Technologicznie Sniper Elite 4 zrywa wreszcie z poprzednią generacją konsol. Widać to od samego początku, ale da się też dostrzec, że Rebellion nie posiada silnika graficznego najwyższych lotów. Tytuł wygląda dobrze, ale nie potrafi zachwycić, niczym Rise of the Tomb Raider czy Metal Gear Solid V: The Phantom Pain. Oświetlenie i cieniowanie są przyjemne dla oka, podobnie jak kolorowe miasteczka Włoch, ale drętwa mimika twarzy, drewniane poruszanie się bohatera oraz Niemców czasami aż bije po oczach. Nie do końca przemawia też do mnie udźwiękowienie. Dialogi są drętwe, a muzyka miałka.
Na koniec warto wspomnieć o trybie wieloosobowym, pozwalającym za pośrednictwem sieci toczyć boje w kilku różnych modelach zabawy. Do wyboru jest m.in. deathmatch, drużynowy deathmatch, wariacja dominacji oraz walka dystansowa. Całość jest przyjemna, ale multiplayer jest dość charakterystyczny. Wygląda tak, że przez dłuższy czas kryjemy się w zaroślach i nikt nie próbuje nawet wychylić nosa. Wszyscy obserwują okolicę i czekają, aż ktoś inny popełni błąd. Emocje są, ale tylko dla entuzjastów snajperskiego "szaleństwa", na pewno nie dla fanów Call of Duty. Nie traktuję tego, rzecz jasna, jako wadę, ale wspominam żeby była jasność.
Tryb współpracy, jeszcze jeden model zabawy, jest z kolei niesamowity. To typowa kooperacja, dzięki której grę przechodzimy wspólnie z przyjaciółmi. Wystarczy raz zagrać z kimkolwiek, aby poczuć niesamowitą radość ze wspólnego działania i „zabawy” z nazistami. Przyjemności jest najwięcej na najwyższym poziomie trudności, na którym musimy się wspierać, podrzucać sobie apteczki i amunicję, razem „czyszcząc” kolejne posterunki. Śmierć jednego, to koniec dla drugiego. W kooperacji bez problemu da się przechodzić grę nawet kilkakrotnie.
Podsumowując, Sniper Elite 4 to całkiem solidna strzelanka, tyle że brakuje jej ostatecznych szlifów. Widać postęp w stosunku do odsłony poprzedniej, nie jest on jednak na tyle duży, abyśmy mogli mówić o nowej jakości. To w zasadzie więcej tego samego, tyle że w podrasowanej formie oraz nowej lokacji. Dla fanów gier o snajperach oraz nastawionych na skradanie pozycja warta uwagi. Entuzjaści cyklu także nie będą zawiedzeni. Pozostali mogą się jednak nad zakupem zastanowić.
Dobra |
Grafika: Jest średnia, ale nie jest źle. Gra światłocieni, promienie słońca, wirtualna trawa i małe miasteczka wyglądają całkiem fajnie. Nie ma jednak startu do wysokobudżetowych blockbusterów. |
Słaby |
Dźwięk: Kompletnie miałki soundtrack. Zabrakło czasu, pomysłów albo po prostu budżetu. Dialogi i samą grę aktorską pomijam, bo Karl jest wręcz drewniany. |
Dobra |
Grywalność: Czasem lepiej, czasem gorzej. Fani cyklu na pewno będą zadowoleni, także osoby, które lubują się w skradankach. Szkoda natomiast, że SI daje w kość. |
Przeciętne |
Pomysł i założenia: Odtwórczo, ale Włochy całkiem fajnie zaprojektowano i oddano ich kolorowy klimat. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Strzel w kanister z benzyną, ten uszkodzi skład amunicji, który wybuchając podpali całą ciężarówkę, aby ta eksplodowała z zabójczą dla pobliskiego oddziału siłą. Przyglądaj się temu z wieży zegarowej. Tego nie potrafi nikt inny w żadnej innej grze. |
Słowo na koniec: Dobry, momentami nawet bardzo dobry tytuł. Szkoda, że zabrakło ostatecznych szlifów. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler