zvarownik @ 22.11.2011, 13:28
Kamil "zvarownik" Zwijacz
Jaki jest sens wypuszczania kolejnych wersji znanych gier? Kasa. Chyba nikt nie umie tak dobrze sprzedawać tego samego produktu po raz enty, jak Capcom.
Jaki jest sens wypuszczania kolejnych wersji znanych gier? Kasa. Chyba nikt nie umie tak dobrze sprzedawać tego samego produktu po raz enty, jak Capcom. Mieliśmy już chyba z miliard czwartych Street Fighterów, a w zeszłym tygodniu na rynek trafiła dopasiona odsłona ostatniej bijatyki z tej stajni - Ultimate Marvel vs. Capcom 3. Ci, którzy już ograli protoplastę, nie mają chyba czego tutaj szukać (chyba, że ciągle jest im mało), jednak, jeżeli nie miałeś jeszcze styczności z tym tytułem, to UMC3 wydaje się być strzałem w dziesiątkę.
Do grona 36 postaci dołącza następna dwunastka, co daje łączną liczbę 48 wojowników. Powalczymy więc takimi gwiazdami jak: Doctor Strange, Ghost Rider, Hawkeye, Iron Fist, Nova, Rocket Raccoon z obozu Marvela i Firebrand, Frank West, Nemesis T-Type, Phoenix Wright, Strider Hiryu, Vergil od Capcomu. Oprócz tego dostaliśmy nowe areny i balans postaci. Reszta pozostała praktycznie bez zmian.
Oprawa audio-wideo robi wrażenie swym komiksowym charakterem wcielonym w trójwymiarową otoczkę. Ekran co kilka sekund rozbłyska feerią barw, oczy nie nadążają za co bardziej zwariowanymi kombosami, a animacja ani myśli się zakrztusić przy tym całym przepychu. Jest strasznie widowiskowo i gra bez najmniejszych problemów łapie się do najładniejszych mordobić tej generacji.
Zasady zabawy są takie same, co na początku roku. Wybieramy trzy postacie, nie ma znaczenia czy są z jednego czy drugiego „zagajnika”, można je mieszać, a później podziwiać szalone naloty na przeciwników. Wzorem „podstawki”, produkcja jest dostosowana do różnych typów graczy. Ci szukający wyzwania mają normalne sterowanie, kilka poziomów trudności i starcia przez Xbox Live. Jednak nawet całkowite laiki odnajdą się w tej bajce, głównie za sprawą uproszczonej rozgrywki, którą wybieramy podczas zastanawiania się nad tym, którymi bohaterami będziemy wymiatać. Chodzi o to, że nie trzeba wklepywać skomplikowanych kombinacji (pad od X360 to katorga), by zobaczyć wspaniałe i zakręcone ciosy, wszystko przypisane jest do poszczególnych przycisków, ale sprowadza się to też do spłycenia głębokiego gameplay’u i moim zdaniem nadaje się tylko na spotkania, w których walczymy z nieogarniętymi osobami. Dzięki temu mniej sprawni koledzy nie zniechęcą się po pięciu minutach obcowania z grą, a być może pokuszą się nawet o przeskok na wyższy poziom i poznawanie od podstaw swoich ulubionych herosów.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler