Blacklight: Tango Down (XBOX 360)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Blacklight: Tango Down (XBOX 360) - recenzja gry


@ 10.08.2010, 12:21
"BystrzaQ"

Sezon ogórkowy trwa, a my – gracze, przyjaznym okiem patrzymy również na produkcje stworzone z myślą o cyfrowej dystrybucji. Takim właśnie tytułem jest najnowsza dzieło ze stajni Zombie Studios – Blacklight: Tango Down.

Sezon ogórkowy trwa, a my – gracze, przyjaznym okiem patrzymy również na produkcje stworzone z myślą o cyfrowej dystrybucji. Takim właśnie tytułem jest najnowsza dzieło ze stajni Zombie StudiosBlacklight: Tango Down. Jednak aby ten sieciowy shooter mógł odnieść sukces, musi się czymś wyróżniać na tle i tak silnej konkurencji, bo gier FPS na rynku nie brakuje. Idealnym przykładem takiego sukcesu jest Battlefield 1943, który jest obecnie najlepiej sprzedającym się tytułem, jaki można nabyć drogą cyfrowej dystrybucji (ponad 1,5 miliona pobrań zarówno w usłudze Sony jak i Microsoftu robi wrażenie), a tym samym utwierdził on rynek w przekonaniu, że można stworzyć grywalną strzelankę opierającą się wyłącznie na wieloosobowej rozgrywce. Z identycznego założenia wyszło i najwidoczniej Zombie Studios – ale niestety pomysł oraz dobre chęci nie wystarczą, aby odciągnąć graczy od takich hitów jak Bad Company 2 czy Modern Warfare 2.



CZERWONI NA ZIELONYCH
Akcja gry rozgrywa się w fikcyjnej post sowieckiej republice, która staje się areną zmagań dwóch frakcji: "dobrych" amerykańskich jednostek specjalnych - Blacklight, oraz "złych" komadosów - The Order. Fabuła jest szczątkowa, a sam producent nie silił się nazbyt na jej przybliżenie graczom, ograniczył się w zasadzie do… podania nazwy walczących stron. Podyktowane jest to zapewne tym, że Tango Down jest FPS-em nastawionym głównie na zmagania w sieci, co nie zmienia faktu, że wątek fabularny został i tak potraktowany po macoszemu.

SAMOTNOŚĆ W SIECI
Zombie podeszło do sprawy stworzenia sieciowej strzelaniny poważnie i przygotowało 12 map, na których możemy zmierzyć się w jednym z siedmiu trybów rozgrywki (w tym typowy deathmatch, drużynowe pojedynki czy chociażby dominację). Mimo bardzo długiego wyczekiwania, nigdy nie zdołałem zgromadzić wystarczającej liczby graczy, aby móc uruchomić Capture the Flag, czy na przykład brzmiący bardzo ciekawie Last Man Standing. Problemy ze skompletowaniem drużyn są w dużym stopniu rezultatem braku bardzo istotnej opcji gry, którą jest możliwość dołączania się do trwającej już rozgrywki. Ciekawe zjawisko – gra przeznaczona do rozgrywki w sieci, a serwery świecą pustkami.

Znajdywanie meczu potrafi trwać tu ponad pięć minut, a radosny komunikat o powodzeniu wcale nie oznacza, że za chwilę zobaczymy lobby. W praktyce, niezależnie od wybranego trybu, spędzicie przed telewizorem przynajmniej kilka minut w oczekiwaniu na znalezienie starcia. Kolejną kwestią są lagi, dzięki którym możemy zobaczyć takie cuda jak teleportujących się graczy czy granaty wyrzucane z kilkusekundowym opóźnieniem. Miejmy nadzieję, że w niedługim czasie pojawi się stosowny patch, bo jak na razie nie jest dobrze.

Blacklight: Tango Down (XBOX 360)

Kiedy już będziecie mieć lekko dość rywalizacji z "obecnymi" w sieci graczami, powinniście zainteresować się czteroosobową opcją kooperacji zwaną Black Ops. Są to cztery dość długie misje, o wysokim poziomie trudności. Jedna śmierć oznacza koniec zabawy, warto więc zaprosić do rozgrywki sprawdzonego towarzysza broni. Uważajcie na śmigające w powietrzu kule - w wirze walki łatwo stracić partnera, a punkty zapisu pojawiają się niezwykle rzadko.

PIKSELOZA NA EKRANIE
Twórcy nie zrezygnowali z rozwoju postaci, w przeciwnym razie gra znudziłaby się większości miłośników gatunku FPS już po kilku rozegranych meczach. Tak na szczęście nie jest - Blacklight: Tango Down umożliwia "dobicie" do 70 poziomu, przy czym wiąże się to również z odblokowywaniem dodatków do broni.


Screeny z Blacklight: Tango Down (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosbat2008kam   @   12:19, 11.08.2010
Kupiłem tą grę i nie jestem zbyt zachwycony. Gra się całkiem fajnie, ale to tylko klon Call of Duty. Lepiej poczekać na wersję PC, wtedy jest szansa, że gra zostanie bardziej zauważona. A tak jest to tylko ciekawostka.