Hybrid (XBOX 360)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Hybrid (XBOX 360) - recenzja gry


@ 26.08.2012, 11:29
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Hybrid wzięło udział w tegorocznej akcji Microsoftu „Summer of Arcade” oferując zainteresowanym multiplayerową rozgrywkę za 1200 MSP. Pobierając tytuł nie spodziewałem się, że w cenę wliczone są także ciekawe mapy, wciągający model zabawy, tona grywalności i niesamowita satysfakcja z wygrywanych starć.

Hybrid wzięło udział w tegorocznej akcji MicrosoftuSummer of Arcade” oferując zainteresowanym multiplayerową rozgrywkę za 1200 MSP. Pobierając tytuł nie spodziewałem się, że w cenę wliczone są także ciekawe mapy, wciągający model zabawy, tona grywalności i niesamowita satysfakcja z wygrywanych starć. Ale czy wszystko zagrało jak należy? Sprawdźmy.



Gra zaskarbiła sobie moją dozgonną przyjaźń smacznym pomysłem na zamienienie płytkiej sztampy w coś niezwykłego. Szczerze powiedziawszy, odpalając produkcję nie żywiłem specjalnych nadziei względem niej. Wszystkie zmieniło się, kiedy rozegrałem kilka meczy i porządnie się wkręciłem. Wtedy zrozumiałem, że Hybrid da mi zabawy jeszcze na kilka dni, kończących się właśnie wakacji.

Metoda na skuteczną walkę jest bardzo prosta, jedyna i nieodzowna – chowanie się za osłonami (coś na wzór Gears of War). Na początku dokonujemy wyboru, który zostaje z nami przez całą karierę żołnierza – opowiadamy się albo za tymi dobrymi, albo złymi (odpowiednio Paladins i Variants). Akcja toczy się w niedalekiej (lub dalekiej, nie jest dokładnie powiedziane) przyszłości. Obie frakcje prowadzą wojskowe działania na każdym kontynencie. Zaraz po zdecydowaniu za kim jesteśmy, przychodzi czas na decyzję, na którym froncie chcemy wziąć udział. Przydział ten nie jest dożywotni: po każdym skończonym meczu możemy przenieść się z np. Afryki do Europy i tam zwalczać przeciwników (nie piszę „zło”, ponieważ sam tłukę po łbach Paladynów). Każdy fragment globu podzielony jest na mniejsze sektory. Właściwie to w nich przebiega apogeum walk – jeśli w jednym z takich dystryktów przewagę mają Varianci, pokazuje się ich flaga. Kiedy zaś uda się całkowicie zdominować wroga, dany fragment zmienia kolor na czerwony lub niebieski (odpowiadające frakcjom). W ten sposób ciągle trwa batalia o surowce potrzebne do przeżycia w wyniszczonym świecie. Co chwilę zmieniają się władający konkretnymi ziemiami, rotacja trwa nawet gdy o tym nie wiemy. Bardzo fajnie prezentuje się ten element – należą się spore brawa twórcom.

Hybrid (XBOX 360)

Jednak, jak się zdaje na pierwszy rzut oka, Hybrid nie należy do gatunku standardowych strzelanin, choć de facto o prucie ołowiem tu chodzi. Urozmaiceniem zabawy staje się podróżowanie po mapie – zamkniętych, sterylnych i futurystycznych lokacjach – od osłony, do osłony. Nie możemy dowolnie biegać, skakać i się chować, bo śmierć nadejdzie wówczas szybko. Dodatkowo, bohater ma na plecach przyczepiony specjalnym moduł odrzutowy, a dzięki niemu potrafi poruszać się w powietrzu. Miejscówki są wieloplatformowe – to znaczy, że zarówno od przodu, ale także od tyłu, góry oraz dołu, czy flanki czeka na nas potencjalne zagrożenie. Powoduje to wzmożoną czujność i każe wręcz grającemu rozglądać się kiedy tylko się da. Również dynamika starć jest bardzo wysoka, dzięki temu zawsze coś się dzieje i nie ma ani grama nudy. Często zdarzały się sytuacje, kiedy dwóch graczy stojących po przeciwnych stronach barykady (dosłownie i w przenośni) nie zdawało sobie sprawy z tego, że naprzeciw jest oponent. W ferworze walki i ja miewałem takie momenty – wyglądało to groteskowo i zabawnie, ale dodawało smaczku rozgrywce.


Screeny z Hybrid (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMicMus123456789   @   13:42, 26.08.2012
Po tym co przeczytałem gierka raczej nie dla mnie.