie zaczął nawijać. Nie chciałbym przytaczać konkretów, aby nikomu zabawy nie psuć, ale uwierzcie mi na słowo, że wyszło to świetnie. Widać, że polskie studio coraz łatwiej radzi sobie w kwestii przekazywania faktów, a to tylko może cieszyć.

Prócz wspomnianej narracji, fabułę nakreślają też scenki przerywnikowe. Przygotowano je w formie komiksów i prawdę pisząc, jak dla mnie, wcale nie musiałyby istnieć. Pasują do całokształtu, ale jednocześnie odrywają gracza niepotrzebnie od genialnie rysowanej przez narratora opowieści.

Jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, Call of Juarez: Gunslinger nawiązuje do dwóch pierwszych części serii. Wcielamy się zatem w rolę kowboja i ruszamy do boju. Dookoła dziki zachód, a to oznacza całe mnóstwo rewolwerowców do wytłuczenia. Wszyscy, rzecz jasna, wrogo nastawieni, a zatem sięgamy po własny pistolet i zaczynamy pruć wedle uznania. System prowadzenia ostrzału jest bardzo dobrze opracowany i znany wszystkim weteranom serii. Gdy w ręce trzymamy tylko jedną broń, lewym triggerem zerkamy przez celownik, a prawym naciskamy na spust. Kiedy natomiast mamy w obu rękach rewolwer, każdy trigger, to jedna broń.

Za wszystkich zlikwidowanych przeciwników otrzymujemy punkty doświadczenia oraz napełniamy dwa wskaźniki. O punktach doświadczenia za moment, zaś wspomniane wskaźniki to tryb koncentracji oraz wykrywania zagrożenia. Ten pierwszy pozwala nam na chwilę spowolnić bieg czasu, a w wyniku tego możemy szybciej i skuteczniej wyeliminować większe, czyli groźniejsze, grupy oponentów. Drugi wskaźnik jest przydatny w sytuacji krytycznej. Kiedy nasze życie wisi na włosku i od śmierci dzieli nas jedna kula, widzimy kto konkretnie ją wystrzeliwuje i obserwujemy jej lot, mogąc wykonać unik w odpowiednim kierunku. Można powiedzieć, że dostajemy w ten sposób drugą szansę i nie musimy zaczynać od ostatniego punktu kontrolnego.

Call of Juarez: Gunslinger (XBOX 360)

Doświadczenie, o którym wspomniałem powyżej, to po prostu kolejny wskaźnik, który napełnia się szybciej lub wolniej, w zależności od tego, jak dobrze idzie nam wybijanie przeciwników. Call of Juarez: Gunslinger premiuje strzały w głowę, celność z większych odległości, jak również combosy, czyli kilka zabójstw w jak najkrótszym czasie. Zachęca to gracza do eksperymentowania i ryzykowania, co zdecydowanie podkręca poziom adrenaliny. Dodatkowo, za doświadczenie dostajemy punkty umiejętności – pojawiają się gdy awansujemy na wyższe levele.

Punkty inwestujemy następnie w garść umiejętności, podzielonych na trzy kategorie. Pierwsza to Rewolwerowiec. Znajdujemy tutaj przeróżne bonusy tyczące się tej właśnie broni. Mamy zatem opcję trzymania dwóch pistoletów jednocześnie, szybsze przeładowywanie, ewentualnie większy magazynek, a nawet zdolność ładowania kolejnych nabojów, podczas biegu. Mniej więcej podobne cechy udoskonalamy w drugiej i trzeciej kategorii. Są to odpowiednio Ranger oraz Traper. Ranger jest najskuteczniejszy w wykorzystywaniu broni dalekiego zasięgu, a więc wszelakich strzelb. Traper potrafi zaś zrobić użytek z shotguna, jest doskonały w walce na nieduże odległości. System nie jest w żaden sposób odkrywczy, ale mimo wszystko zachęca do brnięcia dalej i dalej.


Screeny z Call of Juarez: Gunslinger (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosLoczek3545   @   23:32, 30.05.2013
Chyba w sam raz na jedno posiedzenie* Dumny . Gierka świetna choć zdecydowanie za krótka Smutny .
0 kudosDirian   @   23:53, 30.05.2013
Ciekawa pozycja i fajnie, że się Techlandowi udała. Jak tylko znajdę trochę grosza to na pewno po nią sięgnę.
0 kudosFox46   @   02:57, 31.05.2013
Jak na Arcade to bardzo dobra gra, sam ukończyłem niedawno fajnie się grało to powinno zająć miejsce The Cartel + 5H dodatkowej rozgrywki i była by gra wysokobudżetowa Dumny .
0 kudosDaerdin   @   08:20, 31.05.2013
Gra nie prezentuje poziomu Więzów Krwi, ale można przy niej miło spędzić trochę czasu. Przede wszystkim doskwierają monotonne misje, bo niemal każda z nich polega na przebiciu się przez chmary przeciwników w kierunku bossa i pokonania go.

Nie rozumiem jednak, dlaczego tak zmienili pojedynki rewolwerowców. Te z Więzów Krwi były przecież wykonane bardzo dobrze, a do tego świetnie urozmaicały rozgrywkę. Zamiast pozostać przy sprawdzonych schemacie, twórcy zaoferowali nam nowy, zupełnie nieintuicyjny sposób

Biorąc jednak pod uwagę, jak nieudanym tytułem było The Cartel, Techland zrobił ogromny postęp. Teraz pozostaje czekać na pełnoprawną, dużą odsłonę, która mam nadzieję, zachowa wysoki poziom Uśmiech

0 kudostomekreg   @   10:27, 31.05.2013
Sprawdziłem demo, ale to nie dla mnie. Grafika ciekawa, choć lekko zbyt kolorowa i kontrastująca, przez co momentami nie można nic odróżnić od otoczenia. Ciekawie też się zapowiada system rozwoju bohatera. Dla fanów FPSów na pewno pozycja pod rozwagę.
0 kudoswisniaboss   @   12:37, 31.05.2013
U mnie na razie gierka w poczekalni. Może jak stanieje w wakacje to się skuszę, bo to polska produkcja :>
0 kudosSZYMEZ   @   17:44, 01.06.2013
Ja raczej nie kupie - szkoda tracić kasy na drugoligowe strzelanki. Wolę dołożyć trochę kasy i kupić coś czym się będę cieszył więcej niż 5 godzin. Brak multi to duża wada dla FPSa, można taką wadę wybaczyć grą wybitnym ( patrz Bioshock Infinity ), ale nie budżetówką. Mam jednak nadzieje, że Techland zarobi na tyle dużo pieniędzy by spróbować zrobić następną część. Zawsze jest nadzieja, że los się odmieni, a dobrych gier na dzikim zachodzie od paru lat już nie ma.
0 kudosMicMus123456789   @   20:56, 01.06.2013
Co by o grze nie mówić Techland odwalił kawał dobrej roboty Uśmiech Gra wygląda świetnie, a liniowość czy tą monotonność misji można wybaczyć przy tej grywalności.
0 kudoscor22222   @   09:16, 07.06.2013
Właśnie grafika jest świetna ale sama gra za krótka i brak multiplayera którego tak lubiłem w Więzach Krwi i w jedynce.
0 kudosmichosz   @   11:48, 08.08.2013
Gra świetna.Wrocławskie studio Techland bardzo się postarało, ale gra bardzo krótka;/
Dodaj Odpowiedź