Prócz zdolności będących rezultatem posiadanych przez nas artefaktów, mamy też sporo różnej maści gadżetów. Podstawowym orężem bohaterki są miecz, woltostrzał (wyrzutnia zamontowana pod lewym przedramieniem), a także sporo różnych granatów i okazyjna mina. Podobnie, jak w częściach poprzednich, do każdego napotkanego problemu da się podejść na kilka różnych sposobów, a zatem również przeciwników można się pozbywać wieloma metodami. Co kluczowe, nie jesteśmy do niczego zmuszani. Dishonored: Death of the Outsider da się przejść bez zabijania kogokolwiek. Nie na 100%, bo niektóre kontrakty wymagają mordowania, ale wątek fabularny tak.
Skoro o fabule mowa, trzeba przyznać, że scenariusz całkiem sprawnie domyka historię Odmieńca oraz tego, co działo się w Dunwall oraz Karnace. Nie wszystko wyjaśnione jest w scenkach przerywnikowych albo kwestiach wypowiadanych przez Billie. Dlatego konieczne jest czytanie książek, dzienników oraz listów. Tylko dzięki nim będziecie mieć pełny pogląd na to kim jest Odmieniec i dlaczego ma umrzeć. Twórcy nie powiedzieli nam też wszystkiego, co bardzo do mnie przemawia. Jedna sprawa, w zasadzie na samym końcu gry, została przez nich skrzętnie ukryta, a mnie osobiście mocno interesuje - na pewno będziecie wiedzieć o co chodzi po dobrnięciu do finału.
Zawiodłem się natomiast delikatnie na projektach poziomów. Choć są one duże i rozbudowane, to zabrakło mi czegoś, co wywołało tak ogromne wrażenie, jak Mechaniczna Rezydencja albo Posiadłość Aramisa Stiltona z Dishonored 2. Obie były zrealizowane tak genialnie, że nie sposób znaleźć coś równie pomysłowego - ogólnie w grach. Zabrakło mi czegoś podobnego w Death of the Outsider. Wszystkie miejscówki są dość pospolite, mimo że nie brakuje w nich skrótów oraz ukrytych pomieszczeń. Na domiar złego, jest też lokacja, którą już wcześniej zwiedzaliśmy – tyle że zmodyfikowana.
Technicznie, dzieło studia Arkane ponownie daje radę. Oprawa audio-wizualna jest najwyższych lotów. Na pochwałę zasługuje też polski dubbing – nagrano go profesjonalnie i wiarygodnie, dzięki czemu wszystkich postaci słuchało mi się z niekłamaną przyjemnością. Wersja angielska jest w tym przypadku tylko trochę lepsza, co dobrze świadczy o drodze, jaką w ostatnim czasie pokonali rodzimi dystrybutorzy.
Podsumowując, przy Death of the Outsider bawiłem się bardzo dobrze. Nie jest to arcydzieło pokroju Dishonored 2, ale solidnie skrojona gra akcji, domykająca sprawnie zapoczątkowany w 2012 roku cykl. Zostawiamy go w szczytowej formie i choć trochę żal, że nie wrócimy już do Dunwall i Karnaci, z drugiej strony, dobrze, że deweloperzy na siłę serii nie ciągnęli. Wszyscy wiemy jak przeważnie się to kończy.
Świetna |
Grafika: Praktycznie żadnych zastrzeżeń. Jedna z ładniejszych gier bieżącej generacji. |
Świetny |
Dźwięk: Nie sposób się do czegokolwiek przyczepić. Polski dubbing na plus. |
Świetna |
Grywalność: Wyśmienicie, bo nadal można przechodzić grę na wiele sposobów. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Zawiodłem się na projektach poziomów. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Umiejętności Billie pozwalają robić fantastyczne rzeczy. |
Słowo na koniec: Jakbym oceniał przez pryzmat innych gier akcji, dałbym "Wyśmienita gra". Ale to Dishonored! Wypadło sporo słabiej niż w przypadku pełnoprawnych odsłon cyklu. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler