BystrzaQ @ 02.02.2010, 16:11
"BystrzaQ"
Assassin's Creed II to ostatnia z zeszłorocznych wielkich premier i okazja dla wydawcy do zarobienia grubych milionów. Ubisoft postanowił więc na ten wózek popularności wepchnąć jeszcze produkcje na Nintendo DS, iPhone'a oraz PlayStation Portable, by także ich właściciele mogli załapać się na szał bycia skrytobójcą.
Assassin's Creed II to ostatnia z zeszłorocznych wielkich premier i okazja dla wydawcy do zarobienia grubych milionów. Ubisoft postanowił więc na ten wózek popularności wepchnąć jeszcze produkcje na Nintendo DS, iPhone'a oraz PlayStation Portable, by także ich właściciele mogli załapać się na szał bycia skrytobójcą. Dedykowana ostatniej z wymienionych konsol, Assassin's Creed: Bloodlines, powinna przede wszystkim zainteresować nabywców Assassin's Creed II na PS3, gdyż handheldowa wersja odblokuje im sześć dodatkowych broni. I w zasadzie nic interesującego ponad to na PSP nie znajdziemy...
AC:Bloodlines jest bezpośrednią kontynuacją pierwszej części gry, skupiającą się na dalszych losach Altair'a, który tropiąc Templariuszy zawędruje tym razem na Cypr. Jest też wstępem do kontynuacji serii, która zadebiutowała na stacjonarnych konsolach. Podobnie jak w pierwowzorze, przyjdzie nam skakać po budynkach, zwiedzać okoliczne dachy, eliminować wrogów i wypełniać zlecone zadania. System rozgrywki jest bardzo zbliżony do tego, który pamiętamy z pierwszego AC, a więc mamy nieliniowość, swobodę i nudną powtarzalność. Dodając bezsensowną fabułę, otrzymujemy obraz typowej produkcji brutalnie wykorzystującej znaną markę do łowienia nieświadomych graczy.
Naszą zabawę rozpoczynamy od przejścia tutoriala, który tłumaczy zawiłości sterowania na PSP oraz pokazuje możliwości Altaira. Jego podstawową umiejętnością jest swobodne pokonywanie wszelkich przeszkód – doskonale wspina się po wszystkim, co ma miejsca do złapania. Dzięki temu poruszanie się niezauważonym po mieście staje się o wiele łatwiejsze. Niestety, operowanie kamerą to droga przez mękę, gdyż autorzy dali nam pełną władzę nad ustawianiem widoku poprzez wciśnięcie L i odpowiednie operowanie przyciskami geometrycznymi. Jest to bardzo niepraktyczne, powoduje bowiem, że przy szybszych akcjach działamy na czuja, bo nie da się jednocześnie błyskawicznie poruszać i ustawiać widoku. Przygotujcie się więc na wiele samobójczych skoków. Na szczęście momentów, w których faktycznie nam się spieszy jest zaledwie kilka.
Rozgrywka nie należy do skomplikowanych. Za zebrane podczas gry pieniądze możemy rozwijać umiejętności Altair'a, zwiększyć jego siłę, szanse na krytyczne uderzenie czy dodać automatyczny blok. Pieniądze zarabiamy wykonując misje bądź zbierając porozrzucane po mieście monety. Ogromnym minusem Assassin's Creed: Bloodlines jest sztuczna inteligencja przeciwników. Po miastach (w grze są dwa – Kyrenia i Limassol) szwenda się sporo zwykłych strażników i Templariuszy. Altair generalnie musi uważać, aby nie wzbudzać ich zainteresowania. Gdy jednak zabójca zwróci uwagę wroga, zaczyna się pościg. I to w zasadzie tyle, bo wystarczy np. wskoczyć na wóz z sianem (nawet będąc w zasięgu wzroku ogona), żeby cała draka się skończyła. Co więcej, zabójstwo nieszczęśnika na oczach kompanów wywołuje tylko lekkie zamieszanie. Po chwili wszystko wraca do normy.
Gdy jednak pościg dopada bohatera (bo z powodu szwankującej kamery nie skoczyliśmy tam, gdzie zamierzaliśmy i jesteśmy w ślepym zaułku), trzeba podjąć walkę. Mechanika samych pojedynków to niemal kopia z jedynki z tą różnicą, że najważniejsze stały się teraz combosy, które wykonujemy wciskając w odpowiednim momencie kwadrat. Można również stosować uniki, chwyty oraz kontry, ale w gruncie rzeczy poza walkami z bossami są one zbędne i wystarczy klepać tylko jeden przycisk. I tak w kółko, powtarzalnie do znudzenia. Zero emocji.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler