Na początek cios w twarz, za który fani serii mnie zjedzą. Fable III to tytuł zdecydowanie gorszy od swojej poprzedniczki, co nie znaczy, że nie warto w niego zainwestować skrzętnie ciułanych pieniążków. To po prostu inna, osadzona w znanych ramach, ale mocno uproszczona produkcja. Zmora dzisiejszych czasów? Być może, ale producenci niekoniecznie muszą podążać tą drogą.
Na początku ostrzegam, że w tekście znajdziecie trochę spoilerów, więc czytacie na własne ryzyko.
Wcielamy się w potomka dawnego władcy, młodego bohatera, który musi odkryć swoje prawdziwe powołanie i wyzwolić mieszkańców Albionu spod twardych rządów tyrana Logana, a naszego brata. Tak prezentuje się pierwsza oś fabularna, która jest jednak tylko długim wstępem do właściwego wątku.
Mieszkańcy baśniowej krainy przeżywają naprawdę ciężkie czasy. Nałożono na nich ogromne podatki, zlikwidowano szkoły, małe dzieci pracują w fabrykach, a niektóre osoby robią bestialskie przyjęcia dla bogaczy, w czasie których mieszkańcy zmuszani są do pojedynków z potworami. Coś z tym trzeba zrobić, a my jesteśmy jedyną osobą, która może stanąć na czele rewolucji. Oczywistym jest, że jeden człowiek nie jest w stanie przeciwstawić się całej armii. Musimy więc wyruszyć w podróż po świecie, by werbować kolejnych desperatów i właśnie w tym miejscu robi się trochę nudno i niemrawo. Gonimy od jednej osady do drugiej. Pomagamy mieszkańcom w różnych sytuacjach (np. zaganiamy do zagrody kury, czy też robimy przekręt z mężem, który chce wziąć rozwód ze swoją żoną). W ten sposób zgarniamy punkty lojalności i zdobywamy doświadczenie. Inne zadania opierają się na pojedynkach, czy też zdobywaniu pożywienia dla głodnej ludności. W ten sposób udowadniamy swój dobry charakter. Ale to jeszcze nie koniec, stojący na czele poszczególnych ugrupowań wodzowie wymagają od nas składania obietnic, że po przejęciu władzy i wyzwoleniu królestwa pomożemy strapionym ludziom, że nie zostawimy ich na lodzie, itd. W późniejszym okresie albo się z tego wywiążemy, albo nie, wybór zależy od gracza.
Mija kilka godzin, wybucha powstanie, wygrywamy walkę i zostajemy nowym królem. Niestety wszystko, co robiliśmy poprzednio było tylko podpuchą, bo nad światem zawisło widmo zagłady, nadchodzi ciemność i za równy rok stoczymy ostateczną potyczkę. W czasie tych 365 dni dokonujemy wielu moralnych wyborów i kształtujemy swoją tożsamość. Możemy być dobrym i łaskawym władcą, ale przypieczętujemy to ogromnymi ilościami zabitych podczas nadchodzącego starcia. Będziemy rządzić twardą ręką, ludzie przestaną nas kochać, ale być może przeżyją. To jest fajne, trzymanie na szali życia mieszkańców, postępowanie wbrew własnej woli dla ich dobra, ta gra potrafi poruszyć.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler