BioShock: Infinite (XBOX 360)

ObserwujMam (17)Gram (3)Ukończone (6)Kupię (1)

BioShock: Infinite (XBOX 360) - recenzja gry


@ 01.04.2013, 12:13
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Od jakiegoś czasu w świecie strzelanek nie dzieje się zbyt wiele. Pewnie, że są tytuły warte uwagi, w które wręcz należy zagrać, niemniej większość deweloperów, zamiast inwestować w nowe pomysły, woli kopiować sprawdzone rozwiązania, ewentualnie oprawiać je w nowoczesny silnik graficzny, chwaląc się jednocześnie jakie to wspaniałe tekstury, efekty specjalne i destrukcję otoczenia przygotowali.

Od jakiegoś czasu w świecie strzelanek nie dzieje się zbyt wiele. Pewnie, że są tytuły warte uwagi, w które wręcz należy zagrać, niemniej większość deweloperów, zamiast inwestować w nowe pomysły, woli kopiować sprawdzone rozwiązania, ewentualnie oprawiać je w nowoczesny silnik graficzny, chwaląc się jednocześnie jakie to wspaniałe tekstury, efekty specjalne i destrukcję otoczenia przygotowali. Całe szczęście, są też ekipy, kierujące swoje środki i czas w opracowanie unikatowego, porywającego uniwersum, intrygujących bohaterów oraz wciągającej, ciekawej fabuły. BioShock to idealny przykład na to, jak wykreować fantastyczną strzelankę, bez kalki. BioShock Infinite dumnie kontynuuje tradycję zapoczątkowaną przez poprzednie dwie odsłony, choć muszę się przyznać, że do tego stwierdzenia nie byłem gotowy zaraz po odpaleniu gry. Dlaczego? Zapraszam do czytania dalej.



Głównym bohaterem jest niejaki Booker DeWitt. Poznajemy go podczas podróży małą łódką. Prócz niego, na pokładzie znajdują się jeszcze dwie inne osoby – para –rozmawiające na temat jakiś wspomnień, mózgu i kilku innych, całkowicie pozbawionych sensu, haseł. Krótkie wiosłowanie kończy się przy latarni morskiej. Tam DeWitt zostaje pozostawiony sam, łódka odpływa, a my przejmujemy kontrolę nad protagonistą. Chwilę później, wzbijamy się ponad chmury i trafiamy do zawieszonego wysoko ponad ziemią, fantastycznego miasta, nazwanego Columbia. Zadanie otrzymujemy z pozoru banalne. Musimy znaleźć dziewczynę o imieniu Elizabeth, a następnie uciec z nią do Nowego Jorku, gdzie czekają zleceniodawcy i sowita zapłata.

Sprawy niestety dość szybko się komplikują. Okazuje się bowiem, że Elizabeth jest przetrzymywana wbrew swej woli. Okoliczni mieszkańcy – po drobnym incydencie – uważają nas za szarlatana, który przybył zniszczyć ich wspaniały dom, co oznacza, że każdy gliniarz w okolicy (i nie tylko) chwyta za broń i poprzysięga powstrzymać nas, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja. Musimy więc znaleźć dziewczynę i nie dać się zabić, co, uwierzcie mi, wcale nie jest takie łatwe. Szczególnie, jeśli tak, jak ja zdecydujecie się odpalić grę na wysokim poziomie trudności – do czego serdecznie zachęcam, albowiem na „normalu” jest zdecydowanie zbyt łatwo, jeśli macie jakiekolwiek pojęcie o strzelankach.

BioShock: Infinite (XBOX 360)

BioShock Infinite, podobnie jak poprzednicy, oferuje bardzo unikatowy klimat. Przyznaję się jednak bez bicia, że na początku trochę go nie czułem. Niby fajnie się spaceruje po tych wielkich otwartych przestrzeniach, miło zerknąć na latające w powietrzu wyspy, ludzi wędrujących ulicami itd., ale mimo wszystko, czegoś mi brakowało. Po pierwsze, było jakby zbyt jasno i kolorowo. Po drugie, postaci niezależne praktycznie nie zauważają gracza, co sprawia, że ich rola to tak naprawdę wypełnianie otoczenia – nic ponadto. Po trzecie, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że prysła gdzieś swoboda w postępowaniu z napotkanymi trudnościami. Nadal można co prawda wykorzystać działko do swoich celów, albo „rzucić” prądem w stronę kałuży, rażąc stojących w niej oponentów, niemniej jednak gra jest w znacznej mierze nastawiona na szybką akcję, niewymagającą zbytniego myślenia. Nie ma już też mini-gierek polegających np. na hakowaniu sprzętu – wystarczy rzucić Vigorem i wieżyczka obronna jest nasza. Co trochę zmniejszyło poziom adrenaliny.
Na szczęście, nie oznacza to, że w BioShock Infinite gra się z mniejszą przyjemnością. Kiedy wreszcie się wkręciłem (nastąpiło to po około 2 godzinach grania) i przestawiłem na odrobinę inny sposób myślenia, Columbia całkowicie mnie zaabsorbowała. Wszystko to za sprawą genialnie przemyślanego świata oraz mechaniki rozgrywki, stanowiącej wariację na temat tej z pierwowzoru. Przemierzając bardzo zróżnicowane lokacje (o których za moment) nie tylko strzelamy do przeciwników, ale również przeszukujemy okolice, celem znalezienia porozrzucanych wszędzie pieniędzy, nabojów i innych przydatnych rzeczy (może to być nawet jabłko, które doda nam życia). Najcenniejsza z tego wszystkiego, jest, rzecz jasna, waluta. Z jej pomocą, w specjalnych automatach, możemy zakupywać konieczne do przetrwania przedmioty. Jeden pozwala na uzupełnianie amunicji, inny służy do wzmacniania i rozbudowywania posiadanej broni, a jeszcze inny przydatny jest do wzmacniania tzw. Vigorów.

Broń w grze to mieszanka standardowych rozwiązań ze strzelanek oraz kilku nietypowych. W tej pierwszej grupie mamy m.in. pistolet, karabin, shotgun, snajperkę, wyrzutnię rakiet oraz granatnik. W drugiej jest natomiast minigun, którego napędzamy korbką, czy tzw. Heater, emitujący coś w formie promieniowania ultrafioletowego/mikrofalowego (ciężko powiedzieć). Działa on mniej więcej jak miotacz ognia, z tą różnicą, że nie zionie ogniem, a falą ciepła. Trochę trudno opisać słowami o co dokładnie biega, niemniej czegoś podobnego w grach nie widziałem. Broń można modyfikować. Za sprawą odpowiedniej sumki pieniędzy możemy zwiększyć zadawane przez nie obrażenia, powiększyć pojemność magazynku, czy zmniejszyć odrzut, istotnie wpływając na celność. Niestety, mimo że rozwiązanie działa sprawnie, zabrakło pewnej drobnostki. W poprzednich odsłonach, każda modyfikacja wiązała się z subtelną zmianą wyglądu niesionego oręża, teraz tego smaczku nie ma. Nie wpływa to istotnie na zabawę, ale wolałem wcześniejsze rozwiązanie.

BioShock: Infinite (XBOX 360)

W BioShock Infinite nie tylko bronią człowiek żyje, bardzo ważne są też tzw. Vigory. Są to odpowiedniki plazmidów z odsłon poprzednich, a w związku z tym, dają głównemu bohaterowi szereg umiejętności specjalnych. Może to być zdolność rzucania kulami ognia, rażenia oponentów prądem, czy moje ulubione – nasłanie na nich stada kruków, które rozszarpią na drobne kawałki wszystko, co znajdzie się w ich zasięgu. Vigory, choć ciekawie rozwiązane i oferujące szerokie spektrum działań (prócz tych wymienionych jest jeszcze kilka innych), nie zostały w pełni wykorzystane. Wydaje mi się, że niektóre wprowadzono trochę na siłę i bez zbytniego pomyślunku. Nie żeby nie były przydatne, ale pojawiają się często bez ładu i składu, albo kilka naraz w krótkich odstępach czasu (nie dając graczowi czasu na zapoznanie się z nimi), albo niedługo przed zakończeniem gry, kiedy za bardzo nie da się z nich zrobić użytku. Dodatkowo, ilość pieniędzy w grze wyklucza rozwinięcie wszystkich Vigorów na maksimum (da się bowiem dokupować upgrady), a zatem te, które dostajemy później, są w pewien sposób poszkodowane. Nie mamy po prostu czasu w pełni się nimi nacieszyć.


Screeny z BioShock: Infinite (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMicMus123456789   @   14:15, 01.04.2013
Gra ideał z tego co widzę Uśmiech Ciekawe jak będzie wyglądać następna część o ile będzie.

Takie pytanie, da się zgubić w tej grze? Lokacje potrafią być sporę i jak się mają te liny/szyny. Często z nich korzystamy?
0 kudosSzajch   @   14:34, 01.04.2013
Cytat: MicMus123456789
Takie pytanie, da się zgubić w tej grze? Lokacje potrafią być sporę i jak się mają te liny/szyny. Często z nich korzystamy?

Nie, masz opcję naciśnięcia podpowiedzi do questa, która wyświetla Ci strzałkę na ziemi. Nie ma opcji, żebyś się zgubił.
0 kudosMicMus123456789   @   14:39, 01.04.2013
Dobrze wiedzieć. Bo trochę się obawiałem, że nieświadomie możemy zajść dalej niż powinniśmy w danej chwili Dumny
0 kudosFox46   @   15:31, 01.04.2013
Heh może zakupię po świętach które zresztą już się kończą. Ocena wysoka ale czy słusznie, myślę ze tak bo Bioshocki zawsze trzymały ten klimat.
0 kudosFestus_   @   16:54, 01.04.2013
Kilka razy już znajomy zachęcał mnie do zapoznania się z tą serią i może w końcu dam się przekonać.
0 kudososkarsom   @   21:10, 01.04.2013
A ja Wam mówię, że to jest produkcja 10/10.
Moc, moc, moc.
0 kudosKreTsky   @   00:11, 02.04.2013
Ja juz jestem napalony na tytul i kupuje jak tylko wysuplam kase na nia ;]
0 kudosPietek=)   @   04:47, 04.04.2013
Bioshock Infinite to kapitalny tytuł przy, którym spędziłem wiele godzin bawiąc się bardzo dobrze.
Rewelacyjnie wykreowany podniebne miasto, ciekawa i dająca dużo do myślenia fabuła jak i oczywiście spora dawka świetnej akcji. Przyznam że warto było poświęcić czas i pieniądze na ten tytuł. Puszcza oko
0 kudosderm   @   16:43, 10.05.2013
Gra jest delikatnie mówiąc schorowana,zwariowana i jedyna w swoim rodzaju ale to dobrze bo brakuje takich.Jedynym minusem jest to,że nie posiada spolszczenia czego nie da się wytłumaczyć.Krew mnie zalewa,że wydawcy żądając od nas dwie stówy nie pofatygują się o spolszczenie choćby w formie napisów.Skoro dało się spolszczyć na PC to co stoi na przeszkodzie żeby zrobić polonizację na konsole?Kompletnie jest to dla mnie niezrozumiałe.
0 kudosmichosz   @   11:38, 08.08.2013
Powiem szczerze. Zwroty akcji i zawiłość fabuły sprawiają, że jej rozwiązania nie przewidziałem! Spoiler dla ludzi, którzy nie pojęli fabuły!!! Booker de Witt był Ojcem Comstockiem ponieważ za swoje niewiarygodnie pyszne czyny postanowił odpokutować. A jego śmierć w czasie chrztu sprawiła, że ta cała historia nigdy się nie wydarzyła. Smutne, ale prawdziwe. Jego śmierć zakończyła błędne koło, które wywołał on sam poprzez to, że sam sobie wykradł dziecko. To skomplikowane, ale możliwe jeżeli weźmiemy pod uwagę podróże w czasie i przestrzeni. Skomplikowane dla homo nie myślus. KONIEC SPOILERA Naprawdę. W moim mniemaniu fabuła tej gry zasługuje na 10/10! 10/ 10!!!! Wątek obleczony jest w dobry FPS i nie wiem na co narzekacie! WRACAJCIE SOBIE DO FAR CRY , nie interesujcie się grami, które przerastają wasze szorstkie rozumy! Tak jak Far cry 3 ta gra powinna dostać jakąś światową nagrodę. JEST GENIALNA! Polecam ludziom, którzy myślą! Myślą ! Co rzadkością jest jak widzę w Polsce! GENIALNA POLECAM!
0 kudosAndziorka   @   07:20, 07.11.2013
Właśnie skończyłam grać. Co prawda jestem dość niepocieszona, że tylko 11 h grałam, bo chciałoby się więcej i więcej! Ale.. gra na prawdę świetna, zakończenia się takiego nie spodziewałam, aczkolwiek intrygujące i dobre. Zupełnie inny świat niż w poprzednich częściach, ale brakowało mi trochę tego klimatu z 1i2 chociaż Infinite ma swój klimat. Czekam na kolejną odsłonę!
Dodaj Odpowiedź