Monster Hunter World (PS4)

ObserwujMam (5)Gram (3)Ukończone (1)Kupię (4)

Monster Hunter World (PS4) - recenzja gry


@ 28.01.2018, 11:38
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Jak nie trudno się domyślić – choćby po tytule – zasadniczym elementem Monster Hunter World są polowania na potwory. Mimo że deweloperzy przygotowali tutaj jakiś wątek fabularny, jest on tak naprawdę jedynie tłem dla walczenia, usprawniania pancerza oraz ponownego walczenia. Nie liczcie na to, że historia Was powali i do cna zniszczy. To nie Wiedźmin 3, albo Divinity: Original Sin 2. Cała gra ma w zasadzie jedną strukturę. Biegamy po hubie, otrzymujemy zlecenie na jakiegoś potwora (czasem też różne zadania poboczne), dobieramy wyposażenie i ruszamy do boju. Na koniec zbieramy trofea, wracamy do punktu zbornego i proces powtarzamy. Nie ma tu niczego bardziej skomplikowanego, ani finezyjnego – choć są pewne odstępstwa od opisanej formuły, w postaci questów pobocznych. Czasem musimy bowiem wyruszyć do lasu, by coś zebrać (np. jakieś grzybki), kogoś obronić lub eskortować. Ogólnie jednak mamy do czynienia z tym samym schematem. Rozgrywka nastawiona jest na grindowanie i bądźcie tego świadomi.

Nie oznacza to na szczęście, że zabawa nie przynosi satysfakcji. Polowania na potwory są ciekawe i zróżnicowane, głównie ze względu na to, że możliwości ubijania napotkanych pokrak mamy bardzo szerokie. Mimo że nic nie stoi na przeszkodzie, aby oponenta po prostu zaszlachtować trzymanym w łapie orężem (ewentualnie zamienić w poduszkę na szpilki przy pomocy strzał), więcej przyjemności daje bardziej wyrafinowane podejście. Każdy cel ma bowiem słabsze i mocniejsze strony. Poznajemy je dzięki tropieniu, walkom oraz specjalnej grupie badaczy w hubie, by następnie je eksploatować. Czasem chodzi o łeb, innym razem o łapy i tak dalej. Od badaczy dowiadujemy się także o kończynach, które da się odcinać, aby zyskać dodatkowe surowce do craftingu – przeważnie bardzo przydatne w kolejnych starciach.

Do tego dochodzi jeszcze możliwość ustawiania pułapek oraz korzystania z wirtualnego świata. Umiejętnie poprowadzony przeciwnik wpaść może w grzybki, które – trafione – wypuszczają zarodniki. Unosząc się w powietrzu, ograniczą one pole widzenia potwora, umożliwiając nam sprawniejszą walkę. Świetnie sprawdzają się też winorośle, pętające pokrakę, oraz inne podobne „przeszkadzajki”. Dobre rozeznanie w świecie pozwala nam także doprowadzić do konfrontacji pomiędzy potworami, co zaś może ułatwić wyeliminowanie dwóch celów za jednym zamachem.

Choć wirtualny świat się przydaje, a organizowanie zasadzek jest bardzo satysfakcjonujące, czasem nie ma nic lepszego, jak wyżyć się na jakimś dinozaurze czy innym przerośniętym indyku. W takiej sytuacji fantastycznie sprawdza się niesiony przez głównego bohatera oręż (jak wspomniałem, broni jest w sumie 14). Chwytamy go w dłoń i zaczynamy wymachiwać. Co ważne, nie robimy tego chaotycznie, ale z pomyślunkiem. Mimo że wygrać można nawet podczas bezmyślnego siekania na lewo i prawo, znacznie przyjemniej jest pokonać potwora w ciągu kilku minut i w dodatku wiedząc co się robi. Dla osób preferujących bardziej taktyczne podejście twórcy przygotowali różne kombosy, ciosy słabsze i mocniejsze, ataki z wyskoku, a nawet możliwość wskoczenia na grzbiet potwora, by zadać mu kilka bardziej osobistych uderzeń. Całość niby działa w porządku, ale trzeba się przyzwyczaić do często bezsensownie pracującej kamery oraz dziwnego opóźnienia. Pierwsze godziny nie są łatwe, choć po pewnym czasie da się całość w miarę ogarnąć i mieć radochę z polowań. Obserwujcie tylko prawy górny róg ekranu, pojawiające się tam dostępne ciosy i niektóre kombinacje urozmaicą i ułatwią pojedynki.

W trakcie niniejszej recenzji kilkakrotnie wspomniałem o tym, że w Monster Hunter World występuje specjalny hub, w którym zbieramy misje, zajmujemy się craftingiem, usprawniamy wyposażenie itd. To miejsce, w którym możemy zdecydować czy chcemy podjąć się jakiegoś zadania samodzielnie czy może dołączyć do polowania innego gracza lub zaprosić kogoś do naszego. Wiedzieć bowiem musicie, że w najnowszy projekt Capcomu wpleciono multiplayer (dla czterech osób maksymalnie). Jego integracja jest w zasadzie niezauważalna, co sprawia, że wcale nie trzeba walczyć z potworami w grupie. Zawsze można zdecydować czy chce się to zrobić w pojedynkę czy z pomocnikiem. Dzięki prostemu systemowi przypominającemu nieco ten z Dark Souls da się też przyzwać kogoś na ratunek, ewentualnie samemu ruszyć z odsieczą pobitemu łowcy. Całość działa sprawnie, choć w chwili gdy piszę te słowa występują problemy z łącznością oraz różne mniejsze i większe anomalie. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że niebawem komplikacje odejdą w zapomnienie.


Screeny z Monster Hunter World (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMicMus123456789   @   15:17, 29.01.2018
Ja mam dopiero kilka godzin za sobą więc fabuły nie poznałem za dobrze, ale świat gry jest świetny, widoki są niesamowite, a potwory jak w żadnej innej grze wyglądają i zachowują się naturalnie o ile można tak powiedzieć.

Póki co mnie problem sprawia mnogość opcji i możliwości postaci jak i ekwipunku. Gdyby nie podpowiedzi daleko bym nie zaszedł w tej grze Dumny Ogólnie gra po tych paru godzinach podoba mi się i to bardzo i myślę, że spędze z nią bardzo dużo czasu.
0 kudosKawira   @   14:01, 30.01.2018
Niestety PC wersja dopiero na jesień. FeelsBadMan