RUINER (PS4)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

RUINER (PS4) - recenzja gry


@ 04.10.2017, 19:14
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Ruiner prezentuje się naprawdę dobrze. Szkoda, że twórcom zabrakło czasu, pieniędzy lub pomysłów.

Ruiner to jeden z większych zawodów bieżącego roku, przynajmniej dla mnie. Co ciekawe, nie chodzi o to, że gra jest zła. Jest całkiem w porządku, ale spodziewałem się czegoś znacznie lepszego. Głównie ze względu na jej fantastyczną stylistykę. Twórcy mieli genialny pomysł, ale nie do końca byli w stanie go wykorzystać.

Akcja Ruiner toczy się w fikcyjnym chińskim mieście zwanym Rengkoku. Jako że mamy do czynienia z tytułem w klimatach cyberpunku wszędzie dookoła widać neony, lasery i inne takie. Jest mrocznie, a podstawą egzystencji ludzi są różnej maści zaawansowane wszczepy, zmieniające ich biologiczne funkcje. Dzięki tymże jesteśmy inteligentniejsi i sprawniejsi, ale są też pewne wady. Ta najistotniejsza to fakt, że wszystko co elektroniczne (w tym nas samych) można w taki czy inny sposób przejąć.

Główny bohater Ruinera przekonuje się o tym na własnej skórze. Ktoś przejmuje bowiem nad nim kontrolę i próbuje zabić szefa wielkiej korporacji. Z odsieczą przychodzi jednak nieznana nam hakerka, zwana po prostu „Ona”. Kobieta oddaje kontrolę z powrotem w nasze ręce, a potem wyjaśnia w jaki sposób jesteśmy w stanie się zemścić, przy okazji znajdując porwanego brata.

Fabuła z pozoru zdaje się całkiem ciekawa, ale zarówno sposób jej prezentacji, jak i progresja pozostawia wiele do życzenia. Już po około godzinie totalnie nie zwracałem na nią uwagi, co zresztą okazało się dobrą decyzją. Historia jest banalna i nie zaskakuje niczym wyjątkowym. Sztampa i przewidywalność aż do napisów końcowych.

Jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, mamy do czynienia ze strzelanką, w której akcję obserwujemy z rzutu izometrycznego. Główny bohater biega gdzieś poniżej kamery i pruje do wszystkiego, co stanie mu na drodze. Robi to oczywiście z wykorzystaniem szerokiego wachlarza broni, a także z pomocą kilku odmiennych umiejętności.

Progresja w Ruiner to jeden z podstawowych motorów napędowych. Tylko ona tak po prawdzie trzyma grającego przy ekranie. W miarę postępów rozwijamy bowiem m.in. zdolność robienia szybkich uników, a także pole siłowe, którym jesteśmy w stanie powstrzymać lecące w naszym kierunku pociski. Co ważne, zdolności można w dowolnym momencie zmieniać, albowiem raz wybrane nie są przypisywane na stałe.

Podczas przechodzenia trwającej mniej więcej 6 godzin kampanii zwiedzamy kilkanaście poziomów - napisałbym w tym momencie różnych, tudzież zróżnicowanych, ale byłoby to kłamstwem. Lokacje są do siebie bardzo podobne, a z czasem największa zaleta gry – jej wyjątkowa stylistyka – zaczyna po prostu nużyć. Pewną odmianą jest hub, swoista baza wypadowa, w którym możemy w spokoju pozwiedzać okolicę i porozmawiać z postaciami niezależnymi. Ogólnie jednak nie ma tu zbyt wielu atrakcji.

Brak atrakcji to bolączka całej gry. Struktura kampanii jest bowiem do bólu schematyczna i zawsze przebiega ona w ten sam sposób. Idziemy krótkim korytarzem, trafiamy na pomieszczenie pełne przeciwników, wybijamy wszystkich i kontynuujemy. Cały czas postępujemy w ten sam sposób i muszę przyznać, że mniej więcej po dwóch godzinach miałem już tego dosyć (zaskakująco szybko, wiem!). Na domiar złego, mało zróżnicowani są przeciwnicy, a zatem bezustannie walczymy z podobnymi wrogami, starając się w identyczny sposób ich wyeliminować.

Monotonię próbowano poprzerywać starciami z bossami. Pierwsze jest faktycznie całkiem w porządku, drugie też ujdzie w tłumie, ale kolejne to znowu te same schematy i metody. Na domiar złego, na mapach panuje okropny chaos. Na pewno wyśrubowuje on poziom trudności, co było zamysłem deweloperów, ale, z drugiej strony, gra nie stawia wyłącznie na nasze umiejętności, ale również na łut szczęścia.


Screeny z RUINER (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosego78th   @   00:25, 09.01.2021
Napisanie w minusach, że starcia są zbyt chaotyczne to jakby z drugiej strony powiedzieć o Red Dead Redemption 2, że tempo gry jest za wolne. Taki jest klimat tej gry i założenie aby podczas starć dużo się działo. I to ma utrudnić zabawę. Oczywiście każdy ma swoją opinię. Na pewno w pojedynkach jest bardzo dużo improwizacji, gdyż na ekranie tyle się dzieje, że nie jest się w stanie tego ogarnąć umysłem w każdej sekundzie. Niemniej do każdego pojedynku i różnych przeciwników trzeba się odpowiednio wyposażyć. To pozwala zignorować ten poziom chaosu i czerpać satysfakcję ze skilla. Widziałem graczy na YT, którzy przechodzą to na hardkorze bez utraty życia. To wymaga umiejętności i cierpliwości. Sama gra w ramach gatunku jest genialna. Techniczna, wizualna i dźwiękowa uczta. Bardzo niedoceniona. I to od polskiego studia, stworzona przez utalentowanych ludzi. Pozdrawiam