Agents of Mayhem (PS4)

ObserwujMam (3)Gram (0)Ukończone (2)Kupię (1)

Agents of Mayhem (PS4) - recenzja gry


@ 15.08.2017, 19:20

Mechanizm zmiany bohatera jest błyskawiczny i działa bez zarzutu. Aktualnie niewybranej postaci odnawia się pasek życia i tarcz. W momencie ich wyczerpania protagonista nie jest możliwy do przywołania aż do chwili, kiedy podniesiemy odpowiedni żeton, przywracający go do zdrowia. Rodzi to kolejne wyzwania, bo jak poradzimy sobie bez tanka podczas wielkiej rozpierduchy, mając do dyspozycji dwóch zabójców z małymi zasobami życia? Może przed misją warto było wybrać więcej bohaterów potrafiących przyjąć duże obrażenia? Deweloperzy pozwolili nam także dostosować poszczególne umiejętności agentów. Szkuner potrafi rzucić harpunem i teleportować przeciwnika do siebie. Inny wariant tej zdolności powoduje, że przeciwnik zostaje przeniesiony w inne miejsce, a broń eksploduje.

Akcja gry toczy się w Seulu, ale deweloperzy kompletnie nie wykorzystali potencjału tej lokalizacji. Miasto wygląda pięknie - podobnie jak inne elementy gry - ale jest opustoszałe, a poszczególne miejsca są do siebie bliźniaczo podobne. Misje często rozgrywają się w tych samych miejscówkach, nie chcę nawet liczyć, ile razy tytuł prowadził mnie do doków albo na place budowy. Szczyt lenistwa projektantów to kryjówki LEGION-ów, stworzone na zasadzie kopiuj-wklej. Zawsze po zjechaniu do podziemi czeka na nas korytarz, w którym będziemy musieli skręcić w prawo, a potem przebić się przez kilka pomieszczeń. Dobrze, że schronienie agencji wygląda porządnie i jest bazą wypadową dla naszych działań. Możemy w nim spersonalizować agentów, na przykład poprzez wybór odpowiedniej skórki albo zajrzeć do speca od technologii i zlecić mu przygotowanie gadżetów pomocnych w chwilach wymiany ognia.

Schematyczne są także zadania, szczególnie te, podczas których odblokowujemy kolejnych agentów. Misje wątku głównego polegają często na tym samym, czyli wbiciu się do jakiejś miejscówki, zrobieniu tam jesieni średniowiecza i dopadnięciu bossa. Ratuje je za to otoczka i to, że również antagoniści zostali stworzeni z pomysłem. Suchej nitki nie pozostawię na zadania pobocznych. Nie oczekujcie wożenia się po Seulu w stylu Los Santos z GTA V i poszukiwaniu fajnej aktywności. Czeka Was - co najwyżej - jakiś wyścig albo odbicie bazy wroga, jak w InFamous: Secon Son.

Na szczęście strzela się naprawdę wybornie. Ogrywałem wersję przeznaczoną na konsolę PlayStation 4 i auto-aim nie zawieszał się, ani nie sprawiał żadnych problemów przy szybkiej zmianie bohaterów. Warstwa rozgrywki jest bardzo satysfakcjonująca, wraz z progresem gry dochodzą coraz to nowsi przeciwnicy. Producenci przygotowali też kilkanaście poziomów trudności i kiedy tytuł robi się za łatwy, w prosty sposób można go sobie utrudnić. Produkcja nagrodzi Was większą premią za ukończenie misji na surowszych warunkach.

Problemy natury technicznej nie ominęły niestety przedpremierowej edycji tytułu i mam nadzieję, że łatki wyeliminują ciągłe spadki klatek przy zadymach na dużą skalę. Denerwujące są także pojazdy, które mijamy na ulicach Seulu. Wirtualni Koreańczycy nie powinni otrzymywać prawa jazdy, bo wjeżdżają w nas za każdym razem, kiedy tylko pojawimy się na jezdni. Samochody uderzają też same w siebie, powodując śmieszne widoki.

I jak tu dokonać rozsądnej oceny Agents of Mayhem? Z jednej strony, spotykamy się z naprawdę ciekawym pomysłem, sporą dawką kwiecistego języka, świetnymi postaciami i rozgrywką dającą kupę frajdy większą od kupy wielbłąda. Z drugiej strony, otrzymujemy nudne miasto, schematyczne misje oraz brak trybu kooperacji. Jeżeli zastanawiacie się nad zakupem najnowszej produkcji studia Volition, to zerknijcie na materiały reklamowe. Odnoszę wrażenie, że Agents of Mayhem jest dokładnie tym, co zapowiadano przed jego premierą. Niczym więcej, niczym mniej.


Długość gry wg redakcji:
30h
Długość gry wg czytelników:
32h 22min

oceny graczy
Świetna Grafika:
Kreskówkowe otoczenie cieszy oko, podobnie jak ulubiony kolor studia Volition, który jest wszędzie. Mowa oczywiście o fiolecie.
Dobry Dźwięk:
Zakochałem się w piosenkach jednego z antagonistów, który inspirowany był Justinem Bieberem. Poza tym, nic nie przykuło większej uwagi moich uszu.
Genialna Grywalność:
Rozgrywka jest świetna i strzelanie w nieskończoność nie powodowało nudy.
Przeciętne Pomysł i założenia:
Sporo bohaterów, sporo humoru. Szkoda tylko, że nie można napisać "sporo pomysłów w budowie otwartego świata".
Przeciętna Interakcja i fizyka:
System zmiany bohaterów działa świetnie, ale w chwilach prawdziwiej zadymy spadają fps-y. Koreańscy kierowcy robią co chcą, za każdym razem rozjeżdżając agentów MAYHEM-u.
Słowo na koniec:
Volition wepchnęło swój styl do otwartego świata, inspirując się grami MOBA, kreskówkami oraz filmami o superagentach. Szkoda tylko, że zapomniano czymś ten świat wypełnić. Choć strzela się genialnie, a głupkowaci bohaterowie śmieszą, to ciągle bywamy w tych samych lokacjach i robimy to samo.
Werdykt - Dobra gra!
Screeny z Agents of Mayhem (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?