Nie do końca rozumiem natomiast to, jak wykreowano poszczególne rozdziały. Początkowo bardzo mocny nacisk twórcy położyli na przeciwników. Jest ich mnóstwo, bezustannie musimy się przekradać i po pewnym czasie robi się to lekko irytujące. Później, mniej więcej w połowie, rozgrywka ulega zmianie. Jest znacznie mniej przekradania się i przeciwników, co sprawia, że klimat delikatnie podupada. Nie jest co prawda nigdy tak, że nie czuje się strachu, ale wolałbym aby emocje dozowano sprawniej, czyli przez całą grę w podobnych ilościach.
Lokacje opracowano ciekawie, choć odrobinę monotonnie. Zwiedzamy m.in. wioskę, las, osadę, jaskinię, a także kopalnię. Zabrakło mi natomiast jakiegoś konkretnych rozmiarów kościoła, albo kaplicy. Czegoś, z czego główny bohater musiałby się wydostać, przemierzając jakieś naprawdę wyjątkowe architektonicznie wnętrza. Najczęściej przebywamy niestety na wolnym powietrzu, biegając gdzieś pomiędzy budynkami lub drzewami. Nigdy nie czułem znużenia, ale liczyłem po prostu na coś więcej.
Nie do końca usatysfakcjonowały mnie też łamigłówki. W Resident Evil VII zrobiono to zdecydowanie lepiej i czasem trzeba było pomyśleć, aby utorować sobie drogę dalej. W Outlast II ograniczono się do tego, że musimy poszukać jakiegoś grata, np. haka. Brakuje czegoś ciekawego - wymagającego przemierzenia większego obszaru albo dłuższej chwili pomyślunku. Dało się to zdecydowanie konkretniej rozwinąć.
Czysto technicznie, projekt Red Barrels jest dobrze przygotowany. Oprawa wizualna jest na nieco wyższym poziomie niż w przypadku pierwowzoru, głównie ze względu na to, że deweloperzy przygotowali całkiem niezłe efekty specjalne. Często widzimy świetnie zrealizowane oświetlenie, posępnie prezentujące się cienie itd. Grafika bardzo dobrze buduje klimat.
Wtóruje jej genialna ścieżka dźwiękowa. Fantastycznie w jej przypadku prezentuje się zarówno udźwiękowienie, jak i dubbing oraz muzyka. Każdy, najdrobniejszy nawet dźwięk dobiegający do uszu grającego potrafi zjeżyć włos na głowie. Ogromna pochwała należy się też osobie odpowiedzialnej za utwór, który słyszymy uciekając. Genialnie straszny i sprawiający, że jeszcze szybciej uciekamy ku najbliższej skrytce.
Podsumowując, Outlast II to solidna kontynuacja i survival horror pełną gębą. Szkoda, że twórcy nie rozwinęli niektórych rozwiązań i dziwnie dawkują emocje, ale pomijając to udało im się przygotować naprawdę grywalny produkt. Solidna oprawa, mroczny klimat, ciągłe zaszczucie i wyjątkowo pokrętna opowieść to składniki wystarczające do tego, by przygoda Blake’a pochłonęła każdego entuzjastę gatunku. Ja bawiłem się przerażająco dobrze!
Dobra |
Grafika: Jest postęp w stosunku do jedynki, grafika jednak niczym nie rozbraja. |
Genialny |
Dźwięk: Po prostu genialny! |
Dobra |
Grywalność: Bawiłem się bardzo dobrze, szkoda jednak, że twórcy zbyt mocno zaczęli, a później ostro przystopowali. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Brakuje rozwinięcia wcześniej stosowanych rozwiązań. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Fizyka to nic wyjątkowego. Gra natomiast pochłania bez reszty. |
Słowo na koniec: Outlast II wyszło dobrze, szkoda natomiast, że twórcy nie rozwinęli niektórych koncepcji i sprawniej nie dawkują emocji. Zbyt szybko jest ostro, a później nieco za spokojnie. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler